Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2010, 20:33   #83
Tamaki
 
Tamaki's Avatar
 
Reputacja: 1 Tamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znany
Liadrin ostrożnym krokiem pokonywała każdy metr ciemnego wnętrza jaskini. Jej dłonie przesuwały się po omacku wzdłuż nierówno ociosanych ścian skalnych. Złowrogie milczenie otaczało ją z każdej strony tak, że elfka mogła słyszeć własne przyspieszone bicie serca. Starała się mimo wszystko zachować spokój, kiedy wkrótce ujrzała przed sobą przepaść oraz wydobywające się z niej stłumione światło. Podeszła bliżej i spojrzała w dół dostrzegając na dnie szczeliny coś, co wydawało jej się być podziemnym miastem. Tuż pod nią znajdował się zbiornik wodny, który zapewne nie służył za miejsce kąpieli lecz wyrzucania najrozmaitszych odpadków. Wokół umiejscowione były prymitywne - zupełnie jak ich właściciele - szałasy. Paskudne, humanoidalne istoty roiły się niczym karaluchy dobierające się do pozostawionej resztki jedzenia. Rin odwróciła głowę z odrazą.

Nie miała wyjścia i to było w tym wypadku najgorsze. Po chwili namysłu wyciągnęła z torby sznur i obwiązała się nim w pasie. Drugi koniec chwyciła w dłoń i rozejrzała się w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na przywiązanie go. Szybko znalazła większy głaz, do którego przymocowała linę, po czym podeszła do krawędzi szczeliny. Przylgnęła do jednej ze ścian i powoli opuszczała się w dół używając zdolności lewitacji. Starała się pozostać niezauważoną. Znajdując się już na powierzchni wody, a raczej tuż nad jej taflą, kapłanka przesunęła się powoli za skalny kamień leżący tuż przy zbiorniku. Z ukrycia postanowiła przyjrzeć się układowi ‘miasta’ i jak najszybciej odnaleźć z niego wyjście. Przebiegła wzrokiem po wrogach, którzy jak gdyby nigdy nic zajmowali się własnymi czynnościami wydając przy tym niezrozumiałe dla jej ucha dźwięki. Wyglądało na to, że żaden z nich jej nie spostrzegł. Odpychająca woń zgnilizny dopiero teraz zaczęła stawać się dla Liadrin nie do zniesienia, gęste opary unosiły się nad zbiornikiem będącym tuż obok. Kapłanka pragnąc szybko znaleźć się jak najdalej od tego miejsca postąpiła kilka kroków do tyłu, sądząc, że napotka przeciwległą ścianę za swoim plecami, jednak…

Wrogie istoty-kanibale jak na rozkaz uniosły głowy i spojrzały w tym samym kierunku, przerywając tym samym swoje zajęcia. W wyrwie skalnej leżała Rin. Elfka upadła napotykając za sobą wolną przestrzeń, której istnienia w tym miejscu nie spodziewała się. Natychmiast podniosła się jednak widząc, że wrogowie przypatrują się jej początkowo z pełnym zdumieniem, następnie z zadowoleniem i na końcu z wzrokiem przepełnionym dziką, prymitywną rządzą. Ciałem kapłanki wstrząsnął dreszcz. Jednym ruchem chwyciła nóż i przecięła linę, którą wcześniej uwiązała sobie u pasa. Nie poradzę sobie z nimi, ale też nie dam im się przecież złapać.. Humanoidalne istoty okazały się nieprzeciętnie szybkie, Liadrin biegła ile sił w nogach, nie pokusiła się bynajmniej o wykonanie jakiegokolwiek zaklęcia – wiedziała, że wobec takiej liczby wrogów nie zdałyby się one na nic. Ktoś powiedział jej niegdyś: "Zawsze jeżeli możesz – uciekaj. Czarów używaj tylko i wyłącznie wtedy, kiedy nie będziesz miała już żadnego wyjścia." Tak i teraz elfka biegła prosto przed siebie nie oglądając się. Czuła jednak, że człekokształtne stwory niebawem znajdą się tuż przy niej.


W pewnej chwili Rin musiała zwolnić, gdyż przed nią wyrosły znikąd trzy, prowadzące w różne strony tunele. Oddech kapłanki stał się urywany i płytki, wiedziała również, że nie ma wiele czasu na zastanowienia. W lewo. – zdecydowała niemal natychmiast. Za sobą słyszała zbliżające się, dzikie okrzyki biegnących za nią istot. Kolejne dwa rozwidlenia. Jedno z nich prowadziło w dół, drugie wznosiło się do góry. Elfka błyskawicznie znalazła się na wąskiej ścieżce prowadzącej ku górze. Jej wzrok zdążył przyzwyczaić się już do ciemności. Biegła jeszcze przez jakiś czas, kiedy nagle odgłosy za nią ucichły. Zmęczona zatrzymała się i spuściła głowę opierając dłonie na kolanach. Oddychała szybko, a wilgotne szaty przylgnęły do jej ciała. Włosy przysłoniły jej twarz. Panująca cisza pogłębiała się z każdą chwilą. Ukrywają się? To niemożliwe by przestali… W oddali dało się słyszeć początkowo stłumione, zaraz jednak coraz głośniejsze, wściekłe szczekanie. Psy okazały się być o wiele szybsze od zniekształconych ludzkich istot. Liadrin poczuła, że słabnie. Jej organizm nie należał do zbyt wytrzymałych. Nie miała już nawet czasu na wspomożenie się żadnym z eliksirów, które miała przy sobie. Nie widziała dla siebie nadziei, jednak gdzieś niedaleko, w głębi tunelu zamajaczył jej błysk światła…

 
Tamaki jest offline