Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-03-2010, 16:43   #21
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
-O kurwa. - Powiedział z uśmiechem widząc wybuch.-Erni chodź. Pakujemy się do wozu. - Powiedział do kumpla i ruszył do auta. Wskoczył na tylne siedzenie i przeładował broń.
ODPALAJ! KURWA ODPALAJ SILNIK!! - Usłyszał krzyk.
-Co do cholery? - Powiedział zdziwiony. Odwrócił się i spostrzegł ocalałych i słaniającego się Bucha. - Cholera. - Wyszedł z wozu i pobiegł po Litwina. Zauważył blachy wbite w ramię i dużą ilość resztek po zombie.
-Nie. Błagam. Tylko niech krew martwiaków nie dostanie się do rany. Wtedy go nie uratuję. -Rzekł przestraszony. Wziął Bucha pod ramię i podprowadził do wozu. Ściągnął swój płaszcz i wydobył stimpack. Użył go i błagał Boga (choć nie wierzy), o jego życie.-Stary nie poddawaj się. - Szeptał. Polubił Bucha. Zauważył resztę ekipy śpieszącą z wieży. - Dalej! Chodźcie! Zabierajmy się stąd! - Krzyknął do nich. Spojrzał na ocalałych. Nie zmieszczą się w wozie. Chyba. Najwyżej będzie ciasno.- Erni! Da się pojechać tym busem?! - Krzyknął coraz bardziej spanikowany. Nie podobało to mu się. Znowu odwrócił się do "rozbitków".
-Tej! Może byście w czymś pomogli? Rannego posadźcie w wozie i sami się pakujcie. - wydał rozkaz i wsiadł za kółko. Przekręcił kluczyk. Silnik nie zaskoczył. Mocował się chwilkę aż zapalił.
 

Ostatnio edytowane przez Roni : 08-03-2010 o 18:26.
Roni jest offline  
Stary 12-03-2010, 21:06   #22
 
Spiderus's Avatar
 
Reputacja: 1 Spiderus nie jest za bardzo znany
Lubie deszcz, jest taki spokojny a zarazem monotonny. Zagłusza myśli i wprawia w stan odpreżenia. Ten delikatny chłód tysiecy kropel deszczu działa kojąco...

To jest nie do pomyślenia, czemu ten kabriolet nie ma rozłożonego dachu?
Siedzenia dziwnie nasiąkły, ale przynajmniej elektronika wydaje sie być cała, pomimo licznych pęknięc i dziur wewnątrz.
Spogladajac kątem oka zerkam na bus, jednocześnie oczekując dalszych wydarzeń.

Pierdut!

"Odruchowo schyliłem sie"
Ten rozbłysk ognia mieniącego sie paletą barw czerwieni aż po jasny żółty, jest niesłychanym dowodem dużych zmian temperatury w niewielkim czasie.
Bus w trakcie wybuchu zamienił sie w liczną liczbę latajacyh kawałeczków, śróbek, podkładek, rozerwanych gwintów i resztek szkła. Sam podmuch ukazał zgubne dla zombiaków właściwości, jakie niesie za sobą piekielnie szybko rozpreżający się gorący gaz...
Pół zwęglone mięso wraz z krwią uniosło sie niemalże w jednej chwili aby opaść i obryzgać wszystko do okoła. Sam oberwałem takim kawałkiem, hmm... to chyba kiedyś był kawałek przedramienia.
Poczułem sie głodny.
Niewiadomo czemu ten widok rozpapranej masy mięska, kości i krwi, przyspożył mi niesłychanej radości. Uśmiechnołem się do siebie. Miałem ochote zobaczyć to jeszcze raz, jak w mgnieniu oka głowa zombiaka zostaje tak zmiażdzona, ze muzg wychodził mu uszami...

Cholera, chyba mam coś z głową, pomyślałem drapiąc sie po głowie i mimowolnie poprawiając sobie włosy, oraz zastanawiając sie nad swoim zdrowiem psychicznym. Musze znaleść grzebień do włosów.


