Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-03-2010, 16:47   #11
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Żmija
Kolejny mężczyzna szedł przez komisariat. W przeciwieństwie do swoich poprzedników ten miał broń. Magazynier który usiłował mu ją zabrać został powiadomiony że jeśli to zrobi będzie to ostatnia rzecz jaką zrobi. A magazynier nie lubi mieć kłopotów. W końcu mężczyzna wszedł do gabinetu kapitana Caspera. Gdy powiedział już po co przyszedł kapitan popatrzył na jego twarz a raczej to co miał na twarzy jednak nic nie powiedział. W neverwinter spotykał się już z większymi dziwactwami niż noszenie maski a twarzy.

-No patrzcie pięć lat chętnych do straży nie mogę znaleźć a wystarczy kilka plakatów i namnożyło się was jak królików. Dobra, żeby nie było żadnych pytań. Zarabiasz dwadzieścia pięć sztuk złota na miesiąc. Zaprzysiężenie będzie za dwa dni. Możesz to przekazać innym których niedługo spotkasz. Odznakę i ekwipunek otrzymasz w magazynie. Ale widzę że masz własny sprzęt. Jeszcze nie wiadomo kto będzie dowodził grupą do której dołączysz.- Kapitan po raz kolejny zapisał adres domu na kartce papieru i podał mężczyźnie. Kapitan spojrzał na latarnie które już rozpoczęły swą pracę i rzekł: -Pytania możesz zadać mi jutro teraz muszę iść na patrol.

Mężczyzna udał się pod wskazany adres, wszedł do domu i spotkał tam grupę osób rozmawiających o miejscu zbrodni. Wszyscy jak jeden maź odwrócili się w kierunku nowo przybyłego.

Reszta.


Młoda drowka badała ściany. Niestety ani na ścianach ani na półkach nie było nic co przyciągałoby uwagę. Poza jednym. Zaklęcie którego użyczyła jej bogini ujawniła zabezpieczony magiczne zeszyt. Czar był przełamany i pozostała w nim tylko resztka magii. Po zdjęciu z półki okazało się że o dziennik ofiary. Wyglądał jakby ktoś czegoś w nim szukał i kilka stron było wyrwanych nagłym ruchem ręki. Na ostatniej stronie widział dziwny napis:

Wielkie przedstawienie rozpoczęte. Główny bohater musi, nasze miasto obronić. Sztuka zwie się „Gryfin”

W tym czasie sierżant rozpoczął odpowiadać na pytania zadane przez innych.

-Ofiara mieszkała z gosposią ta jednak zaginęła i nie możemy jej odnaleźć. Motyw człowieku, ten tutaj nie miał żadnych wrogów chyba żeby cofnąć się o kilka pokoleń wtedy może cos by się znalazło, ale to nie do mnie tylko do mędrca Alrkamona to on studiuje historię rodów neverwinter. Kapitan wie gdzie on mieszka. Publiczna? Jedyna taka publiczna u nas osoba to lord Nasher. A ten tutaj szanowanym obywatelem był. Żadnych zatargów z prawem a sąsiedzi mówią ze był spokojnym miłym człowiekiem. A co najgorsze nie wiemy co zaginęło bo nie możemy znaleźć nikogo kto tu mieszkał i wiedział co i gdzie trzyma lord. A tak w ogóle to kto powiedział ci że dowodzisz?

Wszyscy mieli nadzieję że odpowiedzi sierżanta rzucą trochę światła na to co mogło się wydarzyć w tym miejscu. Niestety zrodziło to tylko jeszcze kilka pytań. Zwłaszcza że nie ma motywu a chwilowo wszystko układa się tak źle jak tylko może. Nic nie znaczący list, wyrwane kartki z notatnika, dziwna notatka w dzienniku. To wszystko układało się w jakąś pokręconą łamigłówkę na którą odpowiedź nie jest jedna a może i nie dwie. To dlaczego ktoś zabił lorda mogło zostać tajemnicą. Żadnych dowodów, żadnych świadków. Takie śledztwa nigdy nie są łatwe. A to w szczególności.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 14-03-2010, 18:37   #12
 
technomancer's Avatar
 
Reputacja: 1 technomancer nie jest za bardzo znany
Qugar pozostawał raczej milczący przyglądając się nieco chaotycznemu przeszukiwaniu mieszkania denata. Dotychczasowe domysły pozostawiał dla siebie, lecz jedno czujne oko przez cały czas śledziło poczynania mrocznej elfki. Gdy ta po chwili koncentracji poprzedzającej rzucenie zaklęcia z wyraźną celowością sięgnęła na jedną z półek, mężczyzna w płaszczu podszedł do pobliskiej komody, podniósł niewielki wazonik i uważnie zaczął go badać. Korzystając z niewielkiej odległości usiłował zapamiętać jak najwięcej szczegółów dotyczących jej uzbrojenia i ubioru, warto będzie później poszukać nieco informacji.
- Znalazłaś coś interesującego Pani? - na wszelki wypadek postanowił przez jakiś czas używać formy, która mogła nie prowokować zatrutych igieł i podstępnych ostrzy podczas przedstawienia się.
- Tak się nieszczęśliwie złożyło, że nie zostaliśmy sobie przedstawieni, Qugar En'Storm - skinął elfce z szacunkiem lecz nie w wierno-poddańczy sposób. Raczej jak zawodowiec, śmiertelnie dobry w swoim zawodzie, innemu zawodowcowi, nie mniej groźnemu.
- Kapłanka? - spojrzał na nią badawczo - Bane? Cyric? Shar? - pogładził brodę dłonią szukając spojrzeniem symbolu bóstwa.

Gdy odezwał się sierżant Qugar zwrócił się do pozostałych.
- Co do gosposi, myślę, że nie będzie większych problemów ze znalezieniem jej. Potrzebny mi tylko rysopis by znaleść dowolną osobę w tym mieście -
 

Ostatnio edytowane przez technomancer : 14-03-2010 o 18:39.
technomancer jest offline  
Stary 14-03-2010, 21:29   #13
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Wysłuchał odpowiedzi sierżanta, był trochę zawiedziony, zwłaszcza końcówką, ale postanowił to wykorzystać. Dobrze wiedział ile ryzykuje robiąc sobie wroga w sierżancie, ale też wiedział, ile może zyskać.
- Ja nie dowodzę sierżancie, - w myślach dodał, jeszcze nie - gdybym dowodził, inaczej bym działał. Zakładam, że pokój gosposi jest na górze? - zapytał choć nie oczekiwał odpowiedzi, bo i tak zamierzał zwiedzić cały dom. Ruszył do pokoju gosposi, właściwie nie wykazał na pierwszy rzut oka nic szczególnego, poza tym, że w przeciwieństwie do reszty pokoi dotychczas odwiedzonych był w nim idealny porządek. Znajdowało się tam proste łóżko, szafa i półka koło łóżka, a na niej notes, jak sie okazało był to dziennik gosposi. Trochę zaskakujące, że go prowadziła, ale w końcu to duże miasto, więc i mogła się gdzieś nauczyć pisać, i czytać. Szybkie przejrzenie wykazało, że według gospodyni ostatnio lord zachowywał się dziwnie, chodził bez celu po mieszkaniu, mało jadł, wyglądał przez okno, tak jakby się czegoś obawiał. A więc jednak miał wrogów, zanotował w myślach Maroco. Zabrał notes ze sobą i zajrzał do innych pokoi, w sypialni lorda panował przeogromny bałagan, więc tylko rozejrzał się pobieżnie, dochodząc do wniosku, że ktokolwiek go robił zabrał to czego szukał.

Maroco postanowił wrócić na parter, w holu obejrzał półki, to co rzuciło mu się w oczy to fakt, że na jednej z nich kurz wskazywał na brak jakiegoś przedmiotu, a obok były skrzynki z biżuteria i klejnotami. To też odnotował w pamięci, uśmiechając się lekko. Obejrzał także pokój poszukując jakiejś broni, ale znalazł jedynie dwa rapiery na ścianie, w takim stanie, że już bardziej wolałby do walki dobry kawałek sztachety z płotu.

Ribiera postanowił zbadać jeszcze piwnicę zanim podzieli się swoimi uwagami z resztą i sierżantem. Kiedy zszedł na dół okazało się że znalazł się w piwniczce z winami.


Jedyne co dostrzegł to kilka rzędów regałów z winami, zobaczył też kawałek białej tkaniny rzuconej w rogu. Skupił odrobinę woli i używając amuletu jaki nosił pod koszulą przywołał do siebie materiał. Okazało się że jest to najprawdopodobniej jedwab, znalazł na nim trzy czerwone kropki układające się w trójkąt. Niestety było za ciemno żeby określić dokładnie czy równy trójkąt, dlatego Marcoco przyzwał trzy latające kule światła, i zyskał tym samym pewność, że owe trzy kropki to krew.

Teraz była ta nudna część, badanie piwnicy. Najpierw rozesłał trzy światła w rogi pomieszczenia, aby je obejrzeć, potem przejrzał butelki szukając jakiejś na której nie było śladów kurzu, znalazł trzy, co dziwne nie było w nich wina, ale ktoś zatknął korki z powrotem. Maroco przyjrzał się dokładniej podłodze, były lekkie ślady wina, spływające w stronę, gdzie leżała tkanina, co dziwne podłoga była lekko jeszcze lepka w tym miejscu, za to materiał był czysty. Ta myśl nasuwała się sama. Klapa w podłodze, tylko jak ją znaleźć? Przez chwilę rozważał użycie jakichś bardziej zaawansowanych czarów, ale uznał, że sierżant się wścieknie i nagle go olśniło, chwycił jedną z butelek, odkorkował za pomocą zaklęcia, bo korkociągu nigdzie nie widział. i wylał zawartość na podłogę. Winą popłynęło dokładnie w kierunku gdzie znajdowała się tkanina, i przepłynęło pod ścianą.
Ribiera, przywołał światła bliżej, owej ściany i zaczął szukać szczelin, a po chwili miał wyraźnie zaznaczony prostokątny ślad na ścianie. Chwile trwało zanim stwierdził z cała pewnością, że ani pchnąć ani przesunąć się tego prostokąta nie da. Rozejrzał się jeszcze raz po piwnicy i jego uwagę przykuły butelki, przyjrzał się im uważnie i dostrzegł starty kurz na jednej, pociągną i nic, pchnął i nagle usłyszał za sobą zgrzyt. Szybko się odwrócił, jednak z nowo otwartego przejścia ziała ciemność. Posłał tam światła i odkrył martwą kobietę. Podszedł do nie i się przyjrzał, na oko nie żyła od dwóch dni, miała trzy rany, a właściwie to trzy kołki wbite w ciało, w miejscach odpowiadających tym z jedwabnej tkaniny.

