Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2010, 15:38   #34
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Szczęśliwe i te mniej szczęśliwe powitania. Tak można by określić tą noc. Jedna myśl w tym momencie przebijała się w głowie Porucznika nad wszystkie inne. Dzień się dopiero zaczął, a straty już wydawały się spore. Ich zadania wydawały się odległe. Jednakże musieli wstać i ruszyć do boju. Kolejne walki, kolejne potyczki. W tym momencie były tylko trzy sposoby na powrót do domu i ukochanych: Śmierć, ranna oznaczająca powrót i zwycięstwo. Dla Kelly'ego w tym momencie było jasne, że ma tylko jeden możliwy wybór i zamierzał zrobić wszystko, żeby dodać swoją cegiełkę do niego.

Po rozmowie przez radio, wiedział co musieli zrobić. Mosty były ważną częścią planu. Poza tym w tej chwili to było jedyne pewne miejsce. Gdyby ruszyli gdzie indziej musieliby szukać oddziałów i zbierać więcej żołnierzy.

-Dobra panowie, koniec przerwy, zabieramy sprzęt i ruszamy pod most. Nasi są w kłopocie - wierzył, że to powinno wystarczyć. Każdy spadochroniarz musiał liczyć na swojego towarzysza, stwierdzenie, że któryś z nich jest w niebezpieczeństwie, nawet jeżeli się go nie znało, działał stymulująco, a przynajmniej powinien działać.

W czasie gdy żołnierzy zaczęli pakować sprzęt podszedł do dwóch rannych
-Panowie wy tu zostajecie. Przypilnujecie radia, jeżeli uda się wam z kimś skontaktować, powiadomicie ich o swoim stanie. Niedaleko stąd jest uszkodzony transportowiec z rannym niemieckim oficerem w środku. Człowiek ten był bardzo pomocny, poza tym dałem mu słowo, że zrobię co w mojej mocy, aby przeżył. Jeżeli nawiążecie z kimś kontakt, powiadomcie ich o tym. Dodajcie, że facet chętnie porozmawia z kimś z dowództwa jak będzie już pod naszą opieką - po wypowiedzeniu tych słów pokazał żołnierzom położenie na mapie. Chciał życzyć tym żołnierzom szczęścia, chciał powiedzieć, że być może dane będzie im się jeszcze kiedyś spotkać, ale nie mógł tego zrobić. Kiwnął tylko głową i cicho dodał -Uważajcie na siebie panowie -

Szybki rozkaz wymarszu, nie mieli czasu do stracenia. Nie wiedział jak długo jeszcze sierżantowi uda się utrzymać tamtą pozycję. Przez radio wydawali się zdesperowani. Pozostawało mieć nadzieję ...

W końcu dotarli pod most. Kelly był jednym z pierwszych, który znalazł się przy amerykańskich pozycjach. Dowodzić przykładem było dla niego nie tylko jakimś hasłem. Było swego rodzaju credo. -Porucznik Kelly, przejmuję dowodzenie - powiedział do żołnierzy -Jaką mamy sytuację? - spokojnie wysłuchał "opowieści" żołnierzy. Faktycznie nie wyglądało to za wesoło, ale nie było też beznadziejnie. Pewien plan dość szybko skrystalizował mu się w głowie. Przewaga liczebna Niemców nie będzie miała znaczenia, jeżeli zdołają ich "odizolować" i niszczyć małe grupki. Zupełnie jak na szkoleniu, tak jak powtarzali wiele razy

-O'Donell - powiedział zwracając się w stronę kolegi -Mają tam snajpera, idź zająć dogodną pozycję, będzie potrzebny ktoś, żeby go zdjąć, a to twoje zadanie. - obserwując przygotowania snajpera zwrócił się do pozostałych -Potrzebuję kogoś kto szybko biega. Niech pozbędzie się całego niepotrzebnego obciążenia. Będzie musiał pognać w stronę najbliższej kryjówki. Wystawi go to na strzał snajpera, ale da kapralowi możliwość zdjęcia tego sukinsyna. Jeżeli zostaniemy tutaj, to nie uda nam się wykonać zadania, a Niemcy będą mogli się nas pozbyć. Wiem, że to niebezpieczne, ale jeżeli ruszymy w takiej sytuacji to już po nas - to był logiczny rozkaz, atak z możliwością ostrzelania przez snajpera, mógł oznaczać śmierć dla kilku osób. Zaryzykować życie jednej, też nie było łatwo, ale jeżeli im się uda, oszczędzi to więcej strat. A szybki biegacz miał szansę, zwłaszcza bez obciążenia.

-Potrzebuję też rozstawić MG-42. Zróbcie to tak, żeby mieć możliwość ostrzelania całego terenu. Jeżeli będziecie musieli, to wsadźcie go nawet na cholerne drzewo. - Patrick nie zdawał sobie nawet sprawy, ze swojego zdenerwowania, ale rzucał dość ostrym słownictwem. Dobrze, że narzeczona go w tym momencie nie słyszała.

-Potem ruszamy do przodu. Musimy zająć ten most. Tim i MG42 będą nas osłaniali. Zrobimy to zupełnie jak na ćwiczeniach, wy się upewnijcie, że najbliżsi Niemcy nie mogą nam zrobić krzywdy, my wychodzimy na pozycję, z których możemy ich zdjąć i to robimy. Wy przenosicie ogień na kolejnych, a my powtarzamy nasz manewr. Jak na ćwiczeniach- plan był prosty, ale również dobry, jeżeli uda się go wykonać powinni zająć most bez większych strat. Niemcy będą się ukrywali przed ostrym ostrzałem, a oni będą mogli ich zdejmować z dogodnych pozycji ... oby się udało ..
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline