Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2010, 16:22   #220
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sytuacja była, jak to powiadano w niektórych opowieściach, dobra, ale nie beznadziejna.
Strzała Rogera, aż dziw, że tylko jedna, trafiła jak należy. Wrogi mag oberwał, zapewne mocniej, i od Sabrie, ale i niektórzy członkowie drużyny nie uniknęli skutków kontrataków.
Teu z pewnym trudem podniósł się z ziemi, Dru poleciała do przodu jak wystrzelona z procy i zapewne upadła na głowę, bo bredziła coś o mule, który ją kopnął, zaś Sabrie... Wojowniczka nie nosiła żadnych widocznych śladów starcia, ale coś w wyrazie jej twarzy sugerowało, że nie wszystko jest z nią w porządku.

Roger zmierzył wzrokiem odległość dzielącą go od wrogiego maga... Było troszkę za daleko, by móc zaraz dobiec do niego i wsadzić kilka stóp dobrej stali pod żebro, a Sabrie, jak się zdawało, przydałaby się natychmiastowa pomoc. Musiał pozostać przy tej samej broni...
- Lilawader! - krzyknął do Harfiarza. - Biegiem do przodu...
Na poparcie swoich słów zrobił dwa kroki do przodu.
Wiedział co prawda, że magowie, jakimś dziwnym trafem, nie mogą równocześnie biegać i czarować, i że minie dużo czasu, zanim Lilawander zdąży rzucić kolejny czar, zanim zdoła ponownie zaatakować żywiołaka lub maga. Istniały jednak chwile, gdy obrona była ważniejsza od ataku. I taka właśnie chwila nadeszła. Osłonięcie Sabrie i Dru przed zgubnym wpływem otoczenia było czymś, co należało zrobić w pierwszej kolejności.
- Pospiesz się - dodał, wypuszczając w stronę maga kolejne dwie strzały. - Osłoń je...

Zdecydowanie się spóźnił.
Lilawander, miast zająć się obroną, zaatakował.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 12-03-2010 o 16:24.
Kerm jest offline