Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2010, 08:53   #215
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Teu przyszykował swojego chowańca, ten jednak nie był skory do opuszczenia dobroczynnego kręgu światła. Natomiast Sabrie była, pognała dalej... Byle dopaść jak najszybciej maga. Jednak nie dopadłaby go w tej chwili, dystans do przebiegnięcia był dość spory. A żywiołak, czymkolwiek było to stworzenie nie ruszyło na grupę. Stanęło w pobliżu maga i z jego „dłoni” wytrysnęły strugi substancji tworzącej okrąg ognia otaczający czarownika i dziewczynkę.

Hasło „ślimaki” nie zrobiło na przeciwniku wrażenia... co innego sztuczka Teu.

Rzucający czar mag poczuł jak jego zaklęcie odpływa pochłaniane przez magię Teu. Elf wiedział jednak, że przyszło mu to z trudem. Wrogi mag był dość silny, a jego magia spaczona.

Tymczasem szkielety rozpełzły się na boki narzekając na marnowanie czasu i brak przeciwników. Ignorowane były zarówno przez maga, jak i żywiołaka. Zapewne wiedzieli, że nie stanowią dla nich żadnego zagrożenia.

Jedno z zaklęć maga umknęło uwadze Teu, żałował tego bardzo. Szczególnie widzą próżne starania Sabrie, które nie mogła przedostać się przez płomienie. Kobieta nie była oczywiście ognioodporna, a zgubny wpływ skażenia tego miejsca zapewne wkrótce równie mocno jej zaszkodzi co płomienie plugawego maga. Brat Tarkwinusa miał jednak w zanadrzu jeszcze parę innych sztuczek, zaczął szykować się do kolejnego zaklęcia i już miał je rzucić, gdy Teu postanowił drogocennej mocy, która nie raz pomogła mu w walce z magami różnego pokroju. Naturą cieni jest zniekształcanie rzeczywistości, naginanie jej praw, zmienianie formy, tak przynajmniej twierdzą "zwyczajni" magowie. Prawda była dużo bardziej mroczna, dużo bardziej niesamowita, zbyt niesamowita aby mogli ją zaakceptować. To nie cienie odbijały obijały to co istnieje na planie materialnym, ale to właśnie cienie nadawały kształt rzeczywistości. Stanowiły jakby fundament na którym zbudowany jest plan materialny. Stanowi esencję, prototyp, to z cieni powstało wszystko co nas otacza, cienie były pierwsze.

Zaklęcia również polegały na swoim "cieniu", mag cieni dobrze o tym wiedział. Zaburzając esencję czaru mógł nie tylko go zanegować, ale również przemienić. Esencja jest bardzo plastyczna, nie posiada formy, którą nabiera na planie materialnym czy jakimkolwiek innym, to coś starszego i bardziej złożonego, choć jednocześnie tak bardzo podatnego na zmiany. Esencja mocy czaru plugawego maga Odległej Dziedziny ulotniła się spomiędzy jego palców. Niby czarny strumyczek podążyła w stronę oczekującego maga cieni, który wystawił ręce w jej kierunku, a którego cień, jakby nawijał nici na kłębek, kiedy zebrał już całość położyć ową nić na dłoń Teu. Tak przygotowaną esencję mag z łatwością przemienił w coś, według niego, użytecznego. Ręce maga zaczęły lśnić czarną łuną, jeśli żywiołak się zbliży to będzie miał jak się bronić.

Sabrie wstrzymała bieg. Ściana płomieni stanowczo nie zachęcała do konfrontacji. Nawet z ten odległości czuła bijący od niej niesamowity żar. Nawet jeśli przeskoczyłaby ścianę licząc, że płonące coś nie przyczepi się jej do ciała, to wróg z łatwością by ją dosięgnął zanim by się pozbierała. Z drugiej strony jednak pozostawienie maga samemu sobie było jeszcze gorsze. Pożałowała, że oddała zwój Lilawanderowi - czarodzieje na razie nie wykazywali wyraźnych ofensywnych działań, a zamiast stać i rozmyślać mogłaby spróbować zaatakować ścianę ognia lodem. Jeśli ogień okazałby się silniejszy to i tak gwałtowny wybuch pary wodnej mógłby pokrzyżować przeciwnikowi szyki. A tak...