Erni chodź. Pakujemy się do wozu
"Kiwnołem głową potwierdzająco"

Trzeba się przygotować do rozruby podczas jazdy. Przydałoby sie pozbyć dużego wiadra z benzyna, gdyż miejsca i tak bedzie bardzo mało.
"biore mały karnister, bronie walające sie w samochodzie i inne drobiazgi do bagażnika. Na koniec wyjmuje z torby granat odłamkowy, szykuje sobie koktajle mołotowa i dubeltówke.
Reszte chowam do bagażnika i zamykam go"

ODPALAJ! KURWA ODPALAJ SILNIK!!

"Wskakuje do cabrioletu ustawiając stabilnie duże wiadro z benzyna"

W trakcie wsiadania dostrzegłem dokładnie co sie stało do okoła. Buch był ranny, inni też są w conajmniej lekko zranieni. Widziałem już dużo rodzajów obrażeń, od złamań przez strzały wylotowe aż po pourywane koniczyny u ludzi. Lecz we mnie, widok ten budzi niesmak, nostalgie i strach. A to ostatnie nieco komplikuje sprawe.

Dalej! Chodźcie! Zabierajmy się stąd!

Coś nie chce odpalic.Chyba świeca sie zużyła, chociaż może to gaznik... Rozmyślam gorączkowo ustawiając większe wiadro.
Wezmę ten ciężar na siebie na kolana, jak będzie brakowało miejsca. Ewentualnie poleje sie zombiaki benzynką.
Pomyślałem dziarsko uśmiechając sie w duchu. Gdybym wiedział to bym naszykował kijki i wszystkim conajmniej po kiełbasce.

Odpalił

Otwieram dzwi i pomagam rannym wejść do samochodu.
 

Ostatnio edytowane przez Spiderus : 12-03-2010 o 23:00. Powód: Omyłka w interpretacji
Spiderus jest offline  
Stary 14-03-2010, 14:08   #23
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Myślę, że musimy się tu zabarykadować. Pozycja strzelecka jest dobra. Jeżeli wysadzimy pochylnie dostaną się tu tylko Plugery i niektóre Huntery, którym damy radę, resztę po prostu przeczekamy aż odejdą i wtedy sami jakoś wyleziemy przez tę dziurę - starał się analizować sytuację Jackie. Podany mu przez Cyrusa plecak bezwiednie zarzucił na ramię, nie przerywając wypowiedzi. Dopiero, gdy jego dowódca, najwidoczniej niewiele sobie robiąc z wykładu jaki mu urządził, zaczął schodzić, Jack się zająknął. Popatrzył za nim chwilę bezmyślnie, po czym szybkim krokiem go dogonił.
- Hej, Cyrus, gdzie się wybierasz? Za duża masa tu przylazła, nie mamy szans się przedrzeć.
Gdy wypowiedział te słowa usłyszał donośny huk, cały budynek się zatrząsł, a z sufitu znowu poleciał tynk. Jeżeli nawet Parker coś odpowiedział, to dzwonienie w uszach skutecznie go zagłuszyło. Z resztą eksplozja zmieniała nieco położenie, więc pomysł opuszczenia wieży nie był już taki głupi. Zakładając oczywiście, że eksplozja rozwaliła trochę bezmózgowców, a nie tylko naruszyła konstrukcję budynku. Niestety z braku okien na tym poziomie nie mógł określić gdzie dokładnie miał miejsce wybuch. Domyślał się tylko, że to samochód, który przed chwilą wjeżdżał na teren lotniska, właśnie został... zezłomowany.
W końcu dotarli na dół i już pędem wypadli z wieży. Kilka kroków przed nimi szło trzech nieznajomych gości, a z nimi Buch. Jeden z obcych strzelał w ich stronę z uzi. Pierwszym odruchem Jacka było podniesienie pistoletu i wycelowanie w tego kogoś. Na szczęście zanim nacisnął spust, zdążył się zorientować, że cel tego chaotycznego ostrzału znajduje się po jego prawej stronie. Zerknął tam i zobaczył gramolące się na zwał trupów zombiaki. Blisko. Stanowczo za blisko.
- W nogi! - pisnął cicho i ruszył w stronę samochodu. Gdy zrównał się z wycofującymi się mężczyznami odwrócił się w stronę nadciągającego wroga i idąc tyłem zaczął metodycznie ich wystrzeliwać. Wybierał tylko najszybsze cele i oddawał jeden strzał w stronę ich głowy. Nie patrząc nawet, czy pocisk dosięgnął celu, kierował lufę w stronę następnego. Jednemu tylko ucho przestzelił (teraz pewnie będzie kolczyki nosił), ale innego trafił dokładnie między oczy. Tak czy owak była to tylko kropla w oceanie potrzeb. Cóż, nie mógł liczyć na wystrzelanie wszystkich napastników, ale mógł przynajmniej ich nieco spowolnić, rzucając im kolejne trupy pod nogi.
W końcu pistolet głucho szczęknął, sygnalizując koniec amunicji. Jack odwrócił się i kilkoma susami przebył odległość, jaka mu pozostała do samochodu. Notabene pełnego samochodu. Trzymany cały czas w ręce granat na moment wsadził sobie do ust (na tyle ostrożnie, żeby zarówno zawleczka jak i zęby zostały na swoim miejscu), a nadmiarowy plecak rzucił do środka, w stronę Bucha. "A co mi tam. Raz się żyje, a świat do odważnych należy." pomyślał siadając na pokrywie bagażnika. Wolał to, niż siedzenie komuś na kolanach, bo dzięki temu mógł widzieć pogoń. A nawet więcej niż widzieć. Pusty magazynek wysunął się z pistoletu i został rzucony gdzieś na podłogę samochodu. Mógł się jeszcze przydać, ale nie w tej chwili. Po chwili zastąpił go drugi, pełny, wyjęty z kieszonki na pasku, a uśliniony trochę granat znów trafił do dłoni.
- Gaz do dechy, Maksiu! Tylko niech mnie ktoś trzyma. ... I dajcie gumę do żucia - rzucił przez ramię.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy

