Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2010, 21:29   #13
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Wysłuchał odpowiedzi sierżanta, był trochę zawiedziony, zwłaszcza końcówką, ale postanowił to wykorzystać. Dobrze wiedział ile ryzykuje robiąc sobie wroga w sierżancie, ale też wiedział, ile może zyskać.
- Ja nie dowodzę sierżancie, - w myślach dodał, jeszcze nie - gdybym dowodził, inaczej bym działał. Zakładam, że pokój gosposi jest na górze? - zapytał choć nie oczekiwał odpowiedzi, bo i tak zamierzał zwiedzić cały dom. Ruszył do pokoju gosposi, właściwie nie wykazał na pierwszy rzut oka nic szczególnego, poza tym, że w przeciwieństwie do reszty pokoi dotychczas odwiedzonych był w nim idealny porządek. Znajdowało się tam proste łóżko, szafa i półka koło łóżka, a na niej notes, jak sie okazało był to dziennik gosposi. Trochę zaskakujące, że go prowadziła, ale w końcu to duże miasto, więc i mogła się gdzieś nauczyć pisać, i czytać. Szybkie przejrzenie wykazało, że według gospodyni ostatnio lord zachowywał się dziwnie, chodził bez celu po mieszkaniu, mało jadł, wyglądał przez okno, tak jakby się czegoś obawiał. A więc jednak miał wrogów, zanotował w myślach Maroco. Zabrał notes ze sobą i zajrzał do innych pokoi, w sypialni lorda panował przeogromny bałagan, więc tylko rozejrzał się pobieżnie, dochodząc do wniosku, że ktokolwiek go robił zabrał to czego szukał.

Maroco postanowił wrócić na parter, w holu obejrzał półki, to co rzuciło mu się w oczy to fakt, że na jednej z nich kurz wskazywał na brak jakiegoś przedmiotu, a obok były skrzynki z biżuteria i klejnotami. To też odnotował w pamięci, uśmiechając się lekko. Obejrzał także pokój poszukując jakiejś broni, ale znalazł jedynie dwa rapiery na ścianie, w takim stanie, że już bardziej wolałby do walki dobry kawałek sztachety z płotu.

Ribiera postanowił zbadać jeszcze piwnicę zanim podzieli się swoimi uwagami z resztą i sierżantem. Kiedy zszedł na dół okazało się że znalazł się w piwniczce z winami.


Jedyne co dostrzegł to kilka rzędów regałów z winami, zobaczył też kawałek białej tkaniny rzuconej w rogu. Skupił odrobinę woli i używając amuletu jaki nosił pod koszulą przywołał do siebie materiał. Okazało się że jest to najprawdopodobniej jedwab, znalazł na nim trzy czerwone kropki układające się w trójkąt. Niestety było za ciemno żeby określić dokładnie czy równy trójkąt, dlatego Marcoco przyzwał trzy latające kule światła, i zyskał tym samym pewność, że owe trzy kropki to krew.

Teraz była ta nudna część, badanie piwnicy. Najpierw rozesłał trzy światła w rogi pomieszczenia, aby je obejrzeć, potem przejrzał butelki szukając jakiejś na której nie było śladów kurzu, znalazł trzy, co dziwne nie było w nich wina, ale ktoś zatknął korki z powrotem. Maroco przyjrzał się dokładniej podłodze, były lekkie ślady wina, spływające w stronę, gdzie leżała tkanina, co dziwne podłoga była lekko jeszcze lepka w tym miejscu, za to materiał był czysty. Ta myśl nasuwała się sama. Klapa w podłodze, tylko jak ją znaleźć? Przez chwilę rozważał użycie jakichś bardziej zaawansowanych czarów, ale uznał, że sierżant się wścieknie i nagle go olśniło, chwycił jedną z butelek, odkorkował za pomocą zaklęcia, bo korkociągu nigdzie nie widział. i wylał zawartość na podłogę. Winą popłynęło dokładnie w kierunku gdzie znajdowała się tkanina, i przepłynęło pod ścianą.
Ribiera, przywołał światła bliżej, owej ściany i zaczął szukać szczelin, a po chwili miał wyraźnie zaznaczony prostokątny ślad na ścianie. Chwile trwało zanim stwierdził z cała pewnością, że ani pchnąć ani przesunąć się tego prostokąta nie da. Rozejrzał się jeszcze raz po piwnicy i jego uwagę przykuły butelki, przyjrzał się im uważnie i dostrzegł starty kurz na jednej, pociągną i nic, pchnął i nagle usłyszał za sobą zgrzyt. Szybko się odwrócił, jednak z nowo otwartego przejścia ziała ciemność. Posłał tam światła i odkrył martwą kobietę. Podszedł do nie i się przyjrzał, na oko nie żyła od dwóch dni, miała trzy rany, a właściwie to trzy kołki wbite w ciało, w miejscach odpowiadających tym z jedwabnej tkaniny.