- Sierżancie, - zawołał bardzo głośno - proszę tu zejść i to szybko, mam coś ważnego. -
Kiedy pojawił się sierżant powiedział.
- Zakładam, że to gospodyni, ale dla pewności proszę o identyfikację zwłok, -
- To, ona -
Odpowiedział wyraźnie przerażony sierżant.
- Według mnie nie żyje od dwóch dni, ale chciałbym to potwierdzić. Czy straż ma kogoś kto się tym zajmuje? Zależy mi też na potwierdzeniu przyczyny zgonu. - Ribiera poczuł, że ta sprawa naprawdę go zainteresuje. -
- Straż nie ma takiego człowieka, ale trzy ulice stąd mieszka lekarz, którzy może w tym pomóc. Choć przyczyna zgonu jest dość jasna. -
- Nie jest -
Przerwał mu Maroco - albo powinienem powiedzieć, że wiele wskazuje na te kołki, ale proszę spojrzeć na to, - powiedział wyciągając do sierżanta białą tkaninę i zawieszając ją zaklęciem w powietrzu - Te kołki, mogą być dla zatarcia prawdziwego powodu śmierci.
Sierżant przyjrzał się tkaninie i zapytał.
- Co według ciebie ta szmata oznacza? -
- Nie wiem, możliwe, że nic, ale może to być jakaś forma mrocznego rytuału, w tej chwili nie przypominam sobie, żadnego, który by przyjmował taka formę, ale nie znam wszystkich. Na Pewno będzie trzeba to dokładniej zbadać. W pokoju denatki, znalazłem też jej notes -
dodał przekazując notes sierżantowi - Wynika z niego, że gospodyni zauważyła u swego pana zmiany w zachowaniu, stał się podejrzliwy i czegoś się bał, co prowadzi do wnioski, że przynajmniej ostatnio miał wrogów. Na jednej z półek w holu, jest też puste miejsce, wskazuje na to plama w kurzu. Ktoś coś zabrał, a zostawił biżuterie i klejnoty, które były w szkatułkach obok. Znalazłem też list lorda, do jego kuzyna. Sam list nic nie wnosi, ale z tego że kończy się wielkim kleksem i leży na miejscu zbrodni, może być prawie pewni, że lord został napadnięty w trakcie jego pisania. - Zrobił pauzę w swoim wywodzie, i postanowił zaryzykować - Sierżancie, kto przeszukiwał to miejsce przed nami? -
- Ja prowadziłem wstępne rozpoznanie, ale nie sprawdzałem piwnic, gdyż nic nie wskazywało, na to iż będzie tam coś istotnego. -
No to po mnie pomyślał Ribiera, wychodząc z założenia, że sierżantowi się pewnie nie spodoba, to iż młody znalazł więcej od niego.- Poza tym miałem na głowie śledztwo w sprawie innego morderstwa. - dokończył sierżant.
- Innego? mógłbym poznać szczegóły? I powinniśmy kogoś wysłać po tego lekarza, im szybciej zbada ofiarę, tym szybciej będę mógł zając się badaniem czy to faktycznie był jakiś rytuał i przesłuchaniem świadka - Zapytał natychmiast, aby zmyć wcześniejsze głupie pytanie. No i zaryzykował stwierdzenie, że to on poprowadzi dalsze śledztwo, na razie tylko poprzez to, że to on się tym zajmie, był pewny, że sierżant zauważy aluzję, nie był pewny jak ją odbierze.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 14-03-2010 o 21:36.
deMaus jest offline  
Stary 14-03-2010, 22:29   #14
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Żmija słuchał sierżanta w milczeniu potakując tylko. Poszło łatwiej niż mógł myśleć, widać w tak wielkim mieście jak Neverwinter nie sprawdzano kogo przyjmuje się do pracy. To działało na korzyść Żmii. Odchodząc ukłonił się lekko kapitanowi i opuścił gabinet kierując swe kroki do kwatermistrza ,który przed kilkoma minutami próbował zabrać mu jego broń. Cóż z niego za głupiec jeżeli spodziewał się ,że ten zwróci ja tak łatwo...

- Witaj, przyszedłem po moją odznakę

Głos zamaskowanego był delikatny i wesoły. Jednak ta wesołość kryła w sobie coś jeszcze, ukrywała groźbę i nóż. Kwatermistrz czuł to, ogólnie cały osobnik mu się nie podobał, roztaczał dokoła siebie dziwną aurę. Nie był to strach, nie... było to cos innego, coś co mówiło : „Jeden fałszywy ruch a zginiesz”. Magazynier bez słowa wręczył mu odznakę i szybko oddalił się od tego dziwnego osobnika. Wolał spędzać z nim jak najmniej czasu, o ile to możliwe w ogóle go z nim nie spędzać.

Żmija szedł ulicami miasta trzymając ręce w kieszeniach swego długiego płaszcza, nie znał Neverwinter więc adres zapisany na kartce niewiele mu mówił. Postanowił więc wykorzystać najcenniejsze źródło informacji, a mianowicie Żebraków! Skręcił w jakąś przypadkową uliczkę, i od razu zobaczył grupkę bezdomnych. Podszedł do nich spokojnym krokiem. Nie był osobnikiem wysokim mimo to zdawało się jak gdyby górował nad wszystkim co znajdowało się wokół niego. Żebracy poczuli ,że się zbliża od razu, ta sama aura ,która ogarnęła kwatermistrza dotknęła i bezdomnych. Kilku z nich od razu odbiegło, woleli nie sprawdzać kto wywołuje to dziwne uczucie w ich sercach. Zostało dwóch, tych którzy nie zdążyli uciec na czas. Byli brudni, starzy i siedzieli oparci o ścianę jakiegoś budynku. Żmija stanął nad nimi rzucając nań swój cień.

- Witajcie panowie! Wiecie może jak stąd dojść w to miejsce?

Powiedział znowu tym samym wesołym głosem wyciągając w ich stronę karteczkę. Żebracy zadrżeli gdy zamaskowany odezwał się.
Z nim jest coś nie tak! Ten głos, nie... cały ten osobnik kim on jest!? Zginę, czuje że tu zginę!- te myśli kłębiły się w umyślę żebraka do którego Żmija wyciągnął kartkę. Drżąc spojrzał on na notatkę, na szczęście wiedział on jak się tam dostać.

