Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2010, 01:56   #13
stibium
 
stibium's Avatar
 
Reputacja: 1 stibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwu
Tak naprawdę, nie pozostawili jej wiele czasu na rodzinne rozmowy z tym skurczybykiem Bobbiem. Braciszek ledwo zaczął się tłumaczyć, gdy smród wódki zaanonsował zbliżającą się dżentelmenską odsiecz. W obszarpanych koszulach i z odrapanymi gębami. No cóż.


- Wybacz ozzie, ale za nocleg w tym busie płaci się dwoma zębami za godzinę. Jako, że właściciel jest nieobecny to my chyba musimy odebrać należność. Rozwała, ten garbo już płaci rachunek. O! Mówi, że nawet da napiwek.


Nie zdążyła policzyć, ile właściwie jest winien tym dwóm, gdy poleciała na najbliższy fotel, a Bobby na zewnątrz autobusu. Poderwała się szybko i wychyliła głowę z busa, otworzyła usta i… Zaraz. Czyżby ci panowie nie odwalali właśnie roboty za nią? Miarowy odgłos ciosów, no cóż, nie była to najprzyjemniejsza muzyka… Za to piosenka śpiewana przez tego w kapeluszu wpadła jej w ucho. Zmrużyła oczy, było pod słońce, i usiadła na progu busa zwieszając jedną nogę na zewnątrz.


- Hej Bobby… - krzyknęła od niechcenia oglądając w słońcu okaleczony mały palec - Bobby, jak ci idzie? Myślisz że Pearl – spojrzała na brata, wypluwał ząb w krwawej polewie – myślisz, że Pearl zna jakiegoś dobrego dentystę?


Piosenka naprawdę wpadła jej w ucho.


-


Nuciła ją i teraz, gdy klęczeli w rządku przed ustrojonym w niebieskie gogle fagasem z giwerą. Ramieniem dotykała Bobbiego, który kiwał się lekko i pluł krwią. Sukinsyn, zawsze robił co mu się akurat podobało, ale też zawsze zbierał największe cięgi. Jak w Tennant’s Creek, jak w Elliott, jak w Birdum, dziwne, że Bobby w ogóle miał jeszcze zęby, którymi mógłby płacić. Oby tym razem nie wywiązała się jakaś większa afera, bo w tym stanie Bobby nie miałby szans; może pustynny szef pozwoli łaskawie im odejść za garść świecidełek lub…


Obciągnięcie. Och. Padło na Rozwałę.


Lepiej, żeby chłopak wykazał się orientacją w tej materii, pomyślała patrząc na dymiący autobus i zgraję uzbrojonych małp z nory zwanej Edenem. Lepiej, żebyś nie potrzebował sekundanta, dodała na głos, trzymaną za plecami ręką znajdując przypięty z tyłu rewolwer.


Chwilę wcześniej ten sam ruch zauważyła u Aborygena, a więc nie była jedyną gotową. Dobrnęła w myślach do końca pierwszej linijki wierszyka, który kazała im powtarzać matka ilekroć czegoś się bali; uznała że bardziej opłaca się modlić, żeby dzikusy, które przed chwilą urządziły pogoń busem po pustyni, nie zrobiły nic głupiego...
 
stibium jest offline