Gardłowe ryki zbliżały się nieubłaganie. Garstka istot wszelakiej rasy stała bezładnie przywołując pozostałości odwagi rozpraszanej perspektywą brutalnej śmierci z rąk plugawego motłochu. W tłumie można było już rozróżnić rogate łby i macki. Echo niosło klekot całej gamy odnóży jakimi obdarzeni zostali przez Bogów Chaosu upiorni wojownicy. Gardłowe porykiwania i szczęk oręża przywodził na myśl jakąś diabelską maszynę pędzącą wzdłuż kopalnianego korytarza. Niziołek w przypływie histerii wykrzykiwał rozkazy niczym stary Setnik, pozostali niepewnie szykowali się do odparcia hałastry.
Nie można było powiedzieć o Bazanovie, że był nowicjuszem w potyczkach z Chaosem. Walczył w niejednej bitwie podczas Burzy Chaosu. Przeżył oblężenie Erengradu. Wraz z kamratami czyścił lasy z niedobitków armii Archaona. Niestety nigdy nie musiał stawiać czoła przynajmniej dwóm tuzinom Zwierzoludzi w ciasnym tunelu. Doświadczenie i instynkt podpowiadały odwrót w bardziej strategiczny punkt. Partyzantkę jeśli kto woli.
Sprawnym ruchem wyszarpnął krótki łuk refleksyjny, przyklęknął i wypuścił kilka strzał w nadbiegający tłumek. Pociski trafiały jeden za drugim przy wtórach dzikich, gniewnych ryków rażonych istot. Jeden z chaośników nawet upadł powodując lekki tumult w kawalkadzie.
Pozostali kompani nie byli dłużni rażąc wroga wszelakimi pociskami.
__________________ "You have to climb the statue of the demon to be closer to God." |