Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2010, 14:08   #23
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Myślę, że musimy się tu zabarykadować. Pozycja strzelecka jest dobra. Jeżeli wysadzimy pochylnie dostaną się tu tylko Plugery i niektóre Huntery, którym damy radę, resztę po prostu przeczekamy aż odejdą i wtedy sami jakoś wyleziemy przez tę dziurę - starał się analizować sytuację Jackie. Podany mu przez Cyrusa plecak bezwiednie zarzucił na ramię, nie przerywając wypowiedzi. Dopiero, gdy jego dowódca, najwidoczniej niewiele sobie robiąc z wykładu jaki mu urządził, zaczął schodzić, Jack się zająknął. Popatrzył za nim chwilę bezmyślnie, po czym szybkim krokiem go dogonił.
- Hej, Cyrus, gdzie się wybierasz? Za duża masa tu przylazła, nie mamy szans się przedrzeć.
Gdy wypowiedział te słowa usłyszał donośny huk, cały budynek się zatrząsł, a z sufitu znowu poleciał tynk. Jeżeli nawet Parker coś odpowiedział, to dzwonienie w uszach skutecznie go zagłuszyło. Z resztą eksplozja zmieniała nieco położenie, więc pomysł opuszczenia wieży nie był już taki głupi. Zakładając oczywiście, że eksplozja rozwaliła trochę bezmózgowców, a nie tylko naruszyła konstrukcję budynku. Niestety z braku okien na tym poziomie nie mógł określić gdzie dokładnie miał miejsce wybuch. Domyślał się tylko, że to samochód, który przed chwilą wjeżdżał na teren lotniska, właśnie został... zezłomowany.
W końcu dotarli na dół i już pędem wypadli z wieży. Kilka kroków przed nimi szło trzech nieznajomych gości, a z nimi Buch. Jeden z obcych strzelał w ich stronę z uzi. Pierwszym odruchem Jacka było podniesienie pistoletu i wycelowanie w tego kogoś. Na szczęście zanim nacisnął spust, zdążył się zorientować, że cel tego chaotycznego ostrzału znajduje się po jego prawej stronie. Zerknął tam i zobaczył gramolące się na zwał trupów zombiaki. Blisko. Stanowczo za blisko.
- W nogi! - pisnął cicho i ruszył w stronę samochodu. Gdy zrównał się z wycofującymi się mężczyznami odwrócił się w stronę nadciągającego wroga i idąc tyłem zaczął metodycznie ich wystrzeliwać. Wybierał tylko najszybsze cele i oddawał jeden strzał w stronę ich głowy. Nie patrząc nawet, czy pocisk dosięgnął celu, kierował lufę w stronę następnego. Jednemu tylko ucho przestzelił (teraz pewnie będzie kolczyki nosił), ale innego trafił dokładnie między oczy. Tak czy owak była to tylko kropla w oceanie potrzeb. Cóż, nie mógł liczyć na wystrzelanie wszystkich napastników, ale mógł przynajmniej ich nieco spowolnić, rzucając im kolejne trupy pod nogi.
W końcu pistolet głucho szczęknął, sygnalizując koniec amunicji. Jack odwrócił się i kilkoma susami przebył odległość, jaka mu pozostała do samochodu. Notabene pełnego samochodu. Trzymany cały czas w ręce granat na moment wsadził sobie do ust (na tyle ostrożnie, żeby zarówno zawleczka jak i zęby zostały na swoim miejscu), a nadmiarowy plecak rzucił do środka, w stronę Bucha. "A co mi tam. Raz się żyje, a świat do odważnych należy." pomyślał siadając na pokrywie bagażnika. Wolał to, niż siedzenie komuś na kolanach, bo dzięki temu mógł widzieć pogoń. A nawet więcej niż widzieć. Pusty magazynek wysunął się z pistoletu i został rzucony gdzieś na podłogę samochodu. Mógł się jeszcze przydać, ale nie w tej chwili. Po chwili zastąpił go drugi, pełny, wyjęty z kieszonki na pasku, a uśliniony trochę granat znów trafił do dłoni.
- Gaz do dechy, Maksiu! Tylko niech mnie ktoś trzyma. ... I dajcie gumę do żucia - rzucił przez ramię.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy

Ostatnio edytowane przez Radagast : 14-03-2010 o 14:22.
Radagast jest offline