- Sierżancie, - zawołał bardzo głośno - proszę tu zejść i to szybko, mam coś ważnego. -
Kiedy pojawił się sierżant powiedział.
- Zakładam, że to gospodyni, ale dla pewności proszę o identyfikację zwłok, -
- To, ona -
Odpowiedział wyraźnie przerażony sierżant.
- Według mnie nie żyje od dwóch dni, ale chciałbym to potwierdzić. Czy straż ma kogoś kto się tym zajmuje? Zależy mi też na potwierdzeniu przyczyny zgonu. - Ribiera poczuł, że ta sprawa naprawdę go zainteresuje. -
- Straż nie ma takiego człowieka, ale trzy ulice stąd mieszka lekarz, którzy może w tym pomóc. Choć przyczyna zgonu jest dość jasna. -
- Nie jest -
Przerwał mu Maroco - albo powinienem powiedzieć, że wiele wskazuje na te kołki, ale proszę spojrzeć na to, - powiedział wyciągając do sierżanta białą tkaninę i zawieszając ją zaklęciem w powietrzu - Te kołki, mogą być dla zatarcia prawdziwego powodu śmierci.
Sierżant przyjrzał się tkaninie i zapytał.
- Co według ciebie ta szmata oznacza? -
- Nie wiem, możliwe, że nic, ale może to być jakaś forma mrocznego rytuału, w tej chwili nie przypominam sobie, żadnego, który by przyjmował taka formę, ale nie znam wszystkich. Na Pewno będzie trzeba to dokładniej zbadać. W pokoju denatki, znalazłem też jej notes -
dodał przekazując notes sierżantowi - Wynika z niego, że gospodyni zauważyła u swego pana zmiany w zachowaniu, stał się podejrzliwy i czegoś się bał, co prowadzi do wnioski, że przynajmniej ostatnio miał wrogów. Na jednej z półek w holu, jest też puste miejsce, wskazuje na to plama w kurzu. Ktoś coś zabrał, a zostawił biżuterie i klejnoty, które były w szkatułkach obok. Znalazłem też list lorda, do jego kuzyna. Sam list nic nie wnosi, ale z tego że kończy się wielkim kleksem i leży na miejscu zbrodni, może być prawie pewni, że lord został napadnięty w trakcie jego pisania. - Zrobił pauzę w swoim wywodzie, i postanowił zaryzykować - Sierżancie, kto przeszukiwał to miejsce przed nami? -
- Ja prowadziłem wstępne rozpoznanie, ale nie sprawdzałem piwnic, gdyż nic nie wskazywało, na to iż będzie tam coś istotnego. -
No to po mnie pomyślał Ribiera, wychodząc z założenia, że sierżantowi się pewnie nie spodoba, to iż młody znalazł więcej od niego.- Poza tym miałem na głowie śledztwo w sprawie innego morderstwa. - dokończył sierżant.
- Innego? mógłbym poznać szczegóły? I powinniśmy kogoś wysłać po tego lekarza, im szybciej zbada ofiarę, tym szybciej będę mógł zając się badaniem czy to faktycznie był jakiś rytuał i przesłuchaniem świadka - Zapytał natychmiast, aby zmyć wcześniejsze głupie pytanie. No i zaryzykował stwierdzenie, że to on poprowadzi dalsze śledztwo, na razie tylko poprzez to, że to on się tym zajmie, był pewny, że sierżant zauważy aluzję, nie był pewny jak ją odbierze.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 14-03-2010 o 21:36.
deMaus jest offline