Ostatnio edytowane przez Radagast : 14-03-2010 o 14:22.
Radagast jest offline  
Stary 14-03-2010, 15:09   #24
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Parker pogryziony i coraz słabszy z każdą sekundą, tylko dzięki swej wytrzymałości i sile nadal trzymał się na nogach. Z trudem toczył się w kierunku kabrioletu. Sam samochód akurat ruszał kiedy z trudem wskoczył na jego tylne siedzenie. Jęknął z bólu, lądując ramieniem na czyimś twardym kolanie. Z niedowierzaniem popatrzył na zalewające ich stado zombi. Następną rzeczą na którą zwrócił uwagę, był to Jack nierozważnie siedzący na bagażniku. "Albo spadnie, albo go zombiak stamtąd ściągnie...",
Chwytam go za pasek u spodni i wciągam na tylne siedzenie samochodu. Sam rozkładam o bagażnik dwójnóg i staram się znaleźć jakieś stabilne oparcie do nóg. Kiedy je znajduję, prowadzę seriami ogień koszący, aby trupy nie dały podbiec za blisko. Na wszelki wypadek pasek od rkm'u, przewiązuję przez rękę, żeby w przypadku kiedy zasłabnę, karabin nie spadł na jezdnię.
- JAZDA! JEDŹCIE W KIERUNKU SZPITALA! - krzyczę na kierowcę.
- Buch! Dawaj mi jakiegoś stimpaka! - wykrzykuję cały czas prowadząc ogień koszący.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 23-03-2010, 22:52   #25
 
BrodaPL's Avatar
 
Reputacja: 1 BrodaPL jest na bardzo dobrej drodzeBrodaPL jest na bardzo dobrej drodzeBrodaPL jest na bardzo dobrej drodzeBrodaPL jest na bardzo dobrej drodzeBrodaPL jest na bardzo dobrej drodzeBrodaPL jest na bardzo dobrej drodzeBrodaPL jest na bardzo dobrej drodzeBrodaPL jest na bardzo dobrej drodzeBrodaPL jest na bardzo dobrej drodzeBrodaPL jest na bardzo dobrej drodze
Samochód ruszył z piskiem opon. W środku panował chaos. Było bardzo ciasno. Zbyt ciasno na strzelanie, rzucanie, robienie zastrzyków, czy choćby podrapanie się po dupie. Było zbyt ciasno na wykonywanie jakichkolwiek działań. W pośpiechu i panice nie było czasu na rozsądne ustalenie miejsc.
Nie licząc Maksa, Erni ma najwygodniejszą pozycję. Siedzi na lewym tylnym siedzeniu przytłoczony kubłem na śmieci z benzyną. Dalej, na pozostałej części tylnego siedzenia, gniotą się Cyrus, Jakc i jakichś dwóch pokiereszowanych facetów. Na przednim pasażerskim siedzeniu siedzi Buch, a na Buchu na wpół leży facet ze strzelbą. Ogólnie jest niewygodnie. Próbowaliście pomóc rannym wejść, ale oni wpieprzyli się na chama. Po prostu jak najszybciej powskakiwali do wozu.
Wszystko działo się szybko i nie było czasu na wymianę uprzejmości.

