Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2010, 11:06   #96
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Spodziewał się, że przynajmniej niektórzy lokatorzy tego cholernego zamku spaczeni są Chaosem, ale nigdy nie przypuszczałby, że praktycznie wszyscy! Służka Slaanesha sprawiła się dobrze, mutując zapewne po kolei wszystkich domowników i bardziej wpływowych gości. Jedna była, przynajmniej na początku, a kończyło się to w ten sposób! Rudiger tracił wiarę w to, że ten świat może się obronić, gdy prócz potężnych armii również ludzie często sami z siebie przechodzili na stronę odwiecznych wrogów wszystkiego co żyje. Często nawet nie zdając sobie z tego sprawy - czarnowłosy jednak łyknął tego typu wiedzy całkiem sporo podczas swoich podróży. Teraz mógł robić za tego mądrego, a nawet prawie zjadającego wszystkie rozumy. Znaczy już widząc tych dziwacznych służących chciał po prostu uciekać. Trzymał dłoń w pobliżu pleców, dając się kierować w stronę potencjalnej uczty. I myślał gorączkowo, w jaki sposób najlepiej uciec. Dostarczeniem listu najwyraźniej przyspieszyli jakieś działanie, oby było one zbyt szybkie! Inaczej nie mieli szans na ocalenie. Wtedy też, jak na komendę, "służący" sięgnęli po noże, ociekające jakąś posoką. Rudiger był szybszy, wyszarpując swoje ostrze z pochwy i doskakując do pierwszego wrogów. Zimny metal wbił się tamtemu głęboko w trzewia, a kilkukrotnie przekręcony rozszarpał wnętrzności. Czarnowłosy zostawił dogorywającego na podłodze, z pewną satysfakcją przyjmując niesamowity ból, jaki tamten czuł. Kątem oka wyłapał ruch pozostałych towarzyszy, w tym Gustawa, który zabrał jeden ze sztyletów wroga. Podbiegł do niego, łapiąc go za ramię.
-Wywal tę broń! Nie tykaj niczego, co miał w łapach jakikolwiek sługa Chaosu, tak jest zdecydowanie bezpieczniej!
Wyszperał rękojeść w ubraniu drwala i odrzucił je daleko. Twarde spojrzenie jego oczu ucinało wszelkie dyskusje.

Im dalej, tym było gorzej. Tylko krążąca w jego żyłach adrenalina sprawiła, że nie porzygał się, albo nie zatrzymał gdzieś zbyt przerażony, by iść dalej. Nie znali rozkładu zamku, ale muzyka nie dawała spokoju. Mamiła, wabiła, zwodziła, ale dla Rudigera brzmiała raczej jak odgłos jednego wielkiego morderstwa. Najpierw łowca czarownic, potem strażnicy, którzy jeszcze niedawno patrolowali korytarze! Czy nikt nie potrafił się oprzeć temu, co tu się działo? Czy na prawdę byli aż tak bezbronni?! Mocniej zacisnął dłoń na rękojeści sztyletu. W tej chwili chciał stąd tylko uciec, nawet ONA zeszła na dalszy plan, śmiejąc się gdzieś w zakątkach umysłu. A potem dotarli na "ucztę".

To było dopiero obrzydliwe! Nie sam akt, czy orgia, ale to co działo się w umysłach tych, do niedawna, ludzi. Markiza przyciągała wzrok swoim idealnym ciałem, a gdyby dosiadała normalnego mężczyznę, mogłoby to nawet być podniecające. Ale w jej partnerze nie było już nic z żywej istoty, a Rudiger musiał z całych sił powstrzymywać odruchy wymiotne. Nie czas był na to! Stwór, którym była, zaczął mamić bretończyka, ale z tym radził sobie nieźle Gustaw, próbując staroświeckich metod na uroki. Dobrze. To teraz należało znaleźć drogę ucieczki! Spojrzał na Barglina.
-Łap za coś dużego! Ławę, najlepiej! Odgoń ich!
Sam pomógł z Blaisem, ciągnąc go drugą stronę niż tamten chciał iść, a raczej gdzie chciał iść omamiony umysł.
-Szybko, musimy stąd uciekać! Jak zginiemy to nikt nie dowie się co tu się dzieje i będzie za późno!
To były rozsądne argumenty,gdyby której z jego towarzyszy chciało walczyć.
-Blaise! Przypomnij sobie Eloise i walcz z tą kurwą! Dalej!
Popchnął rycerza w kierunku okien, szukając wzrokiem czegokolwiek, co mogłoby pomóc w ucieczce. Dalej były rusztowania, ale czy dało się do nich dotrzeć?
-Gustaw, bierz go i uciekaj, krzyknij jak znajdziesz zejście!
Sam odwrócił się do nadchodzących. Wolałby bez walki, ale jeśli mieli ich dogonić, to będzie trzeba ostudzić ich zapał. Na szczęście nie mieli broni, co dawało jakieś iluzoryczne szanse.
-Szybciej!
 
Sekal jest offline