Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-03-2006, 10:19   #121
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Świat zaczynał wymykać mu się z rak. Nie wiedział co ma robić powiedzieć, uciec, zostać tutaj. Wszystko robiło się takie skomplikowane i bez wyjścia." Cóż zapowiedź miłych wrażenie bezpowrotnie minęła. trzeba się teraz zmierzyć z rzeczywistością."
Nierozsądne było zostanie samemu w obcym domu, ucieczka też nie wchodziła w grę. Nie umiał obsługiwać tych wszystkich drzwi, czuł że przerastało go to. Pozostała więc ostatnia możliwość pójść i brnąć dalej w nieznane, lecz czy będzie miał w sobie tyle odwagi by się z tym zmierzyć? Nie potrafił i nie chciał w tej chwili odpowiadać. Ostrożnie podążył za markizem.

Wciąż dręczyło go wspomnienie. Czy może rzeczywiście powinien im powiedzieć? "Markiz wyglądał na człowieka, który by zrozumiał, ale... jeśli to nie jest dar, jeśli nigdy o tym nie słyszeli, co sobie pomyślą, jak zareagują?" Mimo tego ciągle wracało mu "Jeśli da się jeszcze coś zrobić, to właśnie teraz."
-Ci dwaj...oni tu byli.-drżącym głosem zdecydował się przełamać- Dwaj mężczyźni, eleganccy w garniturach, krótko ostrzyżeni, jeden z nich miał coś na ręku kastet...-zdawał się nie wiedzieć dokładnie co ma powiedzieć-... może pierścienie. Różnego wzrostu, niższy tak strasznie się śmieje. Ale ja nic nie zrobiłem! Przysięgam, nie mogłem nic zrobić...ja...nie mogłem ...Ze strachem patrzył na wszystkich. może powiedział za dużo, ale teraz było już za późno.
"Co teraz zrobią?" Jego głos był dziwny, ciągle przerywany, jakby się zastanawiał, lub...zmyślał, tylko po co? No i była jeszcze jedna sprawa: Ci ludzie. Opisał ich dość podobnie do tych co widzieli Konrad i Martha, a przecież nigdy ich nie widział.
 
Glyph jest offline  
Stary 30-03-2006, 11:47   #122
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
Martha podniosła się i ruszyła za Markizem, ostatecznie był najlepiej zorientowany w sytuacji z nich wszystkich i lepiej chyba się go trzymać. Pocieszyła ją wiadomość, że ktokolwiek zamordował Łuka nie wyskoczy nagle wprost ze ściany, jak zrobiła to Door. Jeżeli dostanie się do tego dziwnego Domu nie było taką prostą sprawą, to mieli chyba sporo czasu, zanim ścigający Door podejmą trop. Jednak Markiz miał chyba jakiś plan, skoro śpieszył do wyjścia i nazywał rozmowy marnowaniem czasu.

Był jeszcze jeden powód, dla którego podążała za Markizem, być może w miejsca bardziej nawet dziwaczne od tych które już widziała, ku zdarzeniom bardziej przerażającym. Nie sądziła by umiała sama wydostać się z tego dziwacznego miejsca które Door nazywała domem. Zrobiła kilka szybszych, drobnych kroków, nie chcąc zostawać w tyle. Półświadomie znowu zaczęła gładzić Door po włosach, przesuwając ręką w rytm kroków Markiza, który niósł dziewczynę, dopasowując do niego rytm marszu. Rozmyślała.

Nie oglądała się zbytnio na chłopców, którzy razem z nią znaleźli się dziwnym trafem tutaj, w środku całego tego zamieszania. Zbytnio pogrążyła się w myślach, by zauważyć cokolwiek, poza tym, że ciągle są przy niej. Dlatego kiedy usłyszała nienaturalnie napięty głos Nathaniela, prawie się potknęła. Zmyliła krok i jej ręka zsunęła się z głowy Door. Obejrzała się, przystając, zasłuchała. Opis brzmiał idealnie, dokładnie tak wyglądali mężczyźni którzy szukali Door. Ale przecież Nathaniel ich nie widział, przecież ani ona ani Konrad ich nie opisywali, mówili tylko, że dwóch podejrzanych ludzi szukało Door. Skąd mógł więc wiedzieć, że to ci sami mężczyźni? I skąd wiedział, że tu byli?

O ile mogła zaakceptować te wszystkie dziwactwa Door i Markiza, o tyle nie pogodziła się z myślą, że ona sama oraz Konrad i Nathaniel też mają jakieś niesamowite zdolności. Nathaniela znała przecież nie od dziś, nigdy nie zabawiał jej pokazami jasnowidzenia ani innymi sztuczkami. Chociaż musiała przyznać, że mimo wielu wizyt w jego domu, chłopaka znała raczej z widzenia. Jej przyjaciółka, Beth, nie lubiła kiedy kręcił koło nich jej młodszy brat. Hmm.. Czy kiedyś nie wydarzyło się coś dziwnego, coś z jego udziałem? Nie mogła sobie przypomnieć.

- Już dobrze, spokojnie... Opowiedz nam co się stało. Kiedy tu byłeś? Jak to możliwe, że znasz już to miejsce?
Martha stara się mówić kojącym, uspakajającym tonem, ale nie może do końca ukryć ciekawości.
 
inwyt jest offline  
Stary 30-03-2006, 14:50   #123
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Nathaniel uspokoił sie trochę słysząc głos Marthy.
-Ja..nie wiem...to było tak dawno...we śnie...to miejsce...-przerywał co chwilę łapiąc oddech-stałem tutaj, nie mogąc się ruszyć-zrobił kilka kroków-ONI przyszli mówili coś...grozili...śmiali się...a potem jeden wyciągnął coś ostrego i...-zawiesił głos, spojrzał na Door-Ja nie chciałem tego...nie mogłem nic zrobić...na prawdę...nic zrobić...-tłumaczył się gorączkowo . Spuścił głowę, skulił się.. Nie chciał tego pamiętać, ale obraz ciągle wirował mu przed oczami.
 
Glyph jest offline  
Stary 30-03-2006, 15:22   #124
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
"We śnie. Może więc to tylko przywidzenie, może pamięć podsunęła mu podobne zdarzenie, teraz kiedy nie jest w stanie dobrze ocenić i porównać rzeczywistości i... Ale to nie jest "rzeczywistość", ci ludzie, te miejsca. Ludzie, którzy wydają się prawdziwi i miejsca, które wydają się prawdziwe, ale nie są światem w którym przeżyliśmy tyle lat, żadne z nas, zebranych tu przypadkiem przed rudowłosą dziewczynę. Może tutaj spełniają się sny, nawet wyśnione gdzie indziej, z dala stąd? Byle nie były to jedynie koszmary..." Tłukło się Marcie po głowie. Wyciągnęła powoli rękę, ścisnęła lekko ramię Nathaniela, podtrzymując, dodając otuchy. Przynajmniej miała nadzieję, że jej dotyk uspokoi roztrzęsionego chłopaka, przywoła go do rzeczywistości, pomoże się wymknąć panice.
- Spokojnie Nathanielu. Nie mogłeś zmienić prawdziwych zdarzeń będąc we śnie. Nikt cię za to nie wini. Uspokój się i spróbuj sobie przypomnieć o czym rozmawiali, dobrze? To może być bardzo ważne.
 
inwyt jest offline  
Stary 01-04-2006, 00:10   #125
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Markiz zatrzymał się, kiedy Nathaniel wspomniał, że widział tu dwóch mężczyzn. Odwrócił się powoli i przysłuchiwał się rozmowie. Door na jego rękach wyglądała prawie tak, jak gdyby spała. Jedynie od czasu do czasu wstrząsający jej ciałem szloch wskazuje na to, że wciąż przeżywa śmierć brata.
De Carabas uśmiechnął się słysząc słowa chłopaka. Napełniło go to dziwną radością, zupełnie nie wiadomo dlaczego. Markiz w ciągu ostatnich kilku minut bardzo szybko i diametralnie zmieniał swoje nastroje. Był wesoły, potem zaszokowany, zdenerwowany, jeszcze przed chwilą zirytowany, a teraz śmiał się niemalże radośnie. Po wariacku.

- Czy teraz Wasze przesiąknięte Banalnością główki wreszcie mi uwierzą? Nathanielu, to na pewno jakaś część z Twoich zdolności. Widziałeś to i byłeś tu. Tak trudno w to uwierzyć? Nie mogłeś nic zrobić, bo to była tylko projekcja. Nie uczestniczyłeś w zdarzeniach, obserwowałeś je. A tych dwóch... To byli Croup i Vandemar. Tak szczerze mówiąc... niewiele o nich wiem. Prócz tego, że są niebezpieczni - zrobił krótką przerwę w potoku słów - Nathanielu Martha ma rację. To ważne, żebyś sobie przypomniał jak najwięcej z tego, co widziałeś i słyszałeś. Przypominaj więc sobie, a w międzyczasie chwyćcie mnie. Przechodzimy do hallu. Musimy znaleźć resztę z nich.

Poczekał, aż zrobicie to, o co poprosił. Potem wziął rękę Door, rozprostował jej palce zaciśnięte w piąstkę i przyłożył do pustej ramki na ścianie. Otoczyła Was jasność...
 
Milly jest offline  
Stary 01-04-2006, 21:18   #126
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Nathaniel

Choć dzisiaj nic nie było normalne, reakcja Markiza zaskoczyła chłopaka zupełnie. Być może w głębi ducha ucieszył się nawet, że go zrozumieli, nie winili go, choć on sam nie do końca dał się przekonać. Nie wierzył, że coś tak realnego mogło być tylko projekcją. On tam naprawdę był, widział to wszystko, on...wręcz czuł ciężar ostrza spadającego na bezbronnego Łuka.
Czuł wyrzuty sumienia.Miał nadzieję że tak naprawdę tam nie był, że nie mógł nic zrobić, ale czy na pewno? Mógł przecież odnaleźć go wcześniej, drążyć temat, a nie uciekać od niego. Mógł go uratować. "Przyszłość to wynik naszych decyzji"-myślał i czuł, jakby nie podjął rzuconego mu przed laty wyzwania.

Nie było więcej czasu na roztrząsanie. Chłopak szybko podał rękę. Każda chwila mogła być na wagę kolejnego życia...
 
Glyph jest offline  
Stary 03-04-2006, 12:10   #127
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny
Konrad

Stał, a woda powoli spływała z niego. Nie czuł się komfortowo, napewno nie. Zastanowił się, że może fakt iż złamał sobie nogę też był spowodowany przez tych Dwóch.
Otrząsnął się z dziwacznej myśli, ale ona wracała. Banalność?
Za dużo spada nia niego obowiązków. A miał być dzisiaj tylko na korepetycjach.
Gdyby mieszkał jak dawniej w domu, matka zamartwiała by się na śmierć. Musiał by do niej zadzownić...
!
~Przecież komórka jest w mojej kieszeni!~
Nie zdążył wyciągnać komórki, by sprawdzić czy jeszcze działa, bo Markiz kazał się chwycić. Konrad zrobił krok w jego stronę i chwycił połę jego ubrania.
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline  
Stary 03-04-2006, 21:47   #128
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
"Czy teraz Wasze przesiąknięte Banalnością główki wreszcie mi uwierzą?" - spytał Markiz i Martha miała wrażenie, że czyta jej w myślach i wie, że ona ciągle nie może uwierzyć w to wszystko. Że zbyt długo nagradzano ją za rozsądne, stateczne zachowanie, by teraz nagle pozwoliła samej sobie znowu otwarcie zachwycać się odblaskiem słońca na kropli rosy, czy wybuchać śmiechem bez powodu. Albo wybuchać płaczem, i to nawet jeżeli były powody. Tak jak inni chwyciła Markiza za ramię. Skoro tak mu się spieszyło, niech się przenoszą. Nathaniel zdąży im opowiedzieć o swoim śnie już w dziwacznym "przedpokoju", a Door z pewnością poczuje się lepiej z dala od miejsca gdzie ciągle leży ciało jej brata. Zresztą, ona sama czuła się nieswojo w jednym pomieszczeniu z martwym człowiekiem - ciągle tłukło jej się po głowie "nie w jednym pomieszczeniu ze zmarłym, przyznaj to; nazywanie faktów inaczej nie zmieni ich - Łuk został zamordowany".
 