----
Jakc, strzelając zabiłeś łącznie dwa zombiaki i jednemu przestrzeliłeś ucho. Trafiłeś jeszcze 4 razy ale nie były to strzały "śmiertelne". Gdy Cyrus ściągnął Cię na siedzenie z pokrywy bagażnika, natychmiast przygniotło Cię cielsko gościa z kałachem. Niefortunnie kolba od AK spadłą z impetem na Twoja jądra, powodując bardzo nieprzyjemne doznania.

Cyrus, Ty się przewróciłeś i teraz leżysz twarzą do podłogi pomiędzy przednimi fotelami w jakiejś dziwnej pozycji, przypominającej chińskie 18.

Erni, Ty masz najwygodniej. Na kolanach trzymasz kubeł z benzyną. Jest ciężki, ale da się wytrzymać. Możesz nawet nieco operować lewą ręką.

Maks... Ty nigdy nie prowadziłeś samochodu. Przypatrywałeś się tylko jak robili to inni. Całe szczęście, że ten Cabriolet ma automatyczną skrzynie biegów, bo inaczej chyba nigdy byś nie ruszył z miejsca. Tak czy inaczej wcisnąłeś pedał gazu do dechy i ruszyłeś.
----

Opony jęczały poddawane strasznym przeciążeniom, zdawało by się, że błagają o litość.
Samochód wpadł w poślizg już na drugim zakręcie, gdy Maks okrążał wieżę. Tył pojazdu uderzył o jakiś zardzewiały wrak powodując silny wstrząs. Mężczyzna leżący na Jack'u o mało nie wypadł z auta.
Maks ani na chwilę nie popuszczał pedału gazu. Około dwustu następnych metrów przejechaliście bez groźniejszych incydentów, chociaż rzucało wami we wszystkie strony. Opony wrzeszczały.
Kolejny poślizg. Kolejne uderzenie. Gaz do dechy. Przez krótką chwilę czuć dało się poczuć zapach palonej gumy. Kolejny slalom między wrakami na pełnym gazie i kolejne metry za wami.

Gdy zdawało się, że już widzicie dziurę w ogrodzeniu przez, przez którą da się wyjechać, nagle facet na w pół leżący na kolanach Buch'a zaczął krzyczeć:

NIE TUTAJ!! JEDŹ DALEJ!! BO... - Maks gwałtownie skręcił. - O KURWAAAAAAAAAAAAAA!!

Opony wyły. Cabriolet obrócił się kilka razy, po czym potężnie przywalił lewym bokiem o wrak awionetki. Nieszczęśnik leżący na Jack'u wyfrunął z samochodu i przeleciał na drugą stronę samolotu.
(Awionetka wygląda w tej chwili jak kupa złomu o wysokości około półtora metra. Da się na nią łatwo wejść.)

Facet na wpół leżący na Buch'u jak oparzony wyskoczył z samochodu i pobiegł w stronę swojego kolegi wrzeszcząc:

OSŁANIAJCIE MNIE!! BILL KURWA TRZYMAJ SIE!!

Teraz zobaczyliście dlaczego nie chciał tędy jechać. Z dziury w ogrodzeniu zaczęły wysypywać się zombiaki. Łącznie jest ich około dwudziestu.