- Nie masz czegoś, co by przygasiło te płomyczki? - Roger zwrócił się do Dru. Ognisty krąg, którego płomienie sięgały ponad głowę żywiołaka, nie dość że utrudniał celowanie, to jeszcze wyglądał na taki, który lubi jeść drewno. A jakimś dziwnym trafem żadna ze strzał Rogera nie była z metalu. - Albo jakąś ochronę przed ogniem?
- Ochronę przed ogniem...mam. - mruknęła gnomka, spojrzała na Lilawandera pytając Rogera.- Czy on przypadkiem nie powinien mieć choć jednego rozproszenia magii?
"Już ja cię poczęstuje dobrym alkoholem...poczekaj" -Lilawander skwitował w myślach zaczepkę Dru.
- Rzuć ją na Sabrie - powiedział Roger. Wojowniczka była znacznie bliżej maga, mogła go więc szybciej dopaść. Poza tym - była wojowniczką...
- Jak do niej dojdę, zanim rzuci się w pościg.-rzekła w odpowiedzi Dru.
- Sabrie! - krzyknął Roger, przywołując wojowniczkę energicznym gestem. - Dru rzuci osłonę...
Podczas tej krótkiej wymiany zdań zajął się szpikowaniem żywiołaka strzałami.
Równocześnie zastanawiał się nad poczynaniami towarzyszących mu "czarujących". Widać nie znał się na czarach, bo według niego wypadałoby zarzucić wrogiego maga jakimiś pociskami rażącymi precyzyjnie... Kwasowe strzały, magiczne pociski... Nawet on, nie będący w najmniejszym stopniu magiem, mógłby parę takich czarów wymienić. A jego towarzysze zachowywali się tak, jakby o niczym takim nigdy nie słyszeli...

Na głos Rogera Sabrie odwróciła się gwałtowne w stronę towarzyszy, ale Drucilla już z godnością truchtała w jej stronę mrucząc pod nosem jakieś modlitwy i wyciągając ręce. Najwyraźniej miała jakiś plan, a ponieważ wojowniczka nie miała żadnego - drewniane bełty zapewne zmarnowałyby się na magmowym stworze - pozostawało jej jedynie czekanie. Przez kilkanaście sekund - które Sabrie ciągnęły się w nieskończoność - kapłanka mamrotała zaklęcie z dłonią na ciele kobiety. Wreszcie skończyła i klepnęła ją w tyłek. Zważywszy na drobny fakt, że Sabrie była w pełnej zbroi, klepnięcie nie okazało się dobrym pomysłem.
- No to leć - burknęła Dru, masując sobie rękę. - Jak ćma do ognia...
I Sabrie ruszyła z kopyta modląc się do Helma, by modlitwy do Gonda były równie skuteczne jak do niego. Ściana ognia była coraz bliżej... Dziewczyna wzięła głęboki wdech zanim jeszcze gorące powietrze zatkało jej płuca, i z wyciągniętym mieczem skoczyła w miejsce, gdzie według jej obliczeń powinien stać ich główny oponent.

- Masz jeszcze jedno takie coś? - Roger zwrócił się do Dru. Od dawna zasadą było, że magowie zwalczają magów, ale skoro "ich" magowie nic nie robili i Sabrie musiała ich zastąpić, to co szkodziło, by ktoś jej pomógł w tym trudnym zadaniu...
- Nie... ochronne czary to domena Kaktusika. Ja wolę przyłożyć.- odparła kapłanka.
- A możesz jakoś przyłożyć temu ognistemu stworkowi? - spytał Roger.
- Mogę? Ba... oczywiście że mogę! Ale nie wszystko na raz.- obruszyła się gnomka, na takie na insynuacje.

Elf starał się dojść do maga z światłem jak najszybciej, niestety w połowie drogi został stanowczo zatrzymany przez Dru, w efekcie czego ani nie przebył takiej odległości jaką by mógł, ani też nie mógł rzucić czaru z powodu przemieszczenia. Rozważał zwyczajne oddanie lampy gnomce, ale miał świadomość, że dzięki temu lampa niekoniecznie szybciej dotrze w okolice maga. Poza tym obecnie chroniło ją sześć dodatkowych iluzji. Domyślał się , że magmowy stwór może uciekać od światła z lampy a nawet być przezeń zniszczonym.

- Mam rozproszenie i ten zwój z lodem, ale potrzebuję czasu aby go rzucić, będę czarował, ale wówczas niewiele się przemieszczę. - rzucił Lilawander towarzyszom. I szykował już rozproszenie magii starając się zneutralizować stwora, a przy okazji może i inne efekty działań maga " Jeden czort wie ile już nałożył na siebie zaklęć..." Wybrał wersję obszarową, epicentrum ustawiając tuż za magiem. Co prawda była spora szansa że czar obejmie i Sabrie, ale ryzyko rzucania czaru zbyt daleko od maga było niepokojące.

Elfi mag cienia przeklinał w duchu nieroztropność swoich towarzyszy, jak mogą snuć plany na głos, przed swoim wrogiem! Teu nie mógł powiedzieć, że nie może po raz drugi użyć mocy, która prawdopodobnie uchroniła Sabrie przed czymś niezbyt przyjemnym, wolał aby mag miał się na baczności.

-Radzę nie pokazywać wszystkich swoich kart przed przeciwnikiem, to niezbyt rozsądne...-poinformował swoich towarzyszy.

W następnej chwili przed magiem zaczęła formować się kulka z cieni. Cienie malutkimi jakby szpilkami odrywały się od swojej pierwotnej pozycji i zbierały przed Teu. Po chwili nieco większa kulka zaczęła zmieniać kształt. Elfi mag nie musiał nawet poruszyć ręką, gdy kula zmieniła się w coś na kształt strzały, choć może bardziej przypominała dzidę. Chwilę potem strzała wystrzeliła prosto w kierunku plugawego maga.
 
Qumi jest offline