Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2010, 21:06   #13
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Cytat:
"So close no matter how far
Couldn't be much more from the heart
Forever trusting who we are
And nothing else matters

Never opened myself this way
Life is ours, we live it our way
All these words I don't just say
And nothing else matters"

[media]http://www.youtube.com/v/JgiGrXpOhYg&hl=pl_PL&fs=1&[/media]

W moich słuchawkach rozbrzmiewała ponadczasowa Metallica z jedna z najlepszych piosenek na świecie. Właśnie doszłam do kawiarni gdzie koleżanki już na mnie czekały i najwidoczniej były czymś niezwykle poruszone. W kawiarni puszczali akurat na telewizorze jakiś teledysk i wszyscy się w ten telewizor gapili. Dopiero po chwili zauważyłam, że skądś znam tego wokalistę. O cholera, to był Michael! No pięknie, teraz się dopiero w szkole zrobi hałas. Nie zdziwiłabym się jakby chłopak nie przyszedł jutro do szkoły. Chociaż... to tylko odwlekanie nieuniknionego.

- Kate... to ten wokalista!!! Niewiarygodne! Myślisz, że da mi autograf? - Tracy Sandra aż piszczała z podekscytowania.
- Daj spokój, przecież mówili, że chce od tego wszystkiego odpocząć - skwitowała Tracy.
- Ale on jest piękny! I ma taki śliczny głos... Myślicie, że mam u niego jakieś szanse?
- Oh Sandra, daj spokój, naprawdę. On będzie miał jutro dosyć nawału fanek. Będzie mu pewnie trzeba pomóc się od nich odpędzać. Też mi fanki z resztą co go nie poznały
- odpowiedziałam.
- No tak, bo ty to tylko te twoje zespoły słuchasz - próbowała mi dociąć Tracy.
- A co ci się nie podoba w Metallice? Albo w SOAD? - przedrzeźniałam Tracy.
- Wszystko! Czyli właściwie nic.

Taaak, nie ma to jak kawa z przyjaciółkami. Jedynie one i Robert wiedzieli jaka jestem naprawdę, przecież nie przyznam się ludziom że lubię czasem posłuchać Disturbed czy czasem nawet jakiejś Sepultury. Popularna osoba musi słuchać właśnie jakiegoś teen rocka. Ehhh, no ok, niektóre piosenki są dobre, ale prawie wszystkie brzmią tak samo. Muszę zawsze słuchać to co inni, mówić o tym co inni i ubierać się w najlepsze ciuchy. Nie mogę sobie pozwolić przyjść do szkoły w starych ciuchach czy butach. To męczące życie, ale ma swoje korzyści.

Reszta dnia minęła spokojnie, po powrocie do domu próbowałam dalej planować imprezę ale ciągle coś mnie rozpraszało. Głównie mama która panikowała przed wyjazdem, że może czegoś zapomnieć. Albo, że podczas przyjęcia zdemolujemy dom. Tak, wiedziała, że będzie impreza, ale myślała że na 15 osób, a nie na pół szkoły. Tak to sobie wszystko ułożyłam, że mama sama poszła do sąsiadów powiedzieć o imprezie piątkowej żeby nie robili problemów potem. W każdym razie zostałam z prawie pustą kartką, równie pustym brzuchem i tak poszłam spać.

Biiip Biiip Biiip
Znowu.... Kiedy będzie sobota? Fuck, dopiero środa. Jeszcze czwartek, piątek... No i impreza! Sobota nie będzie dobrym dniem, kac jakoś zawsze rozpierdziela dzień na maksa. Lecz póki co nie będę się tym martwić, szkoła nie będzie czekać aż się zjawie, a dziś muszę wyjść szybciej bo Robert umówił się z kumplami i muszę iść na pieszo. Toaleta, garderoba, zeszyty... I gotowe, można iść. Oby tylko nie padało.

Na szczęście nie szłam długo, skuter a na nim Henry zajechał mi drogę. Oczywiście dałam się podwieźć, jakby wyglądały moje włosy gdyby złapał mnie deszcz? Im szybciej pod dachem tym lepiej. Nie gadaliśmy dużo bo jakoś specjalnie nie ma o czym, a podczas takiej przejażdżki nawet nie ma jak. Dotarliśmy an miejsce bez problemów i już chcieliśmy udać się do szkoły gdy zobaczył nas Robert.

Ten dureń... czemu on najpierw robi a potem myśli? Nie, chwila, on robi, znowu robi, potem jeszcze raz robi a potem żałuje. Myślenie zdarza mu się chyba rzadko. Na nic się zdały prośby, błagania, groźby i krzyki by Robert dał sobie spokój. On mnie po prostu nie słuchał, robił swoje. Jeszcze zanim skończyli się bić biegłam do do pielęgniarki, po oczach Roberta widziałam, że źle się to skończy. I wiedziałam też dla kogo. W końcu to jakby przeze mnie więc jestem coś winna Henry'emu.

Dotarliśmy z panią Headings, pielęgniarką, już po walce. Oby tylko nie było za późno. Kobieta natychmiast uklęknęła przy chłopaku by mu pomóc, ale nie patrzałam co tam się, było tam dosyć innych gapiów. Podeszłam do mojego chłopaka, kucnęłam przy nim i powiedziałam:
- Czasem nie mam na Ciebie siły. Jeśli tym razem dyro Cię nie zawiesi będziesz mieć szczęście.
Pocałowałam go w czoło i weszłam do szkoły. Najpierw skierowałam się do łazienki by omyć twarz chłodną wodą. Miałam ochotę odreagować, ale za cholerę nie wiedziałam jak. Po prostu drzwi dostały kopniaka gdy wychodziłam. A pod klasą siedział Michael, rozmowa z nim dobrze mi zrobi. Usiadłam obok niego i szturchnęłam go ramieniem.

- Wiesz, mogłeś chociaż sygnał puścić, po coś Ci dałam mój numer, fajnie byłoby dostać też twój.
- Szczerze mówiąc wypadło mi to z głowy.
- Ok, wybaczam
- zaśmiałam się. - Kurcze, wczoraj na biologii dałeś popis, niektórych rzeczy nawet ja nie wiedziałam.
Zaśmiał się. - Miałem otwarty podręcznik. - przyznał z rozbawieniem.
- Jasne, nie dam się nabrać. Naprawdę sporo wiesz, może mnie odciążysz trochę bo nie starcza mi czasu na pomaganie ludziom z biologi! A przecież to taki prosty przedmiot.
- Prosty dla ludzi pojętnych -
i znowu uśmiech na twarzy.
- Ha! Ja pojętna, nowość jakaś. Żebyś widział moje zmagania z fizyką, ubaw po pachy i to za darmola. Dobrze, że nie muszę się jej już uczyć. Jaki przedmiot masz teraz?
- Angielski. Kolejna lekcja, którą uwielbiam.
- Ehhh, oprócz biologii to może jeszcze matematyka jest czymś co lubię, ale zdecydowanie nie przedmioty humanistyczne. Lektury szkolne to często dla mnie po prostu nudziarstwo. Też mam angielski teraz, potem Hiszpański, mama nalegała żeby umiała jak najwięcej języków, choć się do tego nie nadaję.


Skinął głową.
- Coś małomówny jesteś z rana. Ale ok, zostawiam Cię teraz, jakbyś miał z kimś lub czymś jakieś problemy, wal jak w dym do mnie. Może nie wyglądam ale mam tu całkiem sporo władzy - podniosłam się.
- Postaram się o tym pamiętać. Ale wątpię, żebyś była w stanie uchronić mnie przed tą hordą. - odparł radośnie kiwając głową w stronę końca korytarza, w którym zebrała się całkiem pokaźna grupka dziewczyn, świdrująca go spojrzeniami i podnieconymi głosami wymieniając jakieś uwagi.
- No tak, to może być pewien problem, ale jeśli jakaś będzie Ci się szczególnie naprzykrzać daj znać. Taaa, Kelly Brown też tam stoi, z tą mogą być problemy, nie zdziw się jak Cię będzie chciała siłą zaciągnąć do ubikacji czy coś - zaśmiałam się i zaczęłam odchodzić ale odwróciłam się jeszcze i rzuciłam - Choć na teledysku wyglądałeś jakoś lepiej - rzuciłam ostatni uśmiech od ucha do ucha i zniknęłam w tłumku dziewczyn.
Michael przytknął dłoń do twarzy i zaśmiał się głośno

Ruszyłam ponownie tego ranka w stronę gabinetu pielęgniarek zapytać co z Henrym w duchu modląc się, by wszystko było dobrze.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 10-03-2010 o 21:26.
Redone jest offline