To będzie eeee.... pójdzie Pan prosto do końca alei następnie w lewo i tam już tylko eee właściwy dom znaleźć powiedział starzec drżącym głosem jednocześnie kreśląc w powietrzu kierunki.

Żmija przytaknął tylko, odwrócił się na pięcie i powolnym pełnym gracji kroku ruszył we wskazanym kierunku. Gdy zamaskowany osobnik zniknął za rogiem żebracy odetchnęli głośno.

- Zmywajmy się stąd, bo jeszcze gotów tu wrócić. A ja wole go więcej nie spotkać!
- Racja, racja zmywamy się. – po wymianie zdań żebracy tak szybko na ile pozwalały im stare i schorowane nogi oddalili się w głąb uliczki.

Po paru chwilach Żmija znajdował się przed budynkiem na który wskazywał adres. Słyszał w środku głosy.
- Pewnie to Ci o których wspominał ten Kapitan. Mieli wybierać dowódcę czy coś takiego. No zobaczmy co to za szczury będą zemną pracować przez najbliższy czas. Mam nadzieje ,że nie będą wpychali nosów w nie swoje sprawy...- to myśląc Żmija podszedł bezpośrednio do drzwi. Czas na efektowne wejście...- ta myśl ledwo przemknęła mu przez głowę, a on z całej siły kopnął w drzwi otwierając je na oścież.

Wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu odwrócili się gwałtownie w stronę drzwi które otworzyły się z głośnym hukiem. Do pokoju wszedł średniego wzrostu, szczupłej budowy mężczyzna, a może i kobieta? Nie można było tego stwierdzić gdyż jego twarz była przesłonięta drewnianą maską. Na głowie spoczywał mu czarny kapelusz o szerokim rondzie, spod którego wymykały się kasztanowe włosy związane w kitkę, opadając osobnikowi na plecy. Całe jego ciało zakryte było przez długi skórzany czarny płaszcz, ręce spoczywały w kieszeniach owego płaszcza. Na nogach przywdziane miał wysokie buty barwa pasującą do stroju. Kołnierz płaszcza przyozdobiony był z prawej strony mała srebrną kuleczką. Na plecach zamaskowanego spoczywały dwa skrzyżowane rapiery, co dziwne przy pasie wisiały kolejne dwa. Na co mu aż cztery miecze? Tego w sali nie wiedział nikt. Wchodząc do pomieszczenia Żmija wyciągnął prawą dłoń z kieszeni i poprawił swoją maskę. Dłoń zakryta była dobrze leżącą czarną rękawiczką.
Żmija rozejrzał się po pomieszczeniu, znajdowały się tu cztery osoby. Krasnolud, dwóch ludzi z czego jeden miał na sobie strój straży, zapewne jakiś przełożony tej bandy, i mroczna elfka. Dzięki swemu dobremu słuchowi Żmija usłyszał ,że ktoś jeszcze kręci się na górze.
Wszystkie osoby przebywające w głównej sali dobrze widziały przybysza, i wszystkie poczuły coś dziwnego. Atmosfera w pokoju zmieniła się po jego wejściu. Nikt nie poczuł nagłych ukłuć strachu w sercu, czy zimnego potu zalewającego mu plecy, nie... po prostu wiadomo było ,że osobnik tu jest, i że należy się mieć na baczności. Jednak to dziwaczne odczucie już po kilku sekundach ich opuściło i pokój był taki sam jak wcześniej.
Żmija natomiast skupił swój wzrok na Drowce, nie spodziewał się tu kogoś takiego.
- Na nią będzie trzeba uważać- pomyślał i przeniósł wzrok na człowieka ,który nie wyglądał na strażnika. – Cóż wojownikiem to on na pewno nie jest. Patrząc na jego posturę stawiał bym na Maga, a może skrybę? Czort go wie.- I ponownie wzrok przeniósł się na kolejną osobę w pomieszczeniu Krasnolud tutaj!? Jeszcze tego brakowało, te małe brodacze zawsze były krzykliwe i pełne wigoru. Przyprawiają mnie o ból głowy... Na koniec utkwił swe spojrzenie w sierżancie. - No ten na zbyt bystrego nie wygląda, lubię takich- Żmija uśmiechnął się pod maską, lecz było to niezauważalne dla innych znajdujących się w pomieszczeniu. Nie odrywając wzroku od strażnika wesołym tonem zwrócił się do Sierżanta.

- Kapitan Casper kazał mi się tu zgłosić. Jestem nowym rekrutem. Mam to potwierdzić odznaką? wyjął z kieszeni odznakę unosząc ją wysoko do góry. Po barwie jego głosu można było z łatwością wywnioskować ,iż to mężczyzna. Schowawszy odznakę ponownie do kieszeni kontynuował mowę tym razem zwracając się już do wszystkich w pomieszczeniu.

- Miło mi was poznać. Mam nadzieje ,że nasza współpraca będzie owocna i szybko dorwiemy tego zbrodniarza!

Ton jego głosu był jak zawsze wesoły ale również niepokojący. Coś kryło się w tej nadmiernej wesołości. Gdyby słowa były by bronią to te zmieniły by się w nóż. Mały przyciemniany i ukryty w najciemniejszych zakamarkach gotowy do cichego ataku. Te powitanie mogło równie dobrze znaczyć „ Lepiej róbcie wszystko co mówię, o ile chcecie dożyć końca tego wieczora”, ale to już zależało od interpretacji słuchaczy.

- Ach, gdzie me maniery, zapomniałem się przedstawić. Jestem Żmija a wy?