Fala zombich została jakieś 550 metrów w tyle dając wam dość czasu na przegrupowanie i zajęcie wygodniejszych pozycji. Oczywiście poza tamtą masą, z dziury w ogrodzeniu biegnie na was mniejsza grupka wygłodniałych truposzy i są bardzo blisko (pierwszy z nich jest około 10-15 metrów od was). Wśród tej grupki biegnie również boomer i smooker.
 

Ostatnio edytowane przez BrodaPL : 24-03-2010 o 15:26. Powód: Opisanie awionetki i małej grupki zombiaków.
BrodaPL jest offline  
Stary 26-03-2010, 23:25   #26
 
Spiderus's Avatar
 
Reputacja: 1 Spiderus nie jest za bardzo znany
Tak zestresowanych gości to dawno nie widziałem. Rozumiem szybko
zająć miejsce, ale żeby tak desperacko wbić się do samochodu.
Nieco zbiło mnie to z tropu. Całe szczęście zdołałem ulokować
się w miarę wygodnie, lecz ten kubeł był nieco krępujący. I na
dodatek coś twardego i kanciastego wpadło mi do buta. Hm.. może
to kamień? Raczej nie jest symetryczny, aczkolwiek mogła to być
jednak wymiętoszona pod czymś ciężkim, pordzewiała łuska.
A na dodatek nieziemsko swędzą mnie plecy. Jakbym dostał alergi,
ale od czego można na pustyni dostać alergi ?! Na moje szczęście
już nic gorszego nie może mi się przytrafić...

Coś śmiało szarpnęło, wewnątrz wiaderka benzynka, od niechcenia
chlupała. W samochodzie panował chaos. Cyrus poleciał do tyłu,
aż mu ulubiona czapka prawie zleciała z głowy. Gdyby nie to że
ściga nas horda rozwścieczonych i głodnych zombiaków, to śmiało
bym powiedział, że to są praktyki jogi.
Trochę irytuje mnie nagła zmiana mimiki twarzy Jacka. Albo
dostał jakimś odłamkiem, albo prawdopodobnie oberwał po ...
Nagle przeleciał mi po plecach zimny pot, dreszcz zgrozy rzucił
mną do przodu, niewiele drgnąłem ponieważ nawet nie miałem
miejsca aby się swobodnie wyprostować.

Cabriolet skręca, lecz traci przyczepność i uderza bokiem.
Nagle poczułem jak żołądek niebezpiecznie zaczyna bulgotać, i
miałem wrażenie, że zbliża się niebezpiecznie ku podniebieniu.
Zacząłem się pocić i z każdą chwilą nabierałem coraz bardziej
wyraźniejszego odcieniu zieleni na twarzy...

Chwila, chwila czy to nie przypadkiem Maks prowadzi, od kiedy On
umie jeździć ?!

Samochód odrobinkę skakał po niewielkich nierównościach terenu,
lecz z każdym skrętem samochód groźnie zarzucało. Wszyscy
nerwowo łapali się tego co uznali, że nie poleci razem z nimi
jak będą pokonywać kolejny zakręt.
Wzburzona jak morze podczas sztormu, benzyna uderzała o ściany,
delikatnie rozlewając się i ściekając po zewnętrznych ściankach
pojemnika. Moja twarz odbijała na sobie mozaikową paletę odcieni
zieleni, przechodząc w lekko widoczną purpurę aż po dostatecznie
widoczny fiolet. Krople potu ustawicznie ściekały po czole
ukazując niezwykłe skupienie i samo zaparcie. Natomiast żołądek
już dawno uwolnił się od kontroli właściciela, agresywnie
przypominając o swoim istnieniu. Miało się wrażenie, że obija
się o zęby. Lecz jakimś cudem jeszcze udawało się go utrzymywać w
rydzach...
Lecz niestety umiłowany zapach palonej gumy, dopełnił dzieła...

Wychyliłem głowę za drzwi samochodu i dałem upust naturalnym
odruchom
"Uee

...



Uff już mi lepiej. Uśmiechnąłem się uradowany do siebie, pomimo to nadal byłem koloru wiosennego fioletu.

NIE TUTAJ!! JEDŹ DALEJ!! BO... - Maks gwałtownie skręcił. - O
KURWAAAAAAAAAAAAAA!!