inwyt jest offline  
Stary 05-04-2006, 14:37   #129
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Razem z Markizem przenieśliście się do białego korytarza, zupełnie tak samo, jak poprzednio - w ciągu mrugnięcia powieką. Tym razem towarzyszyły Wam jednak nieco inne uczucia. A nawet diametralnie odmienne.
Door nadal nie reagowała na nic. Poddawała się temu, co kazał jej robić de Carabas, a to z kolei sprowadzało się jedynie do przyciskania jej ręki do zdjęć na ścianie. Jednak podróże przez kolejne pokoje nie następowały już tak szybko, jak wcześniej. Z biegiem cennych minut Markiz musiał coraz dłużej przytrzymywać rękę dziewczyny przy fotografii, aby nastąpiło przeniesienie. Również Wy odczuwaliście to nieco inaczej - kształty rozpływały się Wam przed oczami i materializowały się nowe. barwy blakły, dźwięki wydawały się nienaturalne. Zaczęliście nawet odczuwać nieznaczny ból fizyczny, ściskanie żołądka, silne mrowienie i kłucie w kończynach - ale tylko w ciągu kilku sekund, kiedy przenosiliście się z miejsca na miejsce. Potem wszystko wracało do normy. Ale najwyraźniej Door traciła swoje moce...
Przeszliście przez kilka różnych pokoi. Bawialnię, salon, jadalnię, pokój z różnymi instrumentami do gry, pokój całkiem pusty, tylko z jednym, ogromnym łóżkiem pośrodku, pokój dziecinny z mnóstwem zabawek (wszystkie sprzed wieku czy dwóch), biblioteczkę. Wszędzie spędzaliście kilka minut sprawdzając czy nie ma ewentualnych ofiar. Nigdzie nie było.

Aż wreszcie ręka Door kierowana przez Markiza trafiła na fotografię z pokojem wypełnionym kwiatami.

Przeszliście do oranżerii. Wszystkie jej ściany były zbudowane z około metrowych kwadratów z mlecznego szkła. Przepuszczały dużo światła, ale nie pokazywały co jest na zewnątrz.
Było bardzo gorąco, wręcz duszno. W powietrzu dało się wyczuć ten charakterystyczny słodkawy zapach zmieszany z wonią kwiatów. Zapach krwi.

Nie od razu je zobaczyliście. Dopiero w głębi szklarni, między blatami i półkami zastawionymi roślinami, dostrzegliście dwie postacie. Leżały na ziemi obok porozrzucanych narzędzi ogrodniczych i konewek. Leżały w wielkiej plamie zaschniętej krwi. Dwie kobiety - starsza i młodsza. Starsza leżała twarzą do ziemi, jej długie rude włosy były zlepione w straszny kołtun. Na plecach miała dziurę wielkości pięści. Nie byliście tego pewni, ale prawdopodobnie przechodziła na wylot...
Młodsza, o krótkich, brązowych włosach, leżała na plecach. Miała otwarte oczy, rozszerzone strachem do granic możliwości. Z półotwartych ust sączyła jej się zaschnięta, czerwona stróżka. Z rozpłatanego gardła krew już dawno przestała się lać.

Markiz na ten widok stanął jak wryty i natychmiast przycisnął głowę Door do swojej piersi. Szybko cofnął się w głąb oranżerii, aby dziewczyna tego nie zobaczyła. Nawet bez tego makabrycznego widoku dało się wyczuć, że zostało tu popełnione okrutne morderstwo. Markiz miał jednak nadzieję, że Door była w takim szoku, że nie czuła już zapachu krwi i śmierci...

