Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2010, 21:02   #184
Lyssea
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere

Starała się nie przywiązywać uwagi do wrogich spojrzeń Bohaterów. Wszak czego innego można by się spodziewać po istotach, które nosów nie wystawiły poza granice swoich krain. Teraz z kolei musieli przebywać z przedstawicielami 'gatunków niebezpiecznych', tymi, z którymi zadawać się dobrym ludziom nie wolno. Cóż, kapłan Nerulla, sukkub i drowka pasują raczej do kompanów thana niż, pięknych dobrych Bohaterów. Lecz Phaere wcale nie zależało na ich wdzięczności, nie czekała aż obrzucą ją płatkami kwiatów i urządzą przyjęcie na cześć przybyszów, którzy uratowali im zadki przed liczem. Mrocznej elfce wystarczyło jej własne zwycięstwo. Nie nad potężnym nekromantą, ale zwycięstwo w walce o swoją własną duszę. Zwycięstwo nad liczem było dla niej tylko dodatkiem do wygranej jaką była wolność - uwolnienie się od złej bogini, której śmierdzący oddech cały czas czuła na swoim karku.
Teraz kiedy wypełniała ją łaska Eilistraee mogła skupić się w pełni na swoim rozwoju. Co prawda Lolth pewnie już zawsze będzie miała na nią oko, ale teraz Phaere ma siłę, aby oprzeć się jej mocy.
Nie do wiary, że los musiał rzucić ją w zupełnie obce krainy, aby mogła odkryć samą siebie.
Dużo się zmieniło odkąd obudziła się na ciepłym piasku brzegu Kedros. Mroczna elfka nie bała się teraz stawić czoła swoim własnym demonom. Nie wyobrażała sobie jednak życia tutaj, dlatego nie miała za złe Latienowi czy reszcie, że chcą się jej pozbyć i to jak najszybciej. Drowia czarodziejka nie mogłaby mieszkać w miejscu, w którym niedozwolone jest to czym się od wielu lat zajmuje, czemu poświęciła swoje życie. Wiedziała, że zostając na Kedros sama wydałaby na siebie wyrok smierci, bo jeśli nie zostałaby zabita przez wypełnionych strachem przed nieznanymi mocami tubylców to usychałaby powoli,ograniczając swoją magię do wspomnień lub wróżeniu, aż w końcu śmierć zabrałaby ją z tych obcych krain.

Opuszczała ten świat z podniesioną głową i... małą pamiątką. Pogładziła brzeg księgi thana, po czym schowała ją do torby, aby nikt z jej towarzyszy nie wpadł na głupi pomysł pozbawienia jej tej małej pamiątki.
Była bogatsza o doświadczenia, o których większość magów siedzących w swoich zakurzonych bibliotekach, mogło tylko pomarzyć. Teraz będzie traktowana jak pełnoprawna czarodziejka,a nie tylko niedouczone dziecko, za jakie zawsze była postrzegana przez starych długobrodych magów, którym brakowało tylko płaszcza w gwiazdki do wyglądu jak z bajek dla dzieci.

Wzięła Tiloupa na ręce i pogłaskała po błyszczącym futerku. W końcu i jemu zawdzięcza po części swój sukces. Kapłanki Eilistraee dobrze wiedziały co zrobić, aby uchronić Phaere przed sługami Lolth. Teraz jednak nie można było nazywać kota własnością Phaere czy jej zwierzakiem. Nie byli już właścielką i kotem - od teraz byli partnerami, drużyną działającą w imię swojego dobra.

Westchnęła tylko na pyskate przemówienie Liliel, które wydawało się jej bardzo dziecinne. Myślała, że Bohaterowie rzucą jej się na szyję z wdzięczności ? Przecież była demonem. Nawet drowy chciałyby się pozbyć takiej sojuszniczki. Cóż, niech znika siać zamęt gdzieś indziej.

Decyzja Anzelma jednak zrozumiała. Miłość ludzka była uczuciem nadzwyczajnym, które sprawiało, że ciężko było im logicznie myśląc. Kedros była wąznym miejscem dla kapłana, bo to tutaj spoczywa jego ukochana. Pewnie będzie siedział tutaj przez najbliższe kilka miesięcy,a może nawet lat, aż w końcu rana w jego sercu całkowicie się zagoi i będzie gotów na dalszą podróż. Na powrót Fosht'ki nie było zbyt wielkich szans. W końcu Selena przyzwyczaiła się do swojego nowego ciała. Raczej nie będzie chciała egzystować jako duch.
-Możecie mnie odwiedzić w Sigil Anzlemie, kiedy już obudzisz Fosht'kę... Czy kogokolwiek z naszych towarzyszy. Chętnie napiję się z wami starego elfiego wina - postanowiła jednak nie zabijać nadziei mężczyzny. Być może nawet jeszcze ją zaskoczy, pukając pewnego dnia do jej drzwi, mając przy swoim boku roześmianą czarodziejkę i jej kruka.

Być może Phaere nie była dla nich zbyt miła przez całą podróż, lecz powodem tego mogła być obawa przed obcymi. Teraz jednak ich losy zostały połączone. Razem udało im się stawić czoła nieznanej krainie i niebezpieczeństwu kryjącemu się w jej zakamarkach.

-Cóż, ja z kolei będę trzymać się konsekwentnie swojej decyzji. Wracam do Sigil. Nie będę już straszyć dzieci na Kedros...ani z resztą dorosłych. Postarajcie się więcej nie wpakować w tarapaty. Nie zamierzam po raz kolejny brudzić sobie rąk nieswoimi problemami. - Powiedziała, nie była w stanie jednak zrobić groźnej miny "złej drowki", gdyż zakłopotanie z jakim Latien wyrzucał ich z wyspy było rozbrajające. - Obiecaj mi jednak, Latienie, że ułożysz jakąś piękną pieśń na cześć przybyszów z odległych krain, którzy uratowali wasze dupska. To znaczy "pomogli wam" zniszczyć złego licza nękającego te piękne zielone krainy. - puściła oczko lilendowi.
- To co ? Gotowi do drogi- powiedziała poprawiając swoje rzeczy i biorąc na ręce Tiloupa. -Jak ja się pokażę w mieście taka brudna i obdarta. - mruknęła pod nosem.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline