Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2010, 11:10   #48
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Chyba nie przewidział szybkości golema, dając tak łatwo się zaskoczyć. Wszystko trwało ledwie chwilę, ale nawet zamroczony starał się nie tracić orientacji na tyle, na ile mógł. Ostatecznie przeżył, trzymając głową Malina i przeskakując przez portal. Pytanie co dalej? Łaskobójcy nie odpuszczą, a niewielu było githzerai pośród nich, nie pomylą go z nikim. Czy mógł jeszcze wrócić do swojej frakcji bez pewności co do tego, że przyjdzie mu położyć głowę na pieńku? Wolał o tym nie myśleć, a gdy się podnosił po drugiej stronie portalu, wyraz twarzy miał wciąż ten sam, pozbawiony wątpliwości, spokojny i nijaki, jeśli można było tak nazwać brzydką, płaską mordę jego rasy. Księga Satyrów sprowadzała tylko kłopoty, z każdą chwilą większe. Mógł teraz liczyć tylko na to, że całe zamieszanie z Tonącymi wystarczy, by niewielu pamiętało o jego zbrodni. Gorzej, że Faktol nie zapomni, znając ją zrobi nawet wszystko, by dorwać zdrajcę. Zupełnie inna rzecz to to, że Garl'kazz za takiego się nie uważał, bowiem nie zdradził żadnych ideałów ani przysięgi, którą składał frakcji. Po prostu zrobił coś, co nie wszystkim się podobało. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni, jeśli przyjdzie mu przyjdzie pożyć wystarczająco długo.

Tymczasem trafili na bitwę pomiędzy siłami, których nie mogli ogarnąć w pełni nawet swoimi umysłami. Bogini? Strony księgi? Portale ciągnęły najwyraźniej do najsilniejszych manifestacji tej klątwy, a ta tutaj była wystarczająco silna. I zdecydowanie poza ich zasięgiem. Jeśli ktoś niszczył miasto i mierzył się z boginią, to do takiej osoby zdecydowanie nie należało się zbliżać. Najchętniej w ogóle stałby się dla walczących całkowicie niewidoczny, niestety los chciał inaczej, wyrzucając tę całą Hekate tuż obok nich. Niech i tak będzie. Githzerai patrzył na nią całkowicie beznamiętnie, jedynie lodowatymi oczami i palcami gładzącymi rękojeść miecza, na którym falowały równie wściekłe runy, dawał znać, ze jej przemowa wywarła jakieś wrażenie. Został obrażony, zrównany razem ze śmiertelnymi wrogami pod jedną, kłamliwą nazwą. Już za samo to gotów był zabić, ale był też świadom przeciwniczki. Miał pewność, że jeśli tamta wiedziała o stronach w ich posiadaniu, zabiłaby ich bez chwili wahania. Bogowie. Od reszty istot różniła ich tylko ilość mocy, którą dysponowali. Ich chęć władania jeszcze większą jej ilością była w zasadzie większa od większości zwykłych stworzeń, które często zadowalały się po prostu życiem. Garl'kazz nie miał zapędów na bycie bogiem, zignorował więc słowa Hekate, ciesząc się, że odeszła. Bo jedyną alternatywą byłoby zgodzić się pomóc a potem ją zabić. Zdrada nie wchodziła w spis rzeczy, które Łaskobójca byłby w stanie zrobić. Oczywiście można byłoby manipulować, tylko nie widział potrzeby.

Ruszył przed siebie, powoli i spokojnie wymijając ruiny. Posiadacz stron szykował się do kolejnego starcia, tym razem z dwójką przeciwników. Gdyby przegrał, ta dwójką wciąż będzie walczyła między sobą. Wszyscy nagle chcieli stron, ile więc ich istniało w sferach? Tysiące? Przecież on sam miał setkę, a co chwilę spotykał ludzi mających kolejne dziesiątki. Nawet będąc bogiem miałby bardzo wielkie trudności z zebraniem ich wszystkich. Musiał istnieć inny sposób na klątwę i coraz bardziej zastanawiał się nad zabiciem tych siedmiu wiedźm. W tym chociaż znalazłby sprzymierzeńców.
Szukał portalu do Sigil, chociaż nie wiedział po co im on. Tu czy tam, to wszystko było tak bezsensowne i chaotyczne, że pogubił się dawno. Posiadacza stron chciały zabić nie tylko cienia i satyry, ale również wszyscy łaknący władzy i mocy. Spojrzał na głowę Malina. Ile ty wiedziałeś, skurczybyku? Pewnie też tylko kolejny wycinek wszystkiego. Sam Garl nawet nie odpowiedział na pomysły Gorristera, który mógł się cieszyć, że żył, sugerując mu sprzymierzenie się z Illithidem. Zdecydowanie prędzej zginie niż zrobi coś takiego. Znalazł portal.
Teraz już mógł oprzeć się o jeszcze trzymającą się jakoś ścianę i przyglądać bitwie. Może uda się skorzystać, gdy już wyczerpią całkowicie swoje siły. A portal umożliwiający szybką ucieczkę zawsze był w cenie. Jego przenikliwe oczy zastygły i oczekiwały na dojście konstruktu. Byli dość daleko, ale i tak był przygotowany na nagłą ucieczkę, gdyby nowa skala zniszczeń miała okazać się zbyt duża, by można było ją przeżyć.
 
Sekal jest offline