Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2010, 15:52   #271
Xulux
 
Reputacja: 1 Xulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodze
Cadom dostał swoje rozkazy. Miał zjąć się nadzorem nad budową palisady razem z Paulem i Mordimerem, robota bądź co bądź przyjemna. A jednak czas który dostali na założenie osady był, szczerze mówiąc niezbyt długi.

"Zbudować palisadę, w miesiąc? Nie wiem czy nie przekroczy to naszych możliwości, ale cóż, trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty." Pomyslał Kapłan po czym jak pomyślał tak też zrobił.

Paul w raz ze swoimi ludźmi zajął się karczowaniem, terenu pod osadę i pod samą palisadę, więc Cadom postanowił zająć się czym innym. Przy karczowaniu dało się uzyskać sporo drzewa, ale raczej na budowę hat niż palisady. Zdarzały się oczywiście drzewa olbrzymie, mocne i grube, ale nie wystarczająco. Kapłan więz zebrał swoich piętnastu podkomendnych i wraz z nimi zapuszczał się nieznacznie w las gdzie wyszukiwał odpowiednich według niego drzew, które następnie ekipa wyposażona w siekiery i piły ścinała. Potem takie drzewa trzeba było obrobić, to znaczy obciąć wszystkie gałęzie, zedrzec korę z drzew, tak zeby nie dało się po nich wspinać, a następnie, co było fantazją kapłana górę zaostrzyć, dół zresztą też.

Praca była dosyć wyczerpująca i długotrwała, ale zdołali dostarczać surowca na czas. W nocy drwale udawali się na spoczynek całkowicie wyczerpani, tak samo cadom, który nie ograniczał się do rozkazywania, tylko sam machał sikierą dając przykład podopiecznym.

Raz o mały włos nie zginąłby jeden z drwali przygnieciony olbrzymim drzewem, innym razem kapłan musial prosić swe bóstwo o pomoc w leczeniu, kiedy jeden z robotników przez przypadek trafił drugiego siekierą w plecy. Na szczescie nic poważniejszego sie nie stało.

Cadom wciąż był ogromnie zaskoczony i zdziwiony naturą wyspy, drzewami monstrami i zwierzętami o kilka rozmiarów większymi niż normalne.

Jednego dnia na chwilę zrobił sobie wolne, od pracy i udał się do kowala, tego który byl tu z czasów pierwszej wyprawy. Mimo mroźnej pogody, cały był spocony, a z ust wydobywała mu się para. Trochę zmęczony był, w końcu, już 2 tygodnie bez przerwy pracował przy wyrebie, ale pilno mu było do zakończenia pracy i dalszej wyprawy.

-Witaj Gritcie- rzekł kiedy dostrzegł krasnoluda.
-Mam do Ciebie pewną sprawę, w czasie rejsu okretem, a raczej bitwy na nim straciłem prawie cały sprzęt, a jako że jestś kowalem, chciałem się spytać, czy byłys w stanie dla mnie wykonać dużą drewnianą tarczę z metalowymi okuciami i ciężki buzdygan, w całosci wykonany z metalu?

-Co do buzdyganu to hmm, nie mam tutaj swojej profesjonalnej kuxni, a bez tego to cóż niestety się nie uda, co do tarczy, to owszem moge w wolnym czasie spróbować, ale to potrwa przynajmniej 13 dni.- Odpowiedział krasnolud wypluwając w międzyczasie flegmę na ziemię.

-Byłoby cudownie, dziekuje Ci bardzo- Odpowiedział kapłan, po czym napiwszy się trochę wna, wrócił do swoich współpracowników.

"Dobra i tarcza, ale bez buzdyganu,... może być ciężko w dżungli, nie potrafię się przyzwyczaić do tego krótkiego miezyka. Ale co zrobić? Trzeba walczyć tym co się ma." Pomyslał jeszcze zanm całą jego uwagę pochłonęło miarowe uderzanie siekiery.
 
Xulux jest offline