[user=743,101] Kiedy tylko wszedłeś do oranżerii poczułes, ze już znasz to miejsce. Widok ciał tylko wzmógł to wspomnienie. I przywołał wizję. Dwie śmiejące się kobiety pielęgnowały kwiaty, kiedy nagle zza półek wychynęło dwóch dobrze Ci już znanych typków. Młodsza przestraszyła się nie na zarty, starsza pomimo zaskoczenia opanowała się i wdała się z nimi w dyskusję. Trudno powiedzieć o czym, jedyne czego się domyśliłes, to fakt, że chciała kogoś zawołać, kazała im wyjść. Ten większy drab złapał młodszą dziewczynę i groził jej śmiercią. Starsza się uspokoiła, płakała i błagała, aby puścili ją i nie robili jej krzywdy. Kiedy większy rozplatał gardło dziewczynie, na twarzy mniejszego wykwitł uśmieszek zadowolenia. Matka dziewczyny rzuciła się na niego w rozpaczy i szale. Wtedy ten większy wbił jej nóż w plecy dosłownie przechodząc na wylot. Na jego twarzy nie było widac zadnych emocji, za to mniejszy doskonale się bawił. Możesz to oczywiście opisac po swojemu w formie, w jakiej chcesz, lub przemilczeć. Chociaż osobiście wolałabym, żeby i inni zobaczyli w Twoim opisie to samo.[/user]
 
Milly jest offline  
Stary 07-04-2006, 13:01   #130
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Im dłużej szli, tym większy niepokój ogarniał Nathaniela. Mijali kolejne puste pokoje, ani śladu kolejnych ofiar. Mimo to napięcie narastało - nie było też nikogo żywego.
Wreszcie znaleźli się w czymś na kształt ogrodu. Chłopak tak jak inni zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. W pewnej chwili odwrócił się. Mógłby przysiąc, że usłyszał śmiech dziecka. Roślina na wprost niego wyginała się dziwnie, zupełnie jakby przytrzymywana przez kogoś. Przetarł okulary, kwiatek leżał nieruchomo, mimo to wydawał się znajomy. Podszedł do niego, przykucnął. Zamknął oczy, próbując przypomnieć sobie....

Przez zamknięte powieki dostrzegał dziewczynkę. Kawałkiem białego sznurka podwiązywała łodygę rosłego kwiatu. Gdzieś z głębi szklarni słychać było pogodny kobiecy głos. Chyba nawoływał dziewczynkę, bo ta wstała i pobiegła w tamtym kierunku. Słabo przywiązana nitka spadła razem z kwiatem na ziemię.
Chłopak otworzył oczy. Tym razem wiedział...był pewien co zaraz się stanie. Biegł w tym samym kierunku co widziana dziewczynka.

Jego przyjaciele już tam byli. Markiz przytrzymując prawie nieprzytomną Door próbował zabrać ją z tego miejsca. Nathaniel już wiedział, nie musiał widzieć ciał, by poznać że zdarzyło się coś okropnego.
-Oni tu byli-odezwał się cichym, pozbawionym emocji głosem-Croup i Vandemar.
Podszedł jeszcze kilka kroków, aż znalazł sie na tyle blisko, by widzieć schowane w gąszczu roślin i doniczek zwłoki. Przez chwilę w milczeniu patrzył na młodszą dziewczynę. Wzdrygnął się nerwowo, przypomniał sobie coś, czego nigdy nie chciałby widzieć. Popatrzył na swych przyjaciół. Tym razem już nie chciał nic ukrywać.
-Zaskoczyli je tutaj-zaczął w końcu-siedziały w tym miejscu, rozmawiały, uśmiechały się, a oni przyszli. Młodsza odskoczyła, schowała się tam za doniczkami, rudowłosa próbowała wyprosić ich, wołała kogoś, ale to było na nic...-zamilkł
-Młodsza nie miała szans-zaczął ponownie, mówiąc to tak jakby wszystko było mu obojętne.-Gdy niższy intruz rozmawiał, wysoki zaszedł dziewczynkę od tyłu, pochwycił ją i przyłożył hak do gardła. Nie zabił od razu. Starsza kobieta błagała go, by puścił jej córkę, tak córkę, dlatego w jej głosi było tyle rozpaczy. Oni czekali, bawiło ich to, lubili napawać się czyimś strachem. i wtedy ... -urwał w pół słowa, łzy potoczyły się po policzku-dziewczynka...padła nieruchomo...na ziemię... tuż pod stopy swej matki.-gdy mówił o tym głos drżał mu, zniekształcając wyrazy.-Kobieta rzuciła się na niego w rozpaczy, a ten...przebił ją czymś...upadła obok swego dziecka.

Zamilkł na dobre. Wpatrywał się w obie kobiety. A więc dziś wszystko miało się spełnić, a tylko on wiedział, że to dopiero początek.
 
Glyph jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172