Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2010, 07:42   #35
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wałęsania wśród kramów niektórym się zachciało - Irial uśmiechnął się w duchu. Villain nieco dosadniej określił te pomysły.
- Spacerrrek? Jarrrmarrrk? Bzdurrrry! - zakrakał.
Stać w miejscu i czekać cierpliwie to zdecydowanie było coś nie w stylu Lamii. Ale skoro chcieli wyjechać z miasta jak najszybciej to nie mogli ryzykować. A z jarmarkami bywało często tak, jak z bagnem - jeden kroczek, drugi, a potem wciąga człowieka i nie można się wydostać.
Nie mówiąc już o tym, że Lamia nie na jednym jarmarku już była i pobyt na kolejnym mogła sobie bez żalu darować.

Stojące, obładowane konie dość szybko przyciągnęły uwagę paru osób. Porwać coś i zniknąć w tłoku... Okazja była prawie tak dobra, jak na jarmarku.
Na widok utkwionego w sobie spojrzenia Iriala jeden z zainteresowanych zrobił niewinną minę.
- Piękny konik - powiedział i podniósł rękę, chcąc pogłaskać wierzchowca. I w ostatniej chwili zdołał uchronić dłoń przed zębami konia. - Wredna szkapa - wymamrotał, odsunąwszy się na bezpieczną odległość.
Biedak nie miał nawet pojęcia, że gdyby Sable potraktował całą sprawę poważnie, to już nie miałby palców...

Zanim Lamia zdążyła zanudzić się na śmierć ruszyli.
Czy wóz był faktycznie przeciążony, czy też strażnicy specjalnie zatrzymali wjeżdżających licząc na łapówkę lub by stworzyć Irialowi i jego grupie możliwość opuszczenia miasta... Bez dokładnego wypytywania nie było szans dowiedzieć się, a na to zdecydowanie nie było czasu. Poza tym ciekawość Iriala aż tak daleko nie sięgała... Skinął Erwinowi głową na pożegnanie i, poprzedzany przez Lamię, ruszył w stronę bramy.
Po minucie byli poza miastem.


Droga... Cóż...
Stanowiła marzenie każdego rozsądnego podróżnika - była po prostu nudna.
Parę pagórków, trochę drzew, krzewów. Łąki, pastwiska. Od czasu do czasu jakaś wioska. Nic emocjonującego.
Do tego słońce, którego nie zakrywały żadne ciemne chmury.
Czysta przyjemność.
Na upartego nawet można by zdrzemnąć się w siodle... Czego, z oczywistych względów, Irial nie zrobił.
Jechał na samym końcu, obserwując zarówno zachowanie swoich towarzyszy na szlaku, jak i sposób, w jaki trzymali się w siodle.

- Strrrumyk... - zaskrzeczał Villain, który właśnie wrócił z kolejnego krótkiego lotu. Usiadł na ramieniu Iriala. - Trrrawa....
Aż tak się nie spieszyli, by nie móc zrobić małej przerwy na drugie śniadanie.
- Woda niedaleko - powiedział Irial. - Okazja do małej przerwy.


Miejsce na odpoczynek zdawało się być idealne.
Woda, troszkę cienia, trawa dla koni. Można było usiąść, posilić się, pogadać.
 
Kerm jest offline