Ukłonił się lekko zdejmując z gracją kapelusz który po chwili znowu znalazł się na jego głowie. Teraz pozostało mu już tylko czekać na reakcję jego nowych współpracowników.
 
Ajas jest offline  
Stary 15-03-2010, 13:18   #15
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
-Nudaaaaaa. Już się napracowałem ,może mogę gdzies tu przycupnąć? Albo lepiej nie ,jeszcze będą się czepiać. Hordyanki przeszukiwał wszystko w tym pokoju ,nie znalazł nic ,chciał udać się za jednym z ludzi na górę ale wyjdzie wtedy na niesamodzielnego. Teraz już tylko udawał ,że szuka jakichś śladów.

Do domku wszedł jakiś dziwak z drewnianą maską na twarzy. Krasnolud wzdrygnął się
-A niech mnie ,co za elegancik. Ciekawe czy ma tak samo ładne narządy wewnętrzne.

- Miło mi was poznać. Mam nadzieje ,że nasza współpraca będzie owocna i szybko dorwiemy tego zbrodniarza! Rzekł zapewne ,sądząc po głosie, mężczyzna.

-Ojej ,ale ładnie mówi. Słodki buc. Teraz naprawdę muszę się przyłożyć do złapania tego zabójcy ,byle tylko odczepić się od tego strojnisia.

Rozpruwacz nie odpowiedział na pytanie knypka dotyczącego jego godności. Skupił się ponownie na śladach. Nagle usłyszał jak jeden z ludzi woła sierzanta.
-A pójdę z nim ,ten zamaskowany jakoś cuchnie.

Zszedł do piwnicy za sierżantem ,to co tam zobaczył wywołało mimowolny uśmiech na jego twarzy. Zwłoki ,nareszcie porządne zwłoki. Hordyanki był pod wrażeniem człowieka ,który tu już był. Sam to odkrył ,bez pomocy ani jednego krasnoluda.
-Nonono szczere gratulacje człeku. Powiedział krasnolud rozglądając się po piwnicy. Ten mężczyzna rozmawiał z sierżantem ale żaden głos do Rozpruwacza nie docierał. Widział teraz tylko ciało martwej kobiety. Tak pięknie pachniało słodkim zapachem śmierci. Miała wbite w ciało jakieś dziwne kołki. Krasnolud pomyślał ,że może się do czegos przydać ,podszedł bliżej do zwłok i powąchał ,wolał nie dotykać mogło to być niebezpieczne. Pachniała jeszcze całkiem świeżo.

-Dzień? Nie ,za mało ,trzy za dużo. Więc zapewne dwa. Mmm słodki zapaszek. Szkoda ,że jej nie wypatroszono wnętrzności ,mógłbym się wykazać wszystkim co we mnie najlepsze.

- Jeśli mogę się wtrącić to jestem prawie pewien ,że zmarła dwa dni temu, ale ciężko mi stwierdzić na co ,moją specjalnością są zwłoki bardziej... jakby to powiedzieć ,porozrzucane i podzielone. Hordyanki był zadowolony z siebie. Teraz nikt mu nie zarzuci ,że nic nie robi ,przecież się postarał. Tak ,na pewno to zapamiętają.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 15-03-2010, 16:49   #16
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Chwilę stała na środku pokoju, wpatrzona w grupę przed nią, nie wykonując najmniejszego ruchu. Czekała. Po czym szybko rozejrzała się po pokoju, zatrzymując swój wzrok w jednym miejscu. Jednak szybko spojrzała w inne miejsca. Kiedy utwierdziła się w tym co zobaczyła nie tracąc czasu już dopadła do jednej z półek i sięgnęła po zeszyt. Szybko przekartkowała go. Oczywiście zwróciła uwagę na wyrwane kartki, jak i dziwne słowa na końcu. Przysłuchała się jeszcze odpowiedziom sierżanta na zadane wcześniej pytania.

Wielkie przedstawienie rozpoczęte. Główny bohater musi, nasze miasto obronić. Sztuka zwie się „Gryfin”- powiedziała w myślach, by jeszcze raz powtórzyć sobie i zapamiętać, lecz kłopoty ze wspólnym sprawiały że miała kłopoty ze zrozumieniem tekstu.- Na razie niewiele to mówi.

Szybko rzuciła okiem po mieszkaniu poszukując kominek. Nie zwróciła uwagi na Qugara, pochłonięta analizą zeszytu i samego pomieszczenia. Spojrzała na niego dopiero jak spytał ją. Na jego pytanie czy znalazła coś bez ceregieli rzuciła zeszytem który trzymała w ręku w jego stronę.

- Możliwe że kapłanka- dość chłodno z początku, jednak pokręciła głową i westchnąwszy już w innym, milszym, tonie.- Tak, kapłanka. Jakbyś mógł przetłumaczyć na drowi będę wdzięczna. I proszę o wybaczenie, to dla mnie ciągle nowe.- Uśmiechnęła się, jednak tak by uśmiech nie zdradzał niczego, był obojętny. Zresztą i tak zrozumiała tekst, no może poza wyrazem „sztuka”.

Jednak na pytanie na bóstwo nie odpowiedziała, kontynuując przeszukiwania. Wtedy właśnie drzwi do pomieszczenia otwarły się z odpowiednim hukiem, a do środka wparował dziwny jegomość. Przyjrzała się i powitała go w łamanym wspólnym.

Podeszła do kominka i przeszukała go. Odprowadziła wzrokiem nowo przybyłego, jak szedł do sierżanta, by w końcu skoncentrować się na kominku. Rozsypała popiół, przyglądając się uważnie.

Zatem ktoś coś tu palił. Niewiele można wyczytać z popiołu, ale na pewno, prawie na pewno byłyby to te nieszczęsne kartki. A co to?

