Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2010, 22:03   #778
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
YouTube - Angels

Barbak rozsiadł się pewnie na swym siedzisku. Fakt, iż na poły drzemał nie oznaczał, że odpuścił by sobie przedstawienie jakie odstawił Synek. Nigdy życiu. Ponieważ jednak miał świadomość swego upojenia alkoholowego, stwierdził że do tematu będzie mógł powrócić… jutro. Jak tylko przestanie go boleć głowa. A do tego czasu? Rozparł się w boki jak basza… hulaj dusza, hulaj woła….
Drunken Kermit by ~lynchy on deviantART

Naraz to spokój orka został przerwany. Fufi wniósł coś, czy może raczej kogoś kto wyglądał wręcz fatalnie. Ork już dawno nie widział kogoś wyglądającego tak paskudnie. Prawdę mówiąc coś bardziej paskudnego widział jedynie raz… gdy jego dziadek leczył hemoroidy… pijawkami.
Do dzisiejszego dnia, na samą myśl po plecach orka przemykały ciary pomieszane z mdłościami. Tymczasem istota pozostawiona przez pająka ostentacyjnie puściła pawia, zasiadła na krzesełku… i chyba zasnęła.
Drunken by ~zemex on deviantART
Barbak nie mógł tak po prostu siedzieć. Jego rycerskość na to nie pozwalała. Pod kopułką krążyły co prawda pomysły na wykorzystanie elfickiej tradycji…i słoiczka wazeliny, jednak stwierdził że da sobie spokój. Widać alkohol za bardzo na niego oddziaływał (albo za mało…).
Wstał, ujął chwiejnie swe krzesełko. Złapał pion. Uśmiechnął się do towarzyszy.
- To so? Przepijemy Naszej babci domek sały? HYK!
Uśmiechnął się raz jeszcze, złapał Maleństwo, przewiesił je przez plecy (omal nie wydłubując Synkowi oka), po czym poczłapał pewnym, choć skierowanym nie jednoznacznie, krokiem w kierunku zarzygańca.
Spojrzał… i podjął pewną decyzję.
- Poczekajcie NO CHWIĘ!!! Rzekł ni to do w próżnie, ni to do kogoś konkretnego.
Poczłapał na zaplecze, tylko po by po chwili powrócić… z wiadrem wody.
- Nasz… przy…jaciel… możeOrk niespodziewanie splunął...chyba… bęzie tego poczebował…. HYK!

Bezceremonialnie złapał Yan’a za kołnierz, przewiesił go sobie przez ramię, złapał wiaderko i krzyknął do barmanki.
- Halo! Gdzie ten pokój? IDE!!! Przyślij tam z antałek… albo dwa! I ŻADNYCH OWIEC!!!

Barbak wlokąc na plecach postękującego Yan’a, trzymając wiadro zimnej wody poczłapał w kierunku pokoju. Gdy dojdzie na miejsce, usadzi swój pakunek, zmoczy jakąś szmatę, prześcieradło etc. i obłoży głowę cierpiącego… nie ma to jak zimny kompres… kac na pewno zelżeje.

Barbak dumny z siebie usiadł pod ścianą przeciwną do wejścia, w taki sposób jednak, aby wchodzący do pokoju w pierwszej chwili zasłaniał orka otwieranymi drzwiami. Postawił Maleństwo w zasięgu łapki… zamknął oczy i pogrążył się w swych myślach.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline