Krew się burzyła, serce biło mocno a Wiedźmiarz czuł się jak zawsze przy konfrontacji z sługami ciemności mieszankę strachu i podniecenia. Przede wszystkim zaś czuł gniew, na splugawionego który wyciągnął szpony w stronę Wyprawy, a które - jeśli Przodkowie pozwolą - już wkrótce zostaną uciętę. Nie próbował stłumić emocji, gniew nie pętał jak kajdany tylko był narzędziem jak ogień w kowalskim piecu.
Bluźnierstwo zaś popijało herbatę i korzystało z splendoru jaki zdołało wokół siebie roztoczyć. Dotąd pogrążony w wspomnieniach Uriel przemówił kierując słowa w stronę niespodziewanego gościa.
-
Zapewniam cię Abdulu Hadi z ludu o którym nikt nie słyszał z ziem których nikt nie widział, że już wkrótce minie czas podejrzeń, zaś przy tym ogniu znajdziesz kres swej tułaczki. - w jego pozie nie było śladu agresji, stał tylko ponad siedzącymi, z dłońmi skrytymi w rękawach i obserwował Abdula, przypominając tym samymi posąg z katedr Rytualistów. Głos jego niósł się donośnie, jak pieśń bardów w czasie świąt ku czci przodków. Głos nienaturalny bo z metaliczną nutą, jak dźwięk klingi wysuwanej z pochwy.
-
Twe słowa nie mogą mnie urazić gdyż jedno jest w nich tylko ziarno prawdy. Ciemnością nie da się władać, a za jej dary jej słudzy płacą straszną cenę, można z nią tylko walczyć lub stać się jej niewolnikiem. A ja nie raz stawiłem jej czoła. Jak mawiał Egzarcha Uzur "ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony są ci, któzy w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzą słabych doliną ciemności, bo oni są stróżami brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. Oni dokonają srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć ich braci; i poznasz ich, gdy wywrą na tobie zemstę." - słowa Zwojów Uzura cytował w uniesieniu, niespodziewanie czysto i melodyjnie, jak w trakcie litanii lub odprawiania mantry. Zaraz jednak powróciła zimna stal słów.
-
Jednego jednak nie wiesz o Mroku, gdyż tego twoi panowie cię nie nauczyli. Nie da się ukryć znamienia ciemności . Okleja cię jak całun, jak zapach grobu i błoto. Choćbyś ubrał się w pióra i mówił jak poseł, z każdego zdania broczy breista posoka zła. Kto się przyjrzy ten ją zauważy, a wtedy będzie wiedział kim jesteś i czym jest dziecko, które nie płacze mimo zimna i deszczu, które osłaniasz przed naszym wzrokiem, które milczy jak martwa dusza, a jednocześnie przemawia twymi usta. Bo prawda jest tym czego TY się lękasz. - spojrzał oskarżycielsko na wędrowca.