Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2010, 20:58   #182
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Drwiący uśmieszek nie schodził z ust Liliel...jacy oni byli szlachetni, jacy dobrzy, jacy wyrozumiali. Banda hipokrytów. Gardzili nią, ale mimo to uśmiechali się wymuszonymi minkami. Wszystko po to by pokazać, że są sługami sił dobra. Oczy Liliel zaświeciły lekkim blaskiem.
Niby służyli dobru, a traktowali ją równie protekcjonalnie jak marylithy. Banda świętoszkowatych pyszałków. Jak ona nimi gardziła...Spojrzała na Phaere i Anzelma, oraz Selenę.
Tak...pomogli, wręcz zrobili to, czego tamci nie mogli. A teraz w nagrodę dostaną kopniaka w zadek i zostaną odesłani, wyrzuceni niczym nie potrzebne narzędzia. Wdzięczność sług dobra, była równie malutka, co sług zła.

Liliel wysłuchała do końca przydługiej wypowiedzi Latiena, po czym wybuchła śmiechem.
Spojrzała lilenda, zatrzepotała rzęsami i rzekła wydłużając niektóre samogłoski dla podkreślenia słów.- Tooo baaaardzo słoooodkie co chcesz uczynić... i miiiiłe. Naprawdę postarałeś się, by wygnanie nas z tego świata zabrzmiało, jakbyście robili nam przysługę. Uratowaliśmy wam dupska i zniszczyliśmy Thana, a wy okazujecie w ten sposób wdzięczność. Widzę, że sługi światła od sług ciemności różni jedynie dyplomacja. Bo metody są identyczne.
Uśmiechnęła się.- Ale ponoć nas korci, by zwiać z tego...międzyplanarnego grajdołka. I wiesz, coś w tym jest. Jest tylko jeden tyci problem. Ale...- tu Liliel zdjęła pierścionek z popękanymi rubinami, podeszła do Latiena i włożyła mu go do dłoni mówiąc.- Masz tu pamiątkę po mnie, wężyku. Wiesz, gdybym tu chwilę została, mogłoby być miło między nami.
Gdy tylko succub wykonał swój ruch, grupa Versunga spięła się do ewentualnego boju, ale zachowanie Liliel zaskoczyło ich wszystkich, łącznie z gapiącym się w pierścionek lilendem. Latiena po prostu zatkało, a demonica kontynuowała wypowiedź.
-Widzisz...jesteś bardzo słodziutki i wasza oferta jest...- tu ton Liliel przybrał ironiczny wydźwięk.- ...nad wyraz hojna. Problem zaś w tym.
Liliel odwróciła się i pochyliwszy wypięła pośladki w stronę „miejscowych bohaterów” dodając.- Problem w tym, że nie chcę zawdzięczać powrotu do domu bandzie niewdzięcznych, świętoszkowatych hipokrytów.
Po tych słowach znikła w blasku światła, teleportując się gdzieś na planetę.

Liliel wylądowała na wyspie, aleto ją nie martwiło. Była poza barierą, była wolna i miała wiele pomysłów. Ale do nich potrzebowała pomocników. Succub zrobił więc to, co potrafił najlepiej. Ponownie zmienił postać.
Ciemnowłosa kobieta rasy ludzkiej, w skromnej białej sukience usiadła na poboczu drogi.


Wcielenie niewinności, ala Liliel...wcielenie smakujące zakazanym owocem. Nic dziwnego, że szybko złowiła chętnego.
Wkrótce pojawił się wóz z woźnicą. Mężczyzna gapiąc się to na zgrabne nogi, to na dekolt, to na niesforne ramiączko zapomniał o ostrożności i podejrzliwości. Jego myśli odpłynęły ku całkiem innym obszarom.
- Co tu robisz panienko?- spytał. Liliel uśmiechnęła się nieśmiało, niby przypadkiem przesunęła językiem po wargach. – Jechałam konno i... spłoszył mi się mój rumak. Spadłam, trochę się obijając przy okazji. Może...
Nieśmiały uśmiech, zalotne spojrzenie oczu... to wystarczyło, by całkiem zawładnąć woźnicą.- Może by mnie pan podwiózł do...- odczytała nazwę miasta, do którego zmierzał z jego myśli.- do Rangaard ? Mój papa zapłaci za pomoc.
-Oczywiście, że podwiozę. Przecież nie mogę cię zostawić na szlaku. Bywa tu niebezpiecznie.-
rzekł mężczyzna robiąc miejsce na zydlu i pytając.- Jak masz na imię skarbeńku?
- Liliel psze pana.-
rzekła wskakując z gracją i tuląc się lekko do woźnicy...dawno już nie kosztowała czyjejś duszy.
- Liliel...bardzo ładne imię.- rzekł woźnica, choć powiedziałby to pewnie, o każdym imieniu tej ślicznotki.

Tydzień później znaleziono zwłoki mężczyzny...zmumifikowane zwłoki uśmiechniętego mężczyzny. Musiał mieć przyjemną śmierć.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 09-03-2010 o 21:00.
abishai jest offline