Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2006, 14:37   #129
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Razem z Markizem przenieśliście się do białego korytarza, zupełnie tak samo, jak poprzednio - w ciągu mrugnięcia powieką. Tym razem towarzyszyły Wam jednak nieco inne uczucia. A nawet diametralnie odmienne.
Door nadal nie reagowała na nic. Poddawała się temu, co kazał jej robić de Carabas, a to z kolei sprowadzało się jedynie do przyciskania jej ręki do zdjęć na ścianie. Jednak podróże przez kolejne pokoje nie następowały już tak szybko, jak wcześniej. Z biegiem cennych minut Markiz musiał coraz dłużej przytrzymywać rękę dziewczyny przy fotografii, aby nastąpiło przeniesienie. Również Wy odczuwaliście to nieco inaczej - kształty rozpływały się Wam przed oczami i materializowały się nowe. barwy blakły, dźwięki wydawały się nienaturalne. Zaczęliście nawet odczuwać nieznaczny ból fizyczny, ściskanie żołądka, silne mrowienie i kłucie w kończynach - ale tylko w ciągu kilku sekund, kiedy przenosiliście się z miejsca na miejsce. Potem wszystko wracało do normy. Ale najwyraźniej Door traciła swoje moce...
Przeszliście przez kilka różnych pokoi. Bawialnię, salon, jadalnię, pokój z różnymi instrumentami do gry, pokój całkiem pusty, tylko z jednym, ogromnym łóżkiem pośrodku, pokój dziecinny z mnóstwem zabawek (wszystkie sprzed wieku czy dwóch), biblioteczkę. Wszędzie spędzaliście kilka minut sprawdzając czy nie ma ewentualnych ofiar. Nigdzie nie było.

Aż wreszcie ręka Door kierowana przez Markiza trafiła na fotografię z pokojem wypełnionym kwiatami.

Przeszliście do oranżerii. Wszystkie jej ściany były zbudowane z około metrowych kwadratów z mlecznego szkła. Przepuszczały dużo światła, ale nie pokazywały co jest na zewnątrz.
Było bardzo gorąco, wręcz duszno. W powietrzu dało się wyczuć ten charakterystyczny słodkawy zapach zmieszany z wonią kwiatów. Zapach krwi.

Nie od razu je zobaczyliście. Dopiero w głębi szklarni, między blatami i półkami zastawionymi roślinami, dostrzegliście dwie postacie. Leżały na ziemi obok porozrzucanych narzędzi ogrodniczych i konewek. Leżały w wielkiej plamie zaschniętej krwi. Dwie kobiety - starsza i młodsza. Starsza leżała twarzą do ziemi, jej długie rude włosy były zlepione w straszny kołtun. Na plecach miała dziurę wielkości pięści. Nie byliście tego pewni, ale prawdopodobnie przechodziła na wylot...
Młodsza, o krótkich, brązowych włosach, leżała na plecach. Miała otwarte oczy, rozszerzone strachem do granic możliwości. Z półotwartych ust sączyła jej się zaschnięta, czerwona stróżka. Z rozpłatanego gardła krew już dawno przestała się lać.

Markiz na ten widok stanął jak wryty i natychmiast przycisnął głowę Door do swojej piersi. Szybko cofnął się w głąb oranżerii, aby dziewczyna tego nie zobaczyła. Nawet bez tego makabrycznego widoku dało się wyczuć, że zostało tu popełnione okrutne morderstwo. Markiz miał jednak nadzieję, że Door była w takim szoku, że nie czuła już zapachu krwi i śmierci...

[user=743,101] Kiedy tylko wszedłeś do oranżerii poczułes, ze już znasz to miejsce. Widok ciał tylko wzmógł to wspomnienie. I przywołał wizję. Dwie śmiejące się kobiety pielęgnowały kwiaty, kiedy nagle zza półek wychynęło dwóch dobrze Ci już znanych typków. Młodsza przestraszyła się nie na zarty, starsza pomimo zaskoczenia opanowała się i wdała się z nimi w dyskusję. Trudno powiedzieć o czym, jedyne czego się domyśliłes, to fakt, że chciała kogoś zawołać, kazała im wyjść. Ten większy drab złapał młodszą dziewczynę i groził jej śmiercią. Starsza się uspokoiła, płakała i błagała, aby puścili ją i nie robili jej krzywdy. Kiedy większy rozplatał gardło dziewczynie, na twarzy mniejszego wykwitł uśmieszek zadowolenia. Matka dziewczyny rzuciła się na niego w rozpaczy i szale. Wtedy ten większy wbił jej nóż w plecy dosłownie przechodząc na wylot. Na jego twarzy nie było widac zadnych emocji, za to mniejszy doskonale się bawił. Możesz to oczywiście opisac po swojemu w formie, w jakiej chcesz, lub przemilczeć. Chociaż osobiście wolałabym, żeby i inni zobaczyli w Twoim opisie to samo.[/user]
 
Milly jest offline