Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2010, 21:11   #211
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Sabrie maszerowała przez wymarłe elfie miasto. Upiorne wizje okrucieństw popełnionych przez poddanych Keliany próbowała wypierać ze swego umysłu szepcząc w kółko modlitwy do Helma - z marnym jednak skutkiem. Po twarzach towarzyszy widziała, że i oni są świadkami dawnych zbrodni. Przeszło jej przez myśl, że bagnisko to stało się wiernym odbiciem czynów swoich dawnych mieszkańców. Dzięki Helmowi jednak wizje skończyły się wraz z przejściem przez ohydne wrota zamku. Wojowniczka nie miała nawet czasu ulitować się nad śmiercią zrozpaczonego ojca, gdyż wypowiedź ducha zajęła całą jej uwagę. W skupieniu słuchała pytań i życzeń towarzyszy. Miała wrażenie, że cała ta zabawa była w jakiś sposób... pułapka? Zajęciem ich cennego czasu? Podstępem? Z jednej strony otrzymywali szczegółowe informacje o sytuacji w mieście - z drugiej jednak miała wrażenie, że wszystkie zostały w jakiś sposób zmarnowane. No, może oprócz schodów. Nie była jednak w nastroju do krytyki - czuła pustkę w głowie i żadne sensowne pytanie czy życzenie nie przychodziło jej na myśl.
- Masz jakiś pomysł? - nachyliła się do Drucilli.
- Niech tu sprowadzi wygódkę. Coś za dużo wypiłam - odparła gnomka. Typowe. Ale irytacja na kapłankę przynajmniej dodała Sabrie energii. Odetchnęła głęboko i rzekła:
- Keliano, czy możesz przetransportować do nas pierścień i statuę, żebyśmy mogli je od zaraz zapieczętować?
- Nie mogę tego uczynić, pierścień i statua są pod jego wpływem.- odparła Keliana z lekkim smutkiem w głosie.- Poproś o coś innego.
- O wygódkę, o wygódkę.
- zamruczała Dru stając za Sabrie, która z kolei miała ochotę ją kopnąć. Ale niefrasobliwość Dru w jakiś sposób koiła zszargane tym miejscem nerwy i, lekko bo lekko, ale rozładowywała napięcie. Złość na kapłankę pozostawała, ale jako doraźne uczucie przykrywała wywoływany zamkiem strach. No i miała kolejną szansę...
- Jakiego więc sposobu użyć by pokonać tego, który próbuje przyzwać demona i żeby zniszczyć kamień by nikt nigdy więcej go nie użył? - spytała.
- Kamienia nie można zniszczyć w żaden sposób. Mój ukochany próbował wiele razy, bez skutku. Można jedynie zapieczętować pierścieniem. Co do tego, który go przyzywa, to dopadnijcie go jak najszybciej. Jest magiem i nie potrafi walczyć wręcz. A strzeżcie się stworów, które przyzwie na pomoc.- rzekła Keliana
- Że mamy go szybko dopaść to wiemy, choć dziękujemy za ostrzeżenie o przyzywanych potworach. Ale pytałam w jaki sposób najlepiej się z nim rozprawić - sprecyzowała Sabrie, biorąc przykład z dokładności Teu.

Elfka spojrzała na wojowniczkę. - Nie chroni go na tyle potężna moc, by miecz jej nie podołał, wojowniczko. Nie powinniście mieć z nim problemów, o ile nie dacie mu czarować. Poza tym, panicznie boi się ślimaków. Możecie ten fakt wykorzystać przeciw niemu.

Ślimaki?! Patrząc na to, co żyło w pobliskich błotach ślimaki były ostatnimi ze stworzeń, które mogły nagle pojawić się na dziedzińcu (a co gorsza: na pierwszym piętrze). Co za noc... Wojowniczka wyciągnęła miecz, poprawiła na ramieniu tarczę i rzekła:
- Panowie magowie: ślimaki w dłoń i ruszamy! - zrobiła kilka kroków w stronę schodów, po czym ostatni raz odwróciła się do Keliany. - Czy zgodnie z życzeniem Lilawandera pomożesz nam w walce, o pani?

- Już pomogłam. - odparła kobieta i, przesunąwszy dłonią nad świecami, dodała - Kolejne odpowiedzi i prośby będą kosztować życie kogoś z was. Jesteście gotowi na takie poświęcenie? Raczej nie.

"Upier...", zaczęła myśleć Sabrie, po czym przypomniała sobie los karczmarza i uznała, że lepiej nie myśleć. Ciało mężczyzny nie zdążyło jeszcze wystygnąć, i - choć Keliana potrzebowała ich do zapieczętowania kamienia - Sabrie uznała, że lepiej nie drażnić ducha. Zapewne tylko Drucilli takie wyskoki uchodziły na sucho - w końcu miała w nich wprawę.
 
Sayane jest offline