Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2010, 09:06   #22
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Słysząc pękającą szybę i widząc wypadające zombi Antoni zmartwiał. Serce podeszło mu do gardła, podobnie jak żołądek, kiedy do nosa Antoniego doleciał smród gnijących truposzy.
Wycie, przeraźliwe wycie, przez chwilę przypomniało mu horror pierwszego spotkania z zombie. Tu, na działkach. Pamiętał paniczny bieg, skoki przez parkany i przeciskanie się przez znane sobie dziury w płotach. Wtedy był jednak sam, spanikowany i bezbronny lecz sam. Teraz miał przy boku piątkę mężczyzn. Twardych, zahartowanych w walce z tymi potworami. To dodało mu sił, wyrwało z transu przerażania, w jaki wprowadziło go wycie zombi.
Wiedział, że ten dźwięk jest największym zagrożeniem. Że trzeba uciszyć go najszybciej jak to możliwe, nim usłyszą go inne potwory i kierując się nim, jak syreną we mgle, ruszą na żer. Nie miał pojęcia ile tych poczwar znajduje się na ogródkach działkowych i na przylegających doń terenach lecz wiedział, że na pewno za dużo.
Widok Rafała Króla obalającego ciosem siekiery szarżującego potwora podziałał na Antoniego jak odtrutka na strach. Ćwiczył to wiele razy. Robił to wiele razy. Instynkt i zimna krew, którą zawsze stanowiła jego największy dar, tym razem też go nie zawiodła.
Szybko ocenił sytuację. Trzy potwory wyjąc kierowały się w ich stronę. Czwarty pełzał u stóp Strażaka z przetrąconym kręgosłupem - mniej groźny, lecz nadal niebezpieczny. Wiedział, że "Niemiec" zastrzeli jednego ze swojej kuszy. Był niezawodny. Wiedział, że trafi, i że musi mieć czyste pole.
Skoczył w bok, tak by nie stać na drodze bełta i znaleźć się z boku jednego stwora.
Zombie zobaczył Antoniego i ruszył z wyciągniętymi łapami w jego stronę. Przegniła twarz, wojskowy kombinezon, ociekający płynami ustrojowymi mundur i te blade, bezduszne oczy. Antoni uderzył szybko. Maczeta -z robiona ze stalowego płaskownika, doskonale naostrzona i masywna trafiła w cel bez trudu odcinając jedną z rąk potwora. Nie było krwi, tylko jakaś czarna, cuchnąca breja. Zombie zachwiał się, zakolebał tracąc na moment balans ciałem. Wtedy Antoni uderzył ponownie - z zimną wściekłością, którą wywoływały u niego te kreatury. Stal wbiła się w czaszkę rozłupując ją jak nieświeżego melona. Kreatura padła i zawodzenie ustało. pozostałe dwa zombie nadal wyjąc kierowały się nadal w stronę Antoniego, Jarka i Rafała. Antoni odsunął się od zarąbanego zombie gotując się na obronę. Jego wzrok błądził także po okolicznych krzakach wypatrując poruszenia mogąceo oznaczać jeszcze większe tarapaty.
 
Armiel jest offline