Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-02-2010, 19:55   #81
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
"Aroganci i głupcy" - te słowa przez cały czas krążyły po głowie Nocnego Elfa.
Wysoki i dobrze zbudowany elf patrzył na to wszystko z przymrużonymi oczyma. Błędem było pojawiać się na terytorium ludzi... Do tej pory przyzwyczajony był do samotnej walki. Gdy tylko postawił stopę w pierwszym ludzkim mieście, pragnąć zdobyć informacje o nowo odkrytym północnym kontynencie, wpadł w ludzkie sidła, czego obawiał się gdy tylko postanowił opuścić Ashenvale.
Na całe szczęście Arel nie posiadał żadnego znaczącego majątku, który mógłby zostać skonfiskowany przez bandę wyzyskujących ludzi. Młody wiek człowieka i opryskliwość z jaką odnosił się do nowych "rekrutów" wywoływała w elfie gniew.
"Zapanuj nad swym gniewem i nie pozwól, aby tobą kierował." - powtarzając w myślach słowa ojca zacisnął pięści. Kiedy oficer wymienił po kolei wszystkie możliwe oddziały, do których mogą dołączyć, Arel był już spokojny. Rozluźnił mocno zaciśnięte pięści i odetchnął. Ciemnofioletowa skóra elfa trochę pojaśniała.
- Jeżeli to możliwe, chciałbym dołączyć do jednostki specjalizującej się w walce z wrogimi magami. - odezwał się stanowczym, ale łagodnym głosem.
Przyjął spojrzenie oficera w swoje oczy bez mrugnięcia. Sięgnął po zawinięty zwój. Rozwinął go, i biorąc pióro z biurka podpisał się czytelnie w wyznaczonym miejscu.
"Jeśli to ma rzucić chociaż cień światła na moje przeznaczenie..."
Zwinął papirus i oddał go oficerowi. Wykonał niedbały, ludzki gest salutujący, po czym czekał na dalsze instrukcje...
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline  
Stary 17-02-2010, 22:25   #82
 
Yuriko's Avatar
 
Reputacja: 1 Yuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znany
Elfka rozejrzała się. Gdy krasnolud podszedł do niej uśmiechnęła się. Niepokoił ją brak kontaktu z resztą grupy. „Siedzieć na tyłku i czekać na człekokształtnych się nie opłaca, trzeba ruszyć dupę. Nie za bardzo się nasz wojownik napracował. Na zwiady go raczej posłać nie da rady. Hałasu narobi i tyle go widziałaś.” Gdy tak myślała o swoim towarzyszu doszedł do jej nozdrzy odór zgnilizny.
Wstała i próbowała się zakraść, aby zobaczyć, co się znajduje za rogiem. Krasnolud syknął, że przysłali jakąś bestie, chciała mu powiedzieć, aby zachował spokój, ale uważała go za rozsądnego. „Raczej nie zacznie krzyczeć. Zdradzi wszystkim lub wszystkiemu gdzie jesteśmy…” Mało jej brakowało aby ujrzała, co jest za rogiem, kiedy krasnolud wbrew wszelkim przyjętym zasadą zaczął się wydzierać. „Walnął się za mocno w łeb!? Czy jaka cholera?”. Nie zostało jej zbyt wiele opcji do wyboru. Zerknęła.
Zobaczyła drzewo, źródłem smrodu było to, co znajdowało się wokół niego. Rozkładające się szczątki ciał. Cała masa zgnilizny sprawiała, że elfka źle się czuła. Zawróciła.
-Następnym razem, nie drzyj się jak opętany tylko pomyśl chwile. Gdyby to była prawdziwa bestia dawno leżałbyś rozszarpany! Zabrało mu się na żarty, dobre sobie… Lepiej poszukajmy reszty. Nie ma co się tu pałętać, stać w miejscu też nie możemy. Jedyne co nam pozostaje to znaleźć ich. Nie wiem jak ty, ale mi obiecali sporo kasy. Nie mam zamiaru przepuścić okazji.
Złapała własnego konia za uzdę, wiedziała, że są obserwowani. Jedyne co jej pozostaje to liczyć, że w razie napadu zaatakują najpierw Gorbata.
-Idziesz?- powiedziała, po czym nie czekając ruszyła przed siebie.
 
__________________
"Dziewięciu mężczyzn na dziesięć woli kobiety z dużymi piersiami, a ten dziesiąty woli tamtych dziewięciu."
Yuriko jest offline  
Stary 07-03-2010, 20:33   #83
 
Tamaki's Avatar
 
Reputacja: 1 Tamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znany
Liadrin ostrożnym krokiem pokonywała każdy metr ciemnego wnętrza jaskini. Jej dłonie przesuwały się po omacku wzdłuż nierówno ociosanych ścian skalnych. Złowrogie milczenie otaczało ją z każdej strony tak, że elfka mogła słyszeć własne przyspieszone bicie serca. Starała się mimo wszystko zachować spokój, kiedy wkrótce ujrzała przed sobą przepaść oraz wydobywające się z niej stłumione światło. Podeszła bliżej i spojrzała w dół dostrzegając na dnie szczeliny coś, co wydawało jej się być podziemnym miastem. Tuż pod nią znajdował się zbiornik wodny, który zapewne nie służył za miejsce kąpieli lecz wyrzucania najrozmaitszych odpadków. Wokół umiejscowione były prymitywne - zupełnie jak ich właściciele - szałasy. Paskudne, humanoidalne istoty roiły się niczym karaluchy dobierające się do pozostawionej resztki jedzenia. Rin odwróciła głowę z odrazą.

