Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2010, 13:20   #40
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Siedzenie przy barze było, dla Mike'a, już nie tyle nużące, co po prostu bez produktywne, a na to nie mógł sobie pozwolić, "Może się mnie wstydzą? Jacyś nieśmiali czy co.. A co mi tam." -wyjął prywatny telefon,

[klik] wiadomości > nowa wiadomość...
HEJ TOM. SZUKAM TANIEGO SKLEPU RTV.
ODEZWIJ SIE NA 012 92874755712
W WOLNEJ CHWILI. VOLT.
[klik] wyślij > pan # >wysłano...


Wysłał do Pana Płotka krótkiego tekstowca pewny że net w locie załapie o co mu chodzi, a skakanie z numeru firmowego na prywatny i odwrotnie dawało mu złudne poczucie bezpieczeństwa. Dobrze wiedział, że jeśli ktoś na prawdę chciałby go dorwać to żadne zmiany numerów nic nie zmienią, z drugiej strony dla zwykłych botów inwigilacyjnych taki zabieg wprowadzał sporo zamieszania. Zresztą prędzej podejrzewałby, że to Hash jest namierzany niż on sam. Czekał na odpowiedź popijając drinka przy ladzie.

PDA w kieszeni Hasha piknęło ostrzegawczo i wyciągnął jednostkę. "Czy w tym mieście wszyscy gadają kodami?" - zastanawiał się czytając wiadomość... Choć w sumie niewielu potrafiło się schować tak w cyfrowym świecie, żeby nikt ich nie znalazł... Maszyna poszukała telefonu z którego wysłano wiadomość... Centrum, kuźwa w tym mieście było tylko centrum lub zadupie... Ściągnął jakąś reklamę i zedytował na szybko: "Restauracja "Głuchy Królik" poleca doskonałe fondue. W godzinie promocyjnej 10:30 - do każdego zamówienia "z płotkiem" mp7 gratis." Wysłał, a w zasadzie, serwer "Chicago Daily" wysłał. A co niech też pogłówkuje - uśmiechnął się. Sam mógł być w króliku nawet za niecałe pół godziny, ale bardziej pasowało mu spotkanie następnego dnia - teraz miał ciężki łeb i Pitera jako "bonus pack". Przy restauracji był zaułek, tam można było postać i poudawać bezdomnego. A to gdzie będą siedzieć się ustali, na miejscu...

Po chwili Wolter dostał reklamę restauracji "Głuchy królik.. 10:30..." -nawet nie śmiał marzyć o fondue na śniadanie, <kk> -odpowiedział szybko z prywatnego bezkrytycznie przyjmując, że reklama to jego dzieło i wrócił do rozmowy z uroczą Silly.

Rankiem następnego dnia Hash musiał trochę pobiegać. Lekarz z Pitrerem, spotkanie z Travisem i szybkie metro pod Głuchego... Kurwa, czego ludzie nie używają sieci?!? Wszyscy myślą, że osobiście jest lepiej i bezpieczniej... Zapewne, bo tysięcy kamer monitoringu to nikt nie ogląda... Jaaasne. Ale ponieważ on nie przepadał za tłumaczeniem czemu sieć jest bezpieczniejsza... Uf. Udało się. Do spotkania zostało parę minut, więc w zaułku udawał bezdomnego, który nigdy nie doczeka się na datki.

Rano, w końcu w luźniejszych ciuchach zamiast tej pieprzonej czarnej koperty, podjechał do firmy zmienić samochód. Mazursky chyba nie przejął się wypożyczeniem limo, nawet nie pofatygował się zostawić mu jakiejś pro-regulaminowej uwagi u Pani Caroline. Dosłownie w pięć minut spalił papierosa w garażu i odpiął prostownik, odłożył na miejsce i już swoją wyścigówką udał się pod wyznaczony adres. Przed "królikiem" o dziwo nie było wolnych miejsc, "I dobrze" -zatrzymał się za pierwszym zakrętem i odpalił papierosa jeszcze w aucie. Powoli szedł w stronę spotu obserwując czy nikt nie obserwuje, sprawdzając czy nikt nie sprawdza, zerkając czy nikt nie zerka. "Wygląda schludnie..." - kolejny raz Pan Płotek wykazał się w jego oczach.