Po kolejnym ślizgu powrócił nieprzyjemny odruch, lecz na całe
szczęście udało się go zniwelować.

-Mauks od kieudy, Tuy prouwadzisz??!

Niewyraźnie wybełkotałem te słowa z ledwo słyszalną paniką w głosie, z przerwą na
niesłyszalne odbeknięcie.

OSŁANIAJCIE MNIE!! BILL KURWA TRZYMAJ SIE!!

Jest ich za dużo, a ten boomer i smooker nie ułatwiają roboty...
Energicznie podnoszę to kubeł i ustawiam sobie go na moim miejscu w samochodzie.
Następnie dobywam moją dubeltówkę i drugą ręką jednocześnie
dobywam granat odłamkowy.
Cholera wóz, albo przewóz, odbezpieczam granat odłamkowy. To powinno dać Billowi pare sekund. Krzyczę:

-ACH-TUNG KU-R-WAAA PAUD-NIJ !!

Krzyczę składając wypowiedz
zgłoskami, żeby każdy mógł w pełni zrozumieć moją informacje.
Cholera ile jeszcze ta toksyna będzie uniemożliwiać mi normalną
wypowiedz?!
Rzucam granat w największe zgromadzenie zombiaków koło tej
dziury w ogrodzeniu. Czekam na wybuch skurczony, jednocześnie z
powodu kłopotów żołądkowych i żeby nie dostać odłamkiem głowę.
Trzymam oburącz dubeltówkę gotową do strzału.
 

Ostatnio edytowane przez Spiderus : 27-03-2010 o 14:50.
Spiderus jest offline  
Stary 27-03-2010, 00:40   #27
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nadopiekuńczość Cyrusa nie pozwoliła Jackiemu zgrywać bohatera. Został wciągnięty do samochodu i dość skutecznie unieruchomiony. Mianowicie przygniótł go jeden z tych gości, którzy się przyczepili do nich, a jakby tego było mało to walnął Jackiego kolbą swojego kałacha po jajach. Tego był za wiele. Jack zawsze był gościnnym i towazyskim człowiekiem, a widzieć normalną ludzką twarz było stokroć przyjemniej niż te wszystkie zombiaki. Ale wszystko ma swoje granice i próba pozbawienia go szans na potomstwo niebezpiecznie zbliżała się do tej granicy. Na dodatek nie bardzo mógł oddychać, krew napływała mu do głowy uwięzionej niżej niż reszta ciała, a ręka zaciśnięta na granacie pociła się niemiłosiernie, nie chcąc wypuścić tak cennego skarbu. Smród potu i dziwne odgłosy wydawane przez Erniego nie pomagały. Podobnie wyczyny ich mistrza kierownicy.
- Maksiu, prowadzisz jak blondynka po pijaku - wybełkotał, choć szansa, że ktoś go usłyszy była marna.
Jakby do szczęścia Jacka brakowało czegokolwiek, to dopełnił tego bąk puszczony mu niemal w twarz.
- Koleś, przesadziłeś! Wypad stąd!
W tym momencie ich samochód zatańczył na asfalcie i uderzył w coś bokiem, a gość umilający Jackowi podróż, jakby posłuszny jego rozkazowi najzwyczjniej w świecie gdzieś odfrunął. Normalnie niezła jazda. Ciekawe, czy jakby sobie zażyczył podwójne lody kokosowe, to też by zadziałało.
Podniósł się do siedzenia i z głupawym uśmiechem i wystawionym językiem powiódł niezbyt przytomnym wzrokiem po otoczeniu. Widok rzuconego gdzieś przez Erniego granatu odłamkowego otrzeźwił go. To oznaczało, że nie ma żartów. Wyskoczył z samochodu i przypadł do wraku awionetki, który stanowił niezłą ochronę. Czas oczekiwania na eksplozję wykorzystał na przypięcie granatu z powrotem na jego miejsce i schowanie pistoletu, a przygotowanie do strzału snajperki. Gdy tylko uporał się z tymi zadaniami wyprostował się, oparł broń na wraku i wyszukał najgroźniejszy cel spośród nadciągających zombiaków. W jego ocenie był to smoker, który właśnie... oblizywał się po plecach? Nie zwracając na to większej uwagi Jackie wycelował w korpus stwora.
- Uśmiech proszę - mruknął i nacisnął spust.
Nie mogąc chwilowo namierzyć grubego cielska boomera ("Pewnie rozsmarował go granat") wybiegł zza zasłony, podskakując i wykrzykując inwektywy pod adresem napastników. Raczej nie mogli go zrozumieć, ale głośny dźwięk zwrócił ich uwagę.
- Cip, cip! - krzyczał Jack biegnąc mniej więcej w tym samym tempie co zombie, w stronę z której nadjechali. Snajperkę odwiesił na ramię i ponownie dobył pistoletu. Gdy już prawie nie zostało zombiaków między samochodem a wyrwą w ogrodzeniu, Jack ze wszystkich sił pobiegł w stronę kabrioleta. Dwa zombiaki, które musiał minąć w nazbyt bliskiej odległości dostały po strzale z pistoletu niemal z przyłożenia i prawie na pewno pożegnały się z... życiem... czy czymś takim.
- Ruszamy, ruszamy, ruszamy! - krzyczał szybko, zbliżając się do samochodu.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 02-04-2010, 00:29   #28
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
Wdepnął z całej siły pedał gazu.
"Kurwa, jak się tym jeździ?"
Silnik zaczął wariować, więc to chyba znak, że trzeba machnąć tą gałką. Max przerzucił bieg i znowu depnął. Gnał jak szalony.
"To łatwiejsze niż myślałem."
Nagle wpadł w poślizg.
-O kurwa! - Krzyknął i starał się odbić w drugą stronę. Na szczęście dał radę skontrować i mógł jechać dalej. Wpadł jeszcze w kilka poślizgów, lecz nie były zbyt poważne.
NIE TUTAJ!! JEDŹ DALEJ!! BO... - Usłyszał krzyk kolesia, lecz było za późno. Maks gwałtownie skręcił. - O KURWAAAAAAAAAAAAAA!!
-Kurwa!- Wrzasnął i zakrył rękoma głowę. Samochód wpadł w całkiem duży poślizg. Kręcił się w kółko jak bączek. Maks co rusz uderzał w kierownicę. Kilka razy pizgnął się o gałkę skrzyni biegów.
-Aaa... - Jęczał z bólu. Uderzył się wyjątkowo mocno w głowę.
- Maksiu, prowadzisz jak blondynka po pijaku
-Kurwa, Ty byś tego lepiej nie zrobił - Odpowiedział kąśliwe i zaczął się gramolić z samochodu. Oparł SU o ramię i kucnął za maską samochodu. Broń wycelował w dziurę w ogrodzeniu. Zaczął napierdalać ile wlezie.
 

