Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2010, 19:23   #20
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Sidorowicz uważnie wysłuchał wszystkich wątpliwości. Popatrzył gniewnie na to, jak papieros gaszony jest o ścianę jego bunkra i jeszcze raz ogarnął kotów wzrokiem. Amerykaniec najwyraźniej znał się na broni. Ukrainiec uciekał przed czymś, szukał nowego życia. Ruski ewidentnie mu się nie podobał. Polaka znał już trochę, wiedział, że jest cwany, jak na Polaka przystało. Kaszlnął cicho, odpalił papierosa i powiedział
- Cieszcie się, że dałem wam broń. Apteczki mogę wam sprzedać – handlarz zaciągnął się błogo dymem – Podobnie ma się sprawa z jedzeniem. Ewentualnie mogę to wymienić na coś, co zdobędziecie w czasie wypraw w głąb Zony – wyciągnął krztusząc się dymem niewielkie pudełko z amunicją do glocka, gdzie było ok. 50 naboi – Trzymaj, ale więcej ode mnie nie dostaniesz. Nie wiem ilu tych ludzi jest, na pewno jest tam kilku najemników, trochę doświadczonych bandytów, których jak widzę lekceważycie – Sidorowicz sprawiał wrażenie jakby coś ukrywał – Wy nie macie się nimi zajmować, od tego mam Wilka. Wy macie tylko pilnować mojego bunkra, rozumiecie ? To dobrze. A teraz zamiast pytać idźcie przed bunkier, bo ciemno się robi. Rozpalcie sobie jakieś ognisko, czy coś takiego – schylił się pod ladę i wyjął zawinięte w szmatę kawałki drewna i zapalniczkę, które podał Mnichowi.

***

Przed bunkrem nie było kotów, którzy stali tam wcześniej. Jakieś pięć metrów od wejścia rosło drzewo. Bunkier stał frontem do zabudowań, a wokół niego były wzniesienia, porośnięte krzakami i drzewami, w których ciężko było by dojrzeć cokolwiek. Na oko niedoświadczonych kotów nie można było nimi przejść, z powodu zabójczych anomalii. Pole widzenia dodatkowo ograniczane było przez kryjące się już za linią horyzontu słońce. Na niebie powoli pojawiały się gwiazdy, a w powietrzu snuła się ledwo widoczna mgła. Słychać było ciche śpiewy dochodzące z obozu oraz głośne ujadanie zmutowanych psów, które brzmiało tak, jakby stały one tuż obok nich. Od czasu do czasu powietrze przeszyło dzikie warczenie.
 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 13-03-2010 o 20:20.
Arsene jest offline