Maroco wiedział na co się pisze, kiedy wstępował do straży. Już pierwsze kontakty ze strażą, były dziwne, najpierw myśleli, że Maroco z nich kpi. Potem doszedł do wniosku, że choć przybrał postać najbardziej odpowiednia dla strażnika, bo teraz imał około 190 cm wzrostu, był dobrze zbudowany, miał jasna cerę i nie nagana postawę, ale przesadził z ubraniem. Czarny płaszcz z dobrego materiału, gładkie spodnie, dopasowana koszula i kamizelka pojedynkowa, a także krótki miecz, tworzyła z niego bardziej młodego szlachcica lub pojedynkowicza, czy tez innego fircyka, a nie potencjalnego strażnika, ale po, krótkiej negocjacji udało mu się, dostać angaż.
Stał teraz wśród reszty rekrutów, i słuchał reszty rekrutów. Już teraz wiedział, że krasnolud nie zostanie chwilowo jego przyjacielem. Za to człowiek i drowka, okazali się myślącymi istotami, i tu mógł liczyć na zrozumienie.
-
Ja mam inne pytanie, jeśli ruszamy na śledztwo sami, to kto z nas dowodzi nad pozostałymi? Zakładam kapitanie, że zdajesz sobie sprawę, że brak dowódców, może stanowić tragiczne zagrożenie dla śledztwa. - Zrobił pauzę i kontynuował -
Interesują mnie jeszcze odznaki, chciałbym tez wiedzieć czy dla strażnika są przewidziane jakieś noclegi czy troszczymy się o to we własnym zakresie? -