Ostatnio edytowane przez Roni : 05-04-2010 o 17:03.
Roni jest offline  
Stary 05-04-2010, 23:59   #29
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Cyrus zaraz po uderzeniu, uderzył głową o fotel. W głowie strasznie mu szumiało i nie słyszał dobiegających do jego uszów głosów. Ale coś się działo, bo czuł, że ktoś się porusza. Że coś się dzieje. Coś bardzo niefajnego.
Pierwsze co zauważył to lecącego po towarzysza, gościa z rozbitego busa.
Następnie wyskakujących z wozu jego towarzyszy i ustawiających się w formację bojową, jeśli to można było w ogóle tak nazwać.
- Osłaniać tamtych idiotów! - wrzasnął.
Szum w głowie ustępował, a zombiaki które się właśnie wylały przez dziurę w ogrodzeniu, nieustępliwie parły do przodu.
Gnojki się przedrą! Nie zdążą! - rozpaczała podświadomość żołnierza.
Wyskoczył również z pojazdu i przeskoczył susem na fotel kierowcy.
- Maks! Wskakuj na tył! - krzyknął na towarzysza.
Następnie kilka krotnie próbował przekręcić kluczyk w stacyjce.
Po kilku próbach odpalenia, pojazd ruszył powoli do tyłu. Potem Cyrus dał delikatnie pierwszy bieg i gaz. Znalazł się obok dwóch ludzi z busa, którzy cudem przeżyli.
- SZYBKO JEBAŃCE! DO SAMOCHODU!
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172