Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2010, 22:04   #768
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Nosorożec pędził, ork zbliżał się w zastraszającym tempie. Jeszcze sto metrów, a zielony stoi dalej. Liczy, że demon go nie staranuje, ciekawe jeszcze jak długo. Osiemdziesiąt metrów, ork dalej stoi, choć widać że zaczyna tracić pewność. W końcu jak można ufać demonowi, na dodatek takiemu który jedzie właśnie na grzbiecie rozpędzonego nosorożca. Sześćdziesiąt metrów, Barbak dalej stoi. Ciekawe ile jeszcze wytrzyma? Ciekawe czy nerwy kogoś takiego jak on są wystarczająco mocne by z krzykiem nie uciec z drogi nadciągającej śmierci? Choć ork mógł sobie z tego nie zdawać sprawy był to kolejny test, który miał udzielić mu kolejnych informacji o przeciwniku. Do czego zdolny jest wojownik światła by osiągnąć swój cel? I czym tak naprawdę różni się on od demona? Czterdziesty metr pokazał, że na pewno nie determinacją - tą ork miał równie silną jak demony Astarotha. Czy to wpływ kojącego światła, czy zbyt długi kontakt z demonami, a zwłaszcza z jednym z nich, Może mógł tylko zgadywać. Jednak choć wyraźnie orkowi brakowało pewności siebie to jednak świadomość że zaraz może zostać rozjechany przez nosorożca nie była wystarczająco silna by ustąpił z drogi. Ciekawe, czy tak samo odważny byłby w świecie rzeczywistym? Być może i tak, ponoć wojownicy światła także zdolnościami regeneracyjnymi upodobnili się do demonów. W tym tempie niedługo przestaną się różnić w ogóle... Ale to już inna sprawa. Dwadzieścia metrów przed orkiem, gdy zderzenie wyglądało na pewne skręcił gwałtownie w ścianę, jednak nie dane było mu przetestować siły przebicia nosorożca - zawisł na ręce orka niczym na gałęzi wyjątkowo zielonego drzewa. Flafie zgrabnie zeskoczyła z siodła, a pozbawiony jeźdźca nosorożec przebił się przez ścianę znikając w tumanie pyłu. Wygląda na to, że tym razem przegrał... choć to nie było w tej chwili ważne. Istotniejsze było to, że porządnie doładował się chaosem

- Jak widzisz, nie Ty jeden zdolny jesteś do niespodzianek…
- Na to wygląda. Masz moje gratulacje
- Naładowałeś chyba wystarczająco swoje bateryjki….


Demon uśmiechnął się złośliwie

- Nie tylko ja jak widzę
- Odejdź w pokoju, jednak nie czyń tego w moim pobliżu więcej!
- Dobra, dobra, dobra...


Ork, najwyraźniej uznając że załatwił wszystko ruszył najpewniej w kierunku karczmy. Demon odwrócił się za siebie i zobaczył zniszczone domy, porozrzucany dobytek, poranionych ludzi, płaczące dzieci. Wynik ich - jego i Barbaka - zabawy. Cóż, świetlisty nawet nie zaszczycił wzrokiem ich dzieła, tak jak to mieli w zwyczaju wszyscy przedstawiciele bieli. Nie oglądali się za siebie w obawie, że zobaczą prawdę, że okażą się gorsi od demonów. Niejednokrotnie to oni powodowali większe zniszczenia i doprowadzali do większej ilości ofiar niż najbardziej krwiożercze demony. Do dziś Może pamiętał jak w dawnych czasach w jego ojczystych stronach grupa ześwirowanych fanatyków bieli urządziła polowanie na wampiry, czarownice i demony w czego efekcie populacja kilku okolicznych miasteczek zmniejszyła się prawie o połowę. Prawdopodobnie ich krwawe szaleństwo trwałoby dalej gdyby nie grupa kmieciów z kilku okolicznych wiosek uzbrojona w widły, cepy i wszystko co wpadło im w ręce, która sama postanowiła zatrzymać wariatów. Strata mała, a żal krótki

Zabawa jednak zakończyła się na dobre. Niewiele pozostało do zdemolowania, ork najwyraźniej nie miał ochoty dłużej go gonić więc dalsza rozróba nie sprawiałaby mu przyjemności. Nie miał zamiaru przejmować się nosorożcem, a skoro Flafie była w pobliżu to wypadałoby wpaść do karczmy i postawić coś zwycięscy - być może z czystego chaosu uda mu się stworzyć wystarczająco pieniędzy by postawić orkowi browar? Wypadało tylko sprawdzić, więc wziął Flafie za rękę i teleportował się do karczmy, nie przejmując się tym, że jego przybycie w nieco niekonwencjonalny sposób może wzbudzić zainteresowanie. Poczekał chwilę, aż ork również dotrze do karczmy po czym jak gdyby nigdy nic zabrał ze sobą dwa krzesła i wraz z Flafie przysiadł się do tego samego stolika co Barbak. Pozdrowił Nizzre delikatnym ukłonem po czym spróbował z chaosu stworzyć nieco pieniędzy. Jeśli mu się uda to postawi Barbakowi piwo, jeśli nie to trudno - sama satysfakcja płynąca ze zwycięstwa będzie musiała orkowi wystarczyć. Planował też wynająć dwuosobowy pokój na noc
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline