Yan; http://farm1.static.flickr.com/52/14...3b13f30e_o.jpg
...EEee....???
Wywróciłeś oczy i znowu zrobiło się ciemno.
Kapłan i elfy stojące przy nim przyglądali się nieprzytomnemu mężczyźnie, którego przed chwilą pod drzwi Świątyni Światła przytaszczył wielki, włochaty pająk. Pająk wprosił się do świątyni, położył rannego na podłodze i biegał wokół elfów Almanakh póki te nie zajęły się nieprzytomnym, a długo prosić nie musiał. Podczas gdy jedni zajęli się rannym, inni wygłaskali pająka.
- Będzie półprzytomny jeszcze kilka godzin – ocenił Kaplan badając nieprzytomnego, któremu uleczono rany. – Został podtruty substancją wywołująca odrętwienie i halucynacje.
Fufi widząc że mężczyzna został opatrzony, bez słowa wyjaśnień zapakował go sobie nogogłaszczkami na grzbiet. Elfy uznały że to właściciel Bestii czy coś w tym stylu. Poza tym nie zjawił się nikt kto upominałby się o zaginionego członka drużyny. Pająk był do tego bardzo miły i budził zaufanie. Tak. Zatem, Fufi z naprawionym fantem wybył ze świątyni i udał się do karczmy.
Barbak; Piwo, miód, śpiew... I kobiety znaczy elfy! Elfy...? Do knajpy wlazł pająk Nizzre, ale nie taszczył elfki, ani nawet elfa. Tylko jakiegoś gostka, który półprzytomnie kiwał się na pajęczym grzbiecie jak w ataku choroby sierocej, to mdlejąc, to znów ocknąwszy się rzygając [Fufiemu nie spodobało się to i wreszcie zwalił jeźdźca na podłogę knajpy].
Nizzre; Il zjadł ze smakiem wszystko co zdołał dorwać przed tobą [mówimy o owocach...]. Wyraźnie zadowolony z tej przekąski przeciągnął się i obserwował cię pilnie kiedy mówiłaś. Wyraz jego twarzy mówił sam za siebie. Drow intensywnie myślał nim wreszcie się odezwał.
- Gatenowhere się zgodził? – spytał wreszcie.
- Nie wiem, nie pytałam go jeszcze.
Oczy drowa błysnęły. Nie trzeba było być geniuszem by dostrzec, jak bardzo drow nienawidzi maga i jak zażarcie z nim rywalizuje. Spojrzał ci w oczy jakby z pretensją i gorzką miną, że nie zostawiłaś mu praktycznie wyboru.
- Co chcesz, abym uczynił tej nocy...? W tym... pokoju...? – uśmiechnął się pięknie, widząc jak twoja twarz przybiera koloru buraczka.
- Chcę, żebyś mnie słuchał – powiedziała bez zastanowienia, bo wcześniej już opracowała taką odpowiedź.
- Zrób mi przysługę i wyjaw już teraz zakres tego posłuszeństwa.
Wyjaśniłaś. Mroczny elf wzruszył ramionami.
- Co dasz mi w zamian? – spytał ciekawsko.
- Nie poderżnę ci gardła. Może być?
- Nigdy? – uśmiechnął się rozkosznie.
- Tego nie wiem.
- Kto może wiedzieć?
Westchnęła po przesunęła dłonią po barku drowa.
- Połóż się, jesteś zmęczony.
Drow położył się, i tak miał zamiar to uczynić. Legł na plecach, patrząc uważnie na elfkę siedząca na łóżku.
- Plecami się nie ośmielisz? – spytała zaczepnie.
- Ośmielę – obrócił się na brzuch i zamknął oczy, spokojnie wtulając twarz w poduszkę. – A ty myśl, co mi dasz, zanim to ja złożę ci propozycję.
- Wierzysz, że dotrzymam danego ci słowa? – spytała cicho, jej dłoń zaczęła wodzić po plecach drowa.
- Wierzę, że zbytnio boisz się Bieli żeby łamać przysięgę - wymamrotał.
- Nie boję się Bieli. Kocham Biel. Polecam.
- Yhhhmh – odetchnął, przeciągając się pod głaszczącą go ręką.
Wyczułaś, że wstrzymał niespokojnie oddech.
- Co jest? – spytała, zdziwiona.
Drow powoli podniósł jedną rękę na znak, żebyś się nie ruszała. Po chwili opuścił rękę i nie ruszając się nadal szepnął:
- Ten elf. Był na dachu budynku obok.