Nie miała wyjścia i to było w tym wypadku najgorsze. Po chwili namysłu wyciągnęła z torby sznur i obwiązała się nim w pasie. Drugi koniec chwyciła w dłoń i rozejrzała się w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na przywiązanie go. Szybko znalazła większy głaz, do którego przymocowała linę, po czym podeszła do krawędzi szczeliny. Przylgnęła do jednej ze ścian i powoli opuszczała się w dół używając zdolności lewitacji. Starała się pozostać niezauważoną. Znajdując się już na powierzchni wody, a raczej tuż nad jej taflą, kapłanka przesunęła się powoli za skalny kamień leżący tuż przy zbiorniku. Z ukrycia postanowiła przyjrzeć się układowi ‘miasta’ i jak najszybciej odnaleźć z niego wyjście. Przebiegła wzrokiem po wrogach, którzy jak gdyby nigdy nic zajmowali się własnymi czynnościami wydając przy tym niezrozumiałe dla jej ucha dźwięki. Wyglądało na to, że żaden z nich jej nie spostrzegł. Odpychająca woń zgnilizny dopiero teraz zaczęła stawać się dla Liadrin nie do zniesienia, gęste opary unosiły się nad zbiornikiem będącym tuż obok. Kapłanka pragnąc szybko znaleźć się jak najdalej od tego miejsca postąpiła kilka kroków do tyłu, sądząc, że napotka przeciwległą ścianę za swoim plecami, jednak…

Wrogie istoty-kanibale jak na rozkaz uniosły głowy i spojrzały w tym samym kierunku, przerywając tym samym swoje zajęcia. W wyrwie skalnej leżała Rin. Elfka upadła napotykając za sobą wolną przestrzeń, której istnienia w tym miejscu nie spodziewała się. Natychmiast podniosła się jednak widząc, że wrogowie przypatrują się jej początkowo z pełnym zdumieniem, następnie z zadowoleniem i na końcu z wzrokiem przepełnionym dziką, prymitywną rządzą. Ciałem kapłanki wstrząsnął dreszcz. Jednym ruchem chwyciła nóż i przecięła linę, którą wcześniej uwiązała sobie u pasa. Nie poradzę sobie z nimi, ale też nie dam im się przecież złapać.. Humanoidalne istoty okazały się nieprzeciętnie szybkie, Liadrin biegła ile sił w nogach, nie pokusiła się bynajmniej o wykonanie jakiegokolwiek zaklęcia – wiedziała, że wobec takiej liczby wrogów nie zdałyby się one na nic. Ktoś powiedział jej niegdyś: "Zawsze jeżeli możesz – uciekaj. Czarów używaj tylko i wyłącznie wtedy, kiedy nie będziesz miała już żadnego wyjścia." Tak i teraz elfka biegła prosto przed siebie nie oglądając się. Czuła jednak, że człekokształtne stwory niebawem znajdą się tuż przy niej.


W pewnej chwili Rin musiała zwolnić, gdyż przed nią wyrosły znikąd trzy, prowadzące w różne strony tunele. Oddech kapłanki stał się urywany i płytki, wiedziała również, że nie ma wiele czasu na zastanowienia. W lewo. – zdecydowała niemal natychmiast. Za sobą słyszała zbliżające się, dzikie okrzyki biegnących za nią istot. Kolejne dwa rozwidlenia. Jedno z nich prowadziło w dół, drugie wznosiło się do góry. Elfka błyskawicznie znalazła się na wąskiej ścieżce prowadzącej ku górze. Jej wzrok zdążył przyzwyczaić się już do ciemności. Biegła jeszcze przez jakiś czas, kiedy nagle odgłosy za nią ucichły. Zmęczona zatrzymała się i spuściła głowę opierając dłonie na kolanach. Oddychała szybko, a wilgotne szaty przylgnęły do jej ciała. Włosy przysłoniły jej twarz. Panująca cisza pogłębiała się z każdą chwilą. Ukrywają się? To niemożliwe by przestali… W oddali dało się słyszeć początkowo stłumione, zaraz jednak coraz głośniejsze, wściekłe szczekanie. Psy okazały się być o wiele szybsze od zniekształconych ludzkich istot. Liadrin poczuła, że słabnie. Jej organizm nie należał do zbyt wytrzymałych. Nie miała już nawet czasu na wspomożenie się żadnym z eliksirów, które miała przy sobie. Nie widziała dla siebie nadziei, jednak gdzieś niedaleko, w głębi tunelu zamajaczył jej błysk światła…

 
Tamaki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172