Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2010, 15:54   #41
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
John jak tylko wrócił do domu zasiadł do komputera dręczony myślami o potrzebie posiadania prywatnego hakera, nie tylko do dezinformacji Polfarmy, ale i do wyszukania klienta spoza Chicago... najlepiej gdzieś z Azji czy Afryki i byle nie z okolic WR-3 o którym przecież nie mógł wspominać...
Miał co najmniej kilka powodów aby mieć własnego i zaufanego netrunera, otworzył więc pośpiesznie laptopa i skrzynkę pocztową.
Zasyp spamu i innych niechcianych wiadomości go nie przerażał. Dawne firmowe konto e-mailowe ślicznie dbało o to, aby jego skrzynka niemal zawsze świeciła pustką a jedyne dostarczane wiadomości pochodziły od szefów działów, czy inszych kierowników firmy.
Przeróżność ofert jaka obecnie otrzymywał, od sprzętu poprzez wszelkiej masy usługi wyraźnie go cieszyły. " Przynajmniej ktoś o mnie pamięta..."
Nie przeglądał ich jednak, niczego nie potrzebował. Kliknął na nowe wiadomości wpisując zapamiętany adres hakera, miał kłopoty z określeniem tematu, więc skupił się wpierw na treści.


Witam, proszę podać koszty wprowadzenia czyichś danych w obieg w Chinach...



"Chmm jak tu go sprawdzić i jednocześnie użyć do czegoś przydatnego..., nie" - zastanowił się wpatrując w napisane właśnie zdanie.

DELATE John wymazał resztę zdania pozostawiając jedynie

Witam, proszę...


" No nie podam mu przecież kurwa swoich danych, mylenie Polfarmy może i jest zaszczytnym zajęciem, ale nie wtedy gdy sam się wystawiam komu innemu... Jak tu sprawdzić hackera?" zastanawiał się mając wrażenie jakby stawał przed problemem nie do rozwiązania, trudniejszym niż połączenie animokwasów z tlenkiem wodoru...
John miał wyraźny kłopot, nigdy żadnego hakera nie najmował, nawet nie znał dobrze możliwości jakie w nich drzemią... wiedział jednak, że będzie musiał mieć jakiegoś, choćby do śledzenia Polfarmy...
"Ale kto zdecyduje się na akcje przeciwko korporacjom?? Chyba tylko idiota... Czyż sam nim nie jestem?" - pytał się retorycznie, po chwili jednak wymyślił sposób na przetestowanie netrunera poprzez osobę która nie tylko się zna na rzeczy, ale może i potrzebować tej czy innej pomocy, którą John był gotów opłacić... w końcu trzeba było kiedyś zacząć budować przyjazne stosunki z fixerem Kosą...
Po za tym wciąż jeszcze nie gadał z nią na temat małp...

Wyszedł z domu zostawiając włączone TV i skierował się do garażu, tam najczęściej przesiadywała większość nomadów. Szybko odnalazł kosę opylającą działkę jakiemuś małolatowi, ten chwycił woreczek i ruszył w długą, nie oglądając się specjalnie za siebie.
John wyciągnął dwa przygotowane wcześniej blanty i podał jednego z nich Kosie. Wiedział, że blant w jej ustach kończy żywot po jakichś trzech maszkach... nie byłoby więc się czym dzielić.
Kosa dla odmiany nałożyła na siebie skórę, choć bielizną dalej nie zwykła się okrywać.

-Cześć kosa, nie masz czasem zapotrzebowania na netrunera? - zapytał spokojnie wręczając jej jointa
- A jeśli nawet, kochanieńki to co Ci do tego? - przyjęła blanta bez zastanowienia i dość szybko odpaliła
- A... bo i ja mógłbym mieć, ale trzeba by go najpierw sprawdzić... no wiesz, ja to się mogę nie połapać czy wporzo koleś, ale Ty...
A tak poza tym to przydałoby mi się kilka małp
- skwitował niezręcznie na koniec, dziwnie mu się rozmawiało z nowym fixerem, tym bardziej kobietą i to nomadką...
Kosa podniosła brew, ale nie wyśmiała Johna, nie zwykła żartować gdy chodziło o interesy...
- Mogłabym mieć, a ile dajesz? - zapytała ciągną blanta tak, że niemal spalił się do połowy.
- A skąd mam wiedzieć? - Powiedział mało dyplomatycznie John,
- Chinol oferował za taniochę
Kosie wyraźnie opadł humor
- Jednak nic nie załatwił i raczej nie załatwi - dodał.
Błysk w oku i uśmieszek ponownie powrócił na oblicze Kosy, z widocznym zadowoleniem wypuszczała dym, przeciągając ta akcję tak samo jak przy jego wciąganiu...
- Więc chyba nie mam wyjścia, ale jak będą zbyt drogie to odpuszczę...zastosuję zamienniki, więc nie przesadzaj proszę...
A co do hackera to masz - przedyktował jej namiary,- jak będzie okazja to go sprawdź jakoś, zawsze możesz przecież czegoś potrzebować... lub coś oferować, no nie? - zapytał wyraźnie ucieszony z przebiegu rozmowy,
-Poza tym przyda mi się coś co raczej nie dostane bez recepty w aptece, zapisz bo trudne nazwy:
-Diandoksylen potasu (III), gaz sezamowy i tlenek mandiadoru-martylenu. Tak po sto gram każdego.


Dorzucił Kosie resztę jaka mu została od klienta, po pobycie w barze - czyli jakieś sześć dyszek w ramach składki na netrunera i kolejna czterdziestkę , z własnych już pieniędzy... na małpy...i chemię
Miał wrażenie, że Kosa zmieniła o nim zdanie... widział to po jej spojrzeniu gdy składał zamówienie na chemię... domyślał się co jej krążyło po jej główce, lecz wątpił by produkcja narkotyków byłaby korzystna... Sam nie inicjował jednak tematu a i Kosa nie była zbyt bezpośrednia... przynajmniej na razie.

Wreszcie zadowolony wrócił do domu by nieco wypocząć, co by nie było dzień należał do udanych... i był tak pięknie różnorodny... nie to co codzienna szarość w Polfarmie. John odkrywał w sobie nowe pokłady możliwości, jakich nigdy wcześniej nie podejrzewał nawet że ma. Stał się śmielszy i sprytniejszy a to powoli owocowało.
Hacker i fixer w jednym dniu... to był spory sukces, choć w przeciwieństwie do Kosy, tego całego Hasha trzeba było sprawdzić, upewnić się że to nie żaden korp... ani że z nimi nie współpracuje. John wiedział, że korporacje często zatrudniają osoby bezpośrednio nie związane z firmą a takich należało obawiać się najbardziej. Byli bowiem trudni do zidentyfikowania...

Radosny ze złożonego zamówienia na małpy i nowy "amoniak" zajrzał z powrotem do tv tym razem na spokojnie oglądając wiadomości. Na swoje nieszczęście pierwszy kanał ustawiony miał na Europejski, dlatego też szybko pożałował, że go włączył...był w końcu w stanach...

 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 15-03-2010 o 15:46.
Eliasz jest offline