Mechy jako takie to jedna z najbardziej zabójczych broni stosowanych na futurystycznym polu walki. Ich przewaga leżyw w mobilności oraz wszechstronnym uzbrojeniu. Są w stanie sprostać każdemu wyzwaniu na polu walki i zazwyczaj dają sobie radę. A pytanie o mechy i sens ich istnienia na polu walki jest identyczne jak te, stawiane przy pierwszych akcjach czołgowych - po co to? Dlatego nie uogólniał bym tutaj za bardzo aspektu walki na polu. Pamiętaj, że mech daje ochronę przed wszelkimi śmieciami, które latają podczas walki. O ile nie jest to coś przeciwpancernego to jest dobrze. Zatem można dzięki temu pozostać nienaruszonym a ruchem oraz uzbrojeniem zrobić kuku przeciwnikowi.
Drugą sprawą jest to, czy mechem jest mech automatyczny - jak chociażby Tachikomy z GiTS-a czy mobilne działa z "Appleseeda"? Spójrz na te ostatnie - nikt im nie podskoczył. Dlatego ich budowa ma sens. I nie wystarczył jeden pocisk, by to zakończyć. Z resztą, w kwestii mechów jest jak z każdym wyścigiem zbrojeń - zawsze znajdzie się większy kaliber i zawsze będzie lepszy pancerz. Walka mech vs. mech nie musi kończyć się zaraz jak pojedynek wręcz czy inna, standardowa potyczka. W końcu każdy wykorzystuje to, co ma na pokładzie i zapewni mu to przeżycie - poruszanie się, broń lub dopalacze.
Walka mech vs. mech może być równie emocjonująca co każda inna bójka i nie musi się zaraz kończyć przewracaniami lub komunikatami w stylu "critical hit - gyro"
Dobrze jest pokazane w "Elysium", nawet w "Appleseedzie" czy "Sousei no Aquarion". Tam nie są one wywrotne, słabowite w starciu z rodakami czy zawodne. A już pokazanie ich jako ultimate power w "Full Metal Panic! Second Raid" powinno jasno wskazać, że jest sens ich używania.
A ich użycie w anime, poza oczywistych, moim zdaniem, walorów bojowych?
Zgodzę się z Frostym - fajnie wyglądają. Jakoś przyszłość bez tego rodzaju broni jest kaleka. Zawsze muszą być mechy i zawsze wzbudzają w każdym podziw i zgrozę. Fascynacja Japończyków tym rodzajem uzbrojenia jest obłędna i oby więcej tego pakowali do filmów (choć nie za bardzo, bo jednak co za dużo to niezdrowo).