Hash zauważył zbliżającego się Majka i wyszedł z zaułka dając zarówno jemu czas na zauważenie siebie, jak i ewentualnie na zmianę lokalu... Królika znał tylko z informacji znajomego jakiegoś znajomego... Jak większość rzeczy w tym, mieście...


Mike zauważywszy "znajomego" krytycznie ocenił zagęszczenie ludzi w restauracji, wzrokiem przeczesał okolicę, 20 metrów dalej bar śniadaniowy "Piekarnik" wyglądał bardzo incognito. Net chyba zauważył bar bo ruszył w tamtym kierunku, Mike podążył szukając jeszcze jakiejś reakcji wśród niewielu o tej porze przechodniów. Po chwili siedzieli przy podłużnym, wysokim blacie obudowanym dookoła kolumny po środku lokalu. Nie wielkiego, może 80m2, i o jeszcze skromniejszej klienteli. Bar śniadaniowy sprawiał jednak wrażenie w miarę czystego, przynajmniej na tyle by nie obawiać się czegoś zjeść. Za ladą prosty robot obsługiwał klientów którzy zamówienia składali na wyświetlaczach dotykowych, a cyber-asystent przygotowywał na oczach klienta zamówienie i podawał gotowe życząc "Smacznego i niech ten dzień będzie tak dobry jak śniadanie w Piekarniku". Obaj spojrzeli po sobie w duchu śmiejąc się z tej chyba jednej z nie wielu radosnych stron cybernetyzacji i globalizacji.

- Ciekawe gdyby w tym robocie zainstalować jakieś nowe części? - zaczął niby myśląc na głos Voltaire. - Ale nie jakiś tani domowy bubel. Cena za jakość... Rozumiesz. - dodał po chwili nie wiedzieć czemu, aż sam się zdziwił. Jednak na te słowa # ledwie dostrzegalnie zareagował, co było jeszcze dziwniejsze. Nie chciał jednak psuć tego spotkania, w końcu obu sprowadzały tu sprawy ważniejsze niż dzieje hakera. Spojrzał na chłopaka popijając rogalika kawą z mlekiem i oczekując podjęcia tematu robota czy części.
- Zawsze jak się coś nowego do czegoś dołoży to wychodzą ciekawe efekty... - zaczął zupełnie bez wielkiego związku z czymkolwiek; wcześniejsza rozmowa z Travisem ciągle tkwiła w jego pamięci... - Interesują cię bardziej części czy monter? - zapytał od niechcenia przegryzając kanapkę.
- Chciałbym podwójną kanapkę, monter+mody. - dodał półgębkiem.
- Może mój znajomy miałby części do tego typu telewizora, pewnie nie będzie to tanie - nietypowy model, części na zamówienie - nawet gdyby ktoś go słyszał to takich dilujących dzieciaków były setki - zakład RTV, który by to naprawił też znam. Może nie jakoś dobrze znam, ale wygląda na profesjonalny zakład...
-Świetnie. -
skomentował krótko - podaj linka, - wyciągnął prywatny i położył na stole obok talerza. Hashowi rzuciło się w oczy logo bluetooth które zgasło po paru sekundach. Po chwili telefon zarejestrował połączenie i odebranie informacji. "Naprawa RTV +1-25485569-658". Haker wyciągnął rękę z kieszeni i wrócił do kanapki.
- Umów się telefonicznie na instalację tunera w telewizorze... - powiedział jakby nigdy nic - wszyscy dbamy o swoją prywatność, zresztą przy zakładzie jest dość głośne towarzystwo i czasami... wynikają nieporozumienia przy nieumówionych wizytach... Jakaś listę potrzebnych, czy preferowanych części masz? Mogę czegoś poszukać...
- Nie, nie kłopocz się, chodzi mi tylko o dekoder i instalację... to już tam mi doradzą. -
uciął delikatnie dając do zrozumienia, że to już zależy od skill'sów technika którego mu podał.
- Spoko. Wiesz już o naszym małym problemie? - zapytał z zupełnie innej beczki - U naszego wspólnego znajomego w nocy wybuchł gaz. Stan można określić na krytyczny, ale leczą go najlepsi specjaliści z Cytadeli...

