Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2010, 00:19   #58
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wnętrze salki zostało uważnie obejrzane, ale nic niezwykłego nie udało się dostrzec. Ewa sięgnęła po Biblię. Czarna skóra okładki była ciepła i sucha. Otworzyła w miejscu, które było zaznaczone obrazkiem przedstawiającym wjazd Jezusa na osiołku do Jerozolimy. Założonym miejscem okazała się nie apokalipsa, jak sądziła dziewczyna, ale Mądrość Syracha. Szczególnie jeden fragment utkwił przez moment w oczach dziewczyny:
Cytat:
"Nie wprowadzaj do domy swego każdego człowieka,
różnorodne są bowiem podstępy oszusta.
Jak złowiona kuropatwa w klatce,
tak serce pysznego:
jak szpieg wypatruje on słabe strony,
podając dobre rzeczy za złe, przygotowuje zasadzkę
i najlepszym twym zaletom przygania."
Resztę tekstu przeleciała wzrokiem nie łudząc się, że znajdzie coś interesującego. Spojrzała jeszcze na obrazek. Gorzkie myśli o wierze i religii oraz o udziale człowieka w tym wszystkim zalały głowę dziewczyny jak gwałtowna, letnia ulewa. Na odwrocie obrazka ktoś dopisał długopisem "M.52182237". Wyraźne cyfry świadczyły o tym, że nie stawiano ich w pośpiechu. Tylko że nic kompletnie nie znaczyły dla dziewczyny. Muzyka w uszach napominała - "Mieszkam w Polsce. Mieszkam tu tu tu tu tu".
W tym czasie Władysław bezskutecznie próbował porozumieć się z leżącym księdzem. Śpiąca twarz mężczyzny pozostała niewzruszona. Jedynie oczy świadczyły o tym, że pod tą maską drzemie jeszcze życie. Konrad też próbował dotykiem sprawdzić czy ksiądz reaguje na jakiekolwiek bodźce zewnętrzne. Niestety to także się nie powiodło.
Strzelił balon i przez moment usta Ewy zalepiła zielonkawa błona pachnąca chemią i dekstrynami. Wszyscy spojrzeli się na Ewę. Wzruszyła tylko ramionami. Nie zamierza się przejmować a tylko tak ma szansę zapanować nad tym, by nie wybiec stąd i uciec jak najdalej stąd.
- ...to ja, Władysław! Ojcze! - padło z władkowych ust, ale usta księdza nadal milczały. Starszy mężczyzna zwiesił głowę i wpatrywał się w szare, plastikowe płytki na podłodze pod łóżkiem leżącego.
- ...Obudź się wreszcie. Obudź się! - Ewa szarpała za rękaw szpitalnej koszuli. Głowa leżącego zakiwała się bezwładnie, ale to była jedyna reakcja na działania dziewczyny.
- Tardemah - spróbował swoich sił Konrad. Nic z tego. Ksiądz, gdziekolwiek teraz był, nie zamierzał wracać. Systemy monitorujące stan serca i płuc pacjenta cicho szemrały a poszarpane amplitudy wykresów dawały nadzieję na to, że życie trzyma się jeszcze księdza Antoniego mocno.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline