Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2010, 20:33   #3
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Ignis Numardon w znacznym stopniu różnił się od wszystkich znajdujących się na placu, zwłaszcza od swych przyszłych towarzyszy broni. Przede wszystkim od dawna nie był rekrutem, stanowisko oficera sił Niebiańskich objął już dawno. Kojarzył tych dwoje z widzenia, o półdemonie słyszał nawet parę słów.
„Ale czy to ważne? Teraz czas na rozruszanie starych kończyn”. – pomyślał olbrzym i strzelił kośćmi wszystkich czterech dłoni. Ignis Numardon był demonem, wielu w niebie dziwiło się co tu robi, jednak sam Archanioł Maksymilian wstawił się za nim u Wszechmogącego, więc nikt nie śmiał podważać jego zdanie.
Monstrum wyróżniało się z tłumu. Ignis miał 3 metry wzrostu i cztery potężne ramiona. Z jego pleców wyrastały ogromne skórzaste skrzydła, zdolne unieść cielsko tego olbrzyma, ponadto wokół pasa demona owinięty był olbrzymi skorpioni ogon. Ignis nie lubił gdy ten przeszkadzał mu w locie, więc rozwijał go bardzo rzadko. Twarz Numardona przypominała lico człowieka, jednak dolna jej część była skryta pod czarną płócienną maską. Czarne niczym noc włosy uplecione w gustowny warkocz opadały mu na ramię. Olbrzym miał przywdzianą potężną zbroje kolczą, wykonaną z dobrej jakości stali. Zwyczajne skórzane spodnie były dopasowane do jego postury. Dodatkowo wisiały przy nich cztery kolby z pistoletami. Jego ukochane magnum: Ból, Prawo, Cierpienie i Sąd. Każdy pistolet był podpisany złota inskrypcją w języku otchłani.



Ignis uśmiechnął się gdy nadeszła jego kolej. Wskoczył w portal jak gdyby robił to codziennie. Poczuł nieprzyjemny chłód na twarzy i w mgnieniu oka znalazł się na pięknej plaży. Fale delikatnie głaskały piasek a promienie słońca odbijały się od powierzchni wody.
- Pieprzone Anioły mają humor, wysłać mnie w takie miejsce, co ja na wczasy przyjechałem?! warknął pod nosem Demon i splunął na piasek. Zaczął powoli przechadzać się plażą co jakiś czas kopiąc kamienie. I wtedy usłyszał niesamowity huk. Odwrócił się a oddech zamarł mu w piersi, z wody wynurzał się olbrzymi potwór. Jeden z książąt piekieł, Lewiatan! Oczy potwora utkwione były w malutkim w porównaniu do niego Demonie. Słowa księcia rozbrzmiały w uszach Ignisa po czym wielka paszcza wystrzeliła w jego kierunku. Ogromne zębiska ociekały śliną i wodą, Lewiatan był wstanie jednym kłapnięciem paszczy zakończyć życie Numardona.


Ten otrząsnął się jednak w porę i wystrzelił w górę na swych skórzastych skrzydłach. Paszcza Bestii wbiła się w piasek tworząc w nim ogromnych rozmiarów dół. Oczy Lewiatana kręciły się w oczodołach szukając swojej ofiary, a Ignis unosił się nad nim.
- No,no nieźli ci Skrzydlaci! Zrobić aż tak dobra iluzję!? Tego bym się nie spodziewał, prawie uwierzyłem ,że jesteś prawdziwy! No dawaj poczwaro czas się zabawić! Mówiąc to chwycił mocniej swoje pistolety i wycelował prosto w oko potwora.
- Zwykłe pociski raczej krzywdy Ci nie zrobią, a więc dla Ciebie mam coś specjalnego!
Ignis nacisnął wszystkie cztery spusty naraz i pistolety wystrzeliły jednocześnie. Z lufy każdego z nich wydostał się ognisty koń. Cztery konie stworzone z czystego ognia galopowały wprost w gałkę oczną Lewiatana.



Olbrzymi stwór nie miał szans uniknąć ciosu. Wielkość nie zawsze jest zaletą, tak było i w tym wypadku. Konie wybuchły płomieniami bezpośrednio w oku potwora. Wywołało to ryk bólu Lewiatana który od razu cofnął się do wody. Zanurzył swój ogromny pysk w zimnej toni chłodząc ranne oko. Ignis Numardon lekko machając skrzydłami utrzymywał się na stałej wysokości. Uśmiechał się pod swoją maską i ponownie mierząc do stwora krzyknął:
- Naprawdę przy prawdziwym Lewiatanie byłbyś niczym!

Nagle w jego stronę z wody wystrzeliło dziesięć macek stwora. Reakcja Ignisa była natychmiastowa, zmrużył oczy, przycelował i wystrzelił. Tym razem z pistoletów wyskoczyły zwykłe cztery kule ogniste które uderzyły w macki powodując wybuch o niespodziewanej sile. Z dymu wyłoniła się reszta ocalałych macek które pędziły w stronę Demona. Ten zapikował, by ominąć je w ostatniej chwili. Ganiał się tak z nimi w powietrzu przez kilka minut by w końcu wystrzelić kolejne kule ogniste, spalając doszczętnie pozostałe ramiona.
Wywołało to kolejny ryk Lewiatana, który przyczaił się w wodzie.
No, i taki Trening to rozumiem! Krzyknął Ignis lądując na plaży. W głębi umysłu jednak wciąż zastanawiał się nad sposobem pokonania tak olbrzymiego przeciwnika. Przecież nie może używać swej mocy w nieskończoność...
 
Ajas jest offline