Przyjrzała się dokładniej znalezisku, wyciągnęła. Jak się okazało znalazła to czego szukała. Resztki kartek. Próbowała rozczytać treść, ale nie dało się za bardzo. Jedyne co zdołała w miarę rozszyfrować to nagłówek na jednej z kartek. Nie zważając na towarzyszy zaczęła pod nosem powtarzać treść nagłówka.

Do jakiegoś lorda. Pewnie w tym mieście jest ich dużo. Może ktoś z nich rozszyfruje o jakiego lorda chodzi. Chwila, sierżant mówił o lordzie… jak mu było? Jakoś na N.

- Potrzebuje imienia lorda o którym raczyłeś wspomnieć- do sierżanta łamanym wspólnym, pokazując kartki i nagłówek.- Myślę że może mieć to znaczenie. Przydałoby się określić o jakim lordzie mówi nagłówek na tej kartce. A,- wskazując na Qugara.- kartki pochodzą według mnie z zeszytu, który obecnie ma Qugar. Rzuć okiem na ostatnie strony.

Niezależnie od tego czy dostała imię czy nie, wykorzystała sytuacje jak Ribiera poszedł do pokoju gosposi, aby samemu udać się do piwnic i przeszukać je. Jak tylko weszła do środka od razu rzuciła zaklęcie światła. Trochę jej to zeszło, akurat tyle aby jej towarzysz przybył tu, ale udało jej się zauważyć zanim przyszedł jakieś buty. Schyliła się i sprawdziła je.

Coś jest na nich- pomyślała dotykając podeszwy i czubków buta- chyba..glina?

Spojrzała na poczynania Ribiery, tak samo jak on zauważając także ślad na ścianie, po chwili zaś wnęka się otworzyła i zobaczyła w środku martwą kobietę. Podeszła chwilę po tym jak dopadł do niej Ribiera. Uklękła i zaczęła badać ciało. To że nie żyje nie ulegało wątpliwości, zwłaszcza biorąc pod uwagę kołki, jakie ofiara miała wbite w ciało. Ale sprawdziła jeszcze dokładniej ciało. Od razu sprawdziła po kolei, grubość węzłów chłonnych, przyjrzała się dziąsłom, a także samym ranom i przedmiotom, którym te rany uczyniono.

- Sierżancie, proszę tu zejść i to szybko, mam coś ważnego. – spojrzała jak towarzysz woła sierżanta.
- Zakładam, że to gospodyni, ale dla pewności proszę o identyfikację zwłok.
- To, ona.

A więc tą kwestię mamy ustaloną- pomyślała wpatrując się w rozmawiających.
- Według mnie nie żyje od dwóch dni, ale chciałbym to potwierdzić. Czy straż ma kogoś kto się tym zajmuje? Zależy mi też na potwierdzeniu przyczyny zgonu.

- Straż nie ma takiego człowieka, ale trzy ulice stąd mieszka lekarz, którzy może w tym pomóc. Choć przyczyna zgonu jest dość jasna.
- Nie jest , albo powinienem powiedzieć, że wiele wskazuje na te kołki, ale proszę spojrzeć na to. Te kołki, mogą być dla zatarcia prawdziwego powodu śmierci.

Odeszła od ciała i spojrzała na tkaninę, przysłuchując się rozmowie i próbując jak najwięcej zrozumieć.

- Co według ciebie ta szmata oznacza?
- Nie wiem, możliwe, że nic, ale może to być jakaś forma mrocznego rytuału, w tej chwili nie przypominam sobie, żadnego, który by przyjmował taka formę, ale nie znam wszystkich. Na Pewno będzie trzeba to dokładniej zbadać. W pokoju denatki, znalazłem też jej notes. Wynika z niego, że gospodyni zauważyła u swego pana zmiany w zachowaniu, stał się podejrzliwy i czegoś się bał, co prowadzi do wnioski, że przynajmniej ostatnio miał wrogów. Na jednej z półek w holu, jest też puste miejsce, wskazuje na to plama w kurzu. Ktoś coś zabrał, a zostawił biżuterie i klejnoty, które były w szkatułkach obok. Znalazłem też list lorda, do jego kuzyna. Sam list nic nie wnosi, ale z tego że kończy się wielkim kleksem i leży na miejscu zbrodni, może być prawie pewni, że lord został napadnięty w trakcie jego pisania. Sierżancie, kto przeszukiwał to miejsce przed nami?
- Ja prowadziłem wstępne rozpoznanie, ale nie sprawdzałem piwnic, gdyż nic nie wskazywało, na to iż będzie tam coś istotnego. Poza tym miałem na głowie śledztwo w sprawie innego morderstwa.
- Innego? mógłbym poznać szczegóły? I powinniśmy kogoś wysłać po tego lekarza, im szybciej zbada ofiarę, tym szybciej będę mógł zając się badaniem czy to faktycznie był jakiś rytuał i przesłuchaniem świadka.

Nie mogąc wytrzymać już faktu że ten iblith mógłby dowodzić postanowiła dać nauczkę odpowiednią do przewinienia jakiego się dopuścił.
- Ty mi tu nie mów co mam robić shuu. Sierżancie lekarz nie będzie potrzebny. Dajcie mi tylko jakiś stół i połóżcie tam ofiarę. Ty też- do Ribiery, łapiąc tkaninę i przyglądając się jej uważniej. – I bądź tak dobry i powiedz imię tego kuzyna. Czy jest jakimś lordem?

Wróciła do ciała i spojrzała, póki co tylko na oko czy rany i znaki na tkaninie pasowałyby do siebie.

