Strażak stał z tyłu i obserwował sytuację. Dubeltówkę trzymał lekko opuszczoną w dół i załadowaną, nie odbezpieczoną. Rozglądał się od dawna za jakimś uszkodzonym Polonezem, albo w ogóle za jakimś sprawnym, ale porzuconym samochodem. Lecz zdawał sobie sprawę, że pierwsze co by musiał zrobić, to dopchać pojazd do ich twierdzy i tam zatankować spuszczoną z baku poldka benzyną. - Ja się z tą dzidą nie pcham w chaszcze beda wos krył chopy - Idziesz z nami. Zombiak może Cię zajść zewsząd, a już wogóle nie przyjemnie będzie jak Cię coś użre w tyłek. Antoni. Który szałas polecasz, żeby otworzyć pierwszy?
--------------------------------------------------------------------------- Jarosław Bodziony
Zajrzałeś przez okno. W pomieszczeniu panowała cisza i spokój. Nic się nie ruszało. Zapukałeś w okno, wtedy dało się słyszeć przytłumione skowyczenie dochodzące zza drzwi. Na tyle ciche, że było słyszalne tylko dla was, stojących bezpośrednio obok chałupy. Przez okno dostrzegłeś czterech żołnierzy zamienionych w żywe trupy. W kaburach mieli pistolety WIST-94. Widać było że nie spodziewali się, że są zarażeni. Po podłodze walały się objedzone do czysta kości. Byli pokąsani w różne miejsca, lecz ich kamizelki taktyczne wydawały się nie naruszone. Gdy Cię usłyszały, podeszły do szyby.
W dalszą część pomieszczenia skrywał nieprzenikliwy mrok.
---------------------------------------------------------------------------
Same działki ogrodowe wyglądały dość ciekawie. Kiedy Jarosław zaglądał przez okno, strażak wyszedł trochę na przeciw i popatrzył na roślinność, która po pięciu latach zapomnienia, zaczęła żyć własnym życiem. Po dokładnym przyjrzeniu się Rafał dostrzegł coś interesującego. Na drzewach w pobliżu rosły owoce. Gruszom, jabłoniom, śliwom i innym drzewom epidemia nie przeszkadzała w wydawaniu kolejnych plonów.
Widać strażaka zszokował ten widok, bo wpatrywał się w niego jak zaczarowany. Wspomniał o tym jak dawno nie jadł owoców. Co prawda spożytkował jakiś czas temu kilka puszek owoców konserwowych, ale nie umywały się smakiem do prawdziwych płodów natury.
W tym momencie strażak usłyszał pukanie dresiarza do okna, a zaraz po nim stłumione zawodzenie żywego trupa, prawie nie słyszalne ale nie do pomylenia z niczym innym. Widać chatka była bardzo szczelna od różnych dźwięków.
Obrócił się szybko na pięcie z wycelowaną dubeltówką w okno. - Co tam jest? - spytał się dresiarza.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być. |