Spokojne zgromadzenie w wielkiej sali z momentu na moment zmieniło się w zamieszanie. Dało się słyszeć okrzyki "Potwór!" i "Do broni". Wśród załogi zapanował chaos. Wszyscy, włącznie z kompanami Ulvshuda, ruszyli na pokład.
Kjetil pobiegł w stronę kabin, zapewne po broń. Młody wojownik, odkąd znaleźli się na tej przeklętej łajbie, nie rozstawał się ze swym toporem i krótkim mieczem.
Wokół statku morze falowało i burzyło się niespokojnie. Na pokład wbiegł zdyszany Kjetil dzierżąc swój topór. Chwycił linę i przywiązał się do masztu. Ulv po chwili zorientował się i również chwycił jedną z walających się po pokładzie lin. Owinął kilkakrotnie lewe przedramię powrozem zaczepionym o jedną z knag. Prawą ręką dobył topór.
Statkiem kołysało. Młodzieniec odruchowo obnażył zęby w dzikim grymasie. Czuł powoli narastające znajome już uczucie gęstego gniewu zalewającego trzewia. Gardło zaschło a skóra piekła przenikliwie. Puls wzrastał z każdą chwilą oczekiwania na nieuniknione starcie z bestią.
__________________ "You have to climb the statue of the demon to be closer to God." |