- Sierżancie, jeśli to będzie rzeczywiście rytuał, potrzebujemy pomocy. Faernów- widząc że się nie ruszają uniosła brew, ale w końcu załapała dlaczego stoją- Przepraszam. Chodzi mi o pomoc magów, z..- zamyśliła się- nie wiem jak wy tu nazywacie akademie magów. Konwent? W rogu poprzedniego pomieszczenia są jakieś buty. Z tego co zauważyłam znajdują się na nich kawałki gliny.

To powiedziawszy czekała aż wykonają jej polecenia by mogła zająć się w końcu badaniem ciała.
 

Ostatnio edytowane przez RyldArgith : 26-04-2010 o 11:17.
RyldArgith jest offline  
Stary 15-03-2010, 20:38   #17
 
technomancer's Avatar
 
Reputacja: 1 technomancer nie jest za bardzo znany
- Tłumaczenie tego na język podwspólny zajmie mi trochę czasu, jak się domyślam chodzi ci, Pani, raczej o pojedyncze słowa, twój wspólny jest całkiem dobry - mag starał się nie obrzucać rozmówczyni nachalnymi, badawczymi spojrzeniami.
- Moge jednak spróbować wyjaśnić ci niuanse w otchłannym lub języku starożytnych jaszczurów - jego wyraz twarzy sugerował jednak pewne rozbawienie możliwością takiej rozmowy. Odstawił ostrożnie wazonik i przekartkował zeszyt.
Gdy do izby weszła zamaskowana osoba Qugar parsknął słysząc komentarz drowki, lecz szybko opanował się i skłonił nieco przedstawiając się przybyszowi. Po wymianie uprzejmości Qugar chciał powrócić do tematu elfki, lecz ta już była w innym miejscu i z powodzeniem przeszukiwała popioły zalegające w kominku.
Mag ostrożnie podniósł jeden z nadpalonych fragmentów i przyjrzał mu się uważnie. Gdy większość osób w dużym poruszeniu udała się do piwnicy Qugar skoncentrował spojrzenie na kawałku kartki, wykonał zgrabnie skomplikowany gest trzema palcami drugiej dłoni i szepnął słowo mocy, pył w kominku zawirował i jak po magicznej niteczce drobne czarne pyłki wracały na swoje miejsce spajając się w stronnicę. Była jeszcze cała czarna i nieczytelna, ale to nie powinien być duży problem. Ostrożnie zebrał wszystkie pozostałe popioły do koperty naprędce wykonanej z kawałka pergaminu i schował razem z notatnikiem do swojej torby. Jutro, gdy wypocznie, będzie mógł odzyskać więcej stron.
 

Ostatnio edytowane przez technomancer : 16-03-2010 o 00:04.
technomancer jest offline  
Stary 16-03-2010, 21:24   #18
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Żmija na reakcje drowki zareagował milczeniem. Póki co wolał zgrywać pozory miłego, niezbyt rozgarniętego jegomościa. Ale mrocznej to zapamięta, i wymyśli sposób by uprzykrzyć jej życie.

- No skoro już mam być strażnikiem, o warto było by poszukać jakiś śladów. Cóż za ironia, mistrz zacierania po sobie tropu teraz o szuka.

Myśląc to uśmiechnął się pod maską, i powolnym krokiem przespacerował po pokoiku. Sądząc po odgłosach osoba która przebywała wcześniej u góry schodziła właśnie do piwnicy. Żmija jednak skupił się na szukaniu. Właśnie, on nie szukał tak jak jego „towarzysze”. Nie doszukiwał się niezwykłości czy spalonych dokumentów. On myślał zupełnie od drugiej strony. Wiedział co przestępca zawsze musi po sobie ukryć co zatrzeć, i właśnie tego szukał, fuszerki w fachu chowania po sobie śladów. Widać było ,że nie zabił go profesjonalista. Mistrz sztuki zabójstwa nie zostawił by takiego bałaganu, czy tylu śladów. I właśnie tak jak Żmija się spodziewał, znalazł to. Drobny błąd w sztuce włamywacza, praktycznie niezauważalny dla kogoś kto by go nie szukał. Zamaskowany osobnik przykucnął i przetarł ręka dywan.

Taaaa, nie ma wątpliwości. Amatorszczyzna...- to stwierdzenie przemknęło mu przez głowę niczym błyskawica. Żmija prychnął ironicznie, poczym odkaszlnął kilka razy by zwrócić na siebie uwagę sierżanta.

- Nie wiem czy to zauważyliście... - wesoły głos znowu zabrzmiał w uszach wszystkich w sali, a sierżant spojrzał w stronę zamaskowanego osobnika. ... ale z tego pomieszczenia zostało coś skradzione lub przeniesione. Na moje oko jakiś barek, szafka nocna lub może jakaś półeczka , niezbyt dużych rozmiarów. Dosyć ciężka, możliwe że był to sejf właściciela, lub schowek na coś. Puste meble nie ważą ,aż tyle by wywołać tak widoczny efekt.

Mówiąc to Żmija wyprostował się i wskazał miejsce na dywanie któremu się przyglądał. Na wskazanym obszarze wykładziny widoczne były cztery okrągłe dosyć głębokie wgniecenia. Cos co tu wcześniej stało musiało trwale odkształcić dywan, pewnie przebywało tu sporo czasu.

- I co amatorzy? Kilka minut i już, a wy pewnie myślicie ,że kradzież lub zabójstwo ogranicza się do poderżnięcia komuś gardła lub wyniesienia kufra ze złotem.. A ja się dziwiłem ,że nigdy nikt mnie nie przyłapał. Cóż za żenada, a nie wykrywanie śladów.

