Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2010, 09:03   #12
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Podróż na chybotliwej łodzi była mało komfortowa dla kogoś wzrostu Brana. Nie dość że nogi mu się nie mieściły, to i miecz zawadzał. Na szczęście rycerz miał na sobie tylko tunikę herbową. Przezornie pozostawiając zbroję w zajeździe pod opieką Tima, który powinien teraz właśnie czyścić rycerski ekwipunek.
Skłamałby twierdząc, że wolał towarzystwo Alto od towarzystwa Megary. Z całym szacunkiem dla Pana Paperbacka ustępował on urodą dość wyraźnie Pannie Ravenrock. Los jednak dał mu okazję, by poznać bliżej „człowieka o rozbieganych oczach”, jak go w myślach nazwał.
- Drogi Alto … nie masz nic przeciwko byśmy przeszli na „per ty” – zastrzegł się w oczekiwaniu ewentualnego protestu.
- Wybacz szczerość, ale zauważyłem, że ciągle się rozglądasz jakby w obawie. Podejrzewasz, że ów Grief of Blank nas śledzi ? – spytał patrząc prosto w oczy rozmówcy.
- Jesteś spostrzegawczy zapewne bardziej niż ja, co do mnie to zwykłem rozwiązywać problemy mieczem. Proponuję Ci układ. Ty będziesz wyszukiwał i wskazywał zagrożenie, a ja będę się go pozbywał. Każdy z nas będzie robił to w czym jest najlepszy. Ty będziesz pilnował moich pleców, a ja Twoich. Co Ty na to ?
Rycerz właśnie złożył kompanowi propozycję, która mogła przynieść obopólne korzyści.
Gdy dotarli do nabrzeża Bran z ulgą opuścił ciasną gondolę i z radością wciągnął w płuca morskie powietrze. Śmierdziało a jakże, ale to był smród mokrych lin, gnijących ryb i słonego morza. Zapach który kojarzył mu się od dzieciństwa z przygodą, dalekimi, nieznanymi krainami i egzotyczną przyrodą. Jako typowy szczur lądowy Bran widział morze tylko kilka razy w życiu, a żeglował po nim tylko raz. Jednak darzył ten bezmiar wód ogromnym sentymentem. Będąc dzieckiem marzył nawet, by zostać piratem i gdzieś te marzenia małego chłopca tkwiły w jego sercu. To wszystko sprawiało, że smród portu, w przeciwieństwie do smrodu miasta, zupełnie mu nie przeszkadzał.
Tymczasem Wulf wziął sprawy w swoje ręce i dość szybko zorientował się w sytuacji. Co prawda kapłan był irytujący w swej prymitywnej bezpośredniości i Bran zastanawiał się, czy aby nie są prawdziwe pogłoski, że akolici Tempusa ustalają hierarchie między sobą według wzrostu, siły i jak utrzymują złośliwi, także długości przyrodzenia, pogardzając przy tym przymiotami umysłu, to jednak rycerz byłby niesprawiedliwy odmawiając Wulfowi skuteczności.
Sam Bran był tylko zainteresowany zabraniem ze sobą swego rumaka Rozamunda. Był to koń jakiego ze świecą szukać. Szkolony w boju, odważny i silny. Rycerz nie wierzył, by po drugiej stronie morza znalazł drugiego takiego, a jeśli nawet to zapewne nie byłoby go stać na kupno. Zatem końska kwestia była dla niego istotna.
- Jestem za „Złotym Sokołem”. Po za tym kapitan Vermeesz wydaje się być bardziej godny zaufania, niż ten drugi. Osobna kabina też się przyda dla naszych pań i dla przechowania co cenniejszych rzeczy. Jak mawiają w naszych stronach „miejcie ufność w Tormie i miecze pod ręką”.
Dalej rozmowa na nabrzeżu potoczyła się w kierunku dość zagadkowego otrzymania przez wszystkich zawiadomienia o spadku. Jak się okazało sposób wręczania pism wykazywał wiele wspólnych cech, ale i też różnił się w kilku zasadniczych sprawach.
 
Tom Atos jest offline