Mike zasłonił twarz rękoma oparłszy łokcie na blacie pomiędzy nimi. "Że co?" - nie mógł uwierzyć w to co Pan Płotek od tak, przy okazji powiedział przy tym tak przyjemnym posiłku. Starał się tego nie zdradzać zasłaniając twarz, ale dosłownie zagotował się na te niusy. "No nie wierzę.. w co znowu.. przecież dopiero.." -wczoraj wieczorem zastanawiał się co będzie z nim za tydzień, a dziś rano coś takiego?! "...o nie, nie.. nie mam ochoty na kolejne miasto" - zdeterminował się na myśl o drugiej ucieczce ze szponów "złych". "Jak mogli tak szybko ich namierzyć?! Dlaczego tylko medyk a nie Hash albo Vicious? No tak on dla nich pracuje to po co mają go porywać... chyba, że.. to on maczał w tym palce." -zastanawiał się nad dalszymi krokami w stronę "misji Oxide".


-Teraz bez pierdolenia i gadki szmatki. Mów szybko i wszystko, jeśli jesteśmy na widelcu to wolę wiedzieć co jest grane.
- W sumie wiem to też od jakichś dwu godzin. O wybuchu doniosły serwisy informacyjne, potem dowiedziałem się u kogo. Drugiej takiej wódeczki nie będzie. -
głos Hash miał trochę przerażający, ze stoickim spokojem relacjonując zejście - Po prostu uważam, że powinieneś wiedzieć... Na wszelki wypadek. Ja nie jestem przekonany czy wszyscy gramy tymi samymi kartami. A technicznie to ja Cię w tą partię wciągnąłem. W nocy ludzie prezydentowej wpadli do medyka, którego wprowadził Travis... Sprawa śmierdzi na kilometr, tylko sam nie wiem czym śmierdzi... Namiar na nowego techa mam tylko ja i teraz ty...
-Kurwa.. nawet dobrze nie zaczęliśmy. Chodź, przejdziemy się w stronę tej restauracji. -
dopił kawę, a o rogaliku zdążył już zapomnieć to też drugiego i drugą kawę wziął na wynos.

Gdy opuścili lokal Mike wyciągnął tekturowy sześcian z kieszeni częstując Neta. Ruszyli powoli i ostrożnie przez ulicę.
- Myślisz, że chodziło o "naszą" sprawę z tym medykiem?
- Dzięki, nie kurzę. -
uśmiechnął się i postawił kołnierz - tego nie wiem, ale za dużo zbiegów okoliczności widzę w całym zajściu. Albo ktoś tutaj gra na dwa fronty, albo HGW co się dzieje...
-No fatalnie kurwa, falstart jak kulą w łeb. Informuj mnie na bieżąco, oczekuj tego samego -
jeśli ci z Cytadeli na nas polują to mamy większe szanse. - przyłożył rękę do twarzy imitując telefon gdy Pan # zasugerował, że jedzie metrem.
- Spoko. Na razie - Hash skręcił w zejście podziemne do kolejki metra i wsiadł do pierwszego pociągu jaki przyjechał. "Miło" - pomyślał gdy drzwi wagonu się zamykały - "Mike mógł bezpiecznie i w miarę pewnie sprawdzić umiejętności i dostęp do części u doktorka. Sam chciał to załatwić więc - w sumie - nie będzie wielkiej draki, jak coś nie wypali. Test więc się odbędzie niejako przy okazji... Pieprzona sprawa z medykiem... Kurwa, Mike wydawał się zaskoczony, prawdę powiedziawszy nie sądził, aby miał on z tym coś wspólnego... Ale do cholery - tak naprawdę - każdy mógł mieć z tym coś wspólnego... Nawet Piter... Cholera."
 
Aschaar jest offline