Zachowanie Żmii nie zdradzało w żaden sposób jego myśli, można by powiedzieć ,że nic nie zdradzało. Chciał powrócić do dalszych oględzin pokoju lecz wtedy jakiś mężczyzna zawołał sierżanta z piwnicy. Zamaskowany stwierdził ,iż pójdzie zobaczyć kolejnego ze swych nowych współpracowników, oraz to co go tak zafascynowało.

Inni pomyśleli tak samo bo chyba wszyscy z obecnych w salonik usłyszeli na dół. Oczom Żmii ukazała się mała piwniczka z winami. Nic specjalnego, jedynym co wyróżniało ją spośród setek innych piwniczek była martwa kobieta, z trzema kołkami które tkwiły w jej ciele. Krasnolud szybko do się do niej zbliżył i począł ja obwąchiwać.

Co to ma być?! Wąchać zwłoki?! Może niech jeszcze skosztuje kawałeczek? Zamaskowany nie wytrzymał i wypalił szybko do brodacza.
- Tylko za bardzo nie pogryź tego ciała. Niedaleko widziałem karczmę, tam nasycisz głód chyba bardziej niż tu - tym razem ton głosu był ironiczny, lecz wciąż przepełniony niezwykła wesołością.

No i pozostał jeszcze ten nowy mężczyzna, Żmija zmierzył go wzrokiem tak ,że jegomość mógł swobodnie przyjrzeć się jego masce. Mężczyzna był wysoki, i porządnie ubrany. Nie wyglądał na strażnika. Zaczął szybko mówić do sierżanta, a po tonie jego głosu zamaskowany sądził iż jest osobą w miarę inteligentną. Nie chcąc przerywać człowiekowi wywodu począł oglądać piwniczkę. Elfa grzebała cos przy ciele, więc on skupił się na butelkach. I ponownie szybko zobaczył to na co zwykłe oko nie zwróciło by nawet uwagi. Uśmiechnął się ponownie pod maską.
No tu już choć trochę się postarał. Ale to wciąż za mało, zbytnie różnica klas kolego. Nie byłbyś dla mnie konkurencją Mężczyzna właśnie skończył mówić, oddając głos drwoce.
Żmija spojrzał na mężczyznę i zdejmując kapelusz i lekko się kłaniając powiedział do niego:

- Nie zostaliśmy sobie jeszcze przedstawieni. Witaj jestem Żmija, mam nadzieje ,że nasza współpraca będzie niezwykle owocna

Kapelusz ponownie wylądował na jego głowie ,a mroczna skończyła mówić do sierżanta. Żmija odkaszlnął głośno i uniósł rękę by zwrócić na siebie uwagę.

- Pozwolicie ,że dodam cos od siebie?- nie czekając na odpowiedź kontynuował. Jak zapewne już wiecie jedna z tych butelek... – wskazał rząd zakurzonych butli. ... otwiera tajne przejście za którym znajduje się ciało tej kobiety. Lecz nie wiem czy zauważyliście ,że osoba która otwierała je ostatnio, czyli prawdopodobnie ten którego szukamy. Więc osoba ta, wiedziała ,iż przejście tu jest ale nie wiedziała jak dokładnie je otworzyć. Zapewne dziwi was ,że mogę to stwierdzić z cała pewnością ale już tłumaczę jak mogę tego dowieść. Ręką wskazał butelki znajdujące się na tej samej półce co „Butelko-dźwignia”. Butelki te są zupełnie inaczej zakurzone od reszty butelek w tej sali. Warstwa kurzu znajdująca się na nich jest o wiele świeższa, możecie to sprawdzić zwykłym przejechaniem palca. Jak na moją głowę, włamywacz, sprawdzał każdą butle po kolei szukając tej właściwej ,a następnie by zatrzeć ślady okrył pozostałe flaszki nowa warstwą kurzu. Niezłe posunięcie ale wykonane nieudolnie jest łatwe do wykrycia. Spostrzeżenie to rodzi w mym umyśle jeszcze jedną hipotezę, lecz by ją przedstawić muszę najpierw obejrzeć zwłoki tej kobiety.

Żmija podszedł powoli do ciała, i przykucnął przy nim. Obejrzał je całe i cóż znalazł to czego się spodziewał, a właściwie nie znalazł nic, a właśnie tego chciał. Już chciał się wyprostować gdy jego wzrok przykuł mały szczegół, kobieta na szyi miała trzy ślady, układały się one w trójkąt. Wyglądały jak gdyby ktoś wydrapał je paznokciami lub jakimś malutkim ostrzem.

Ten facet, mówił coś przed chwilą o jakiejś szmatce, na której krew tworzyła trójkąt. Hymmm czyżby kolejny trop? Myśl przemknęła w głowie Żmii błyskawicznie, gdy ten wyprostowywał się. Ponownie odchrząknął i kontynuował swój wcześniej przerwany wywód.

- Cóż moja Hipoteza potwierdziła się. A przynajmniej na pierwszy rzut oka wydaje się dla mnie słuszną. Zobaczcie wszyscy iż na ciele nie ma żadnych, powtarzam żadnych śladów walki. Jak gdyby kobieta nie spodziewała się ataku. A kiedy nie spodziewamy się ataku? Wtedy gdy albo nie widzimy naszego oprawcy, albo ufamy mu. Ja stawiał bym na to drugie, tłumaczyło by to sprawę z butelkami. Jeżeli sprawca znał gosposię mógł zapewne dowiedzieć się o tym tajnym przejściu, a wolnym czasie sprawdzić które butelki otwierają tą ścianę. Miałbym wtedy też czas na nałożenie świeżej warstwy kurzu, bez obaw że ktokolwiek go tu przyłapie. Żmija przełknął ślinę i kontynuował swój wywód.

Jest jednak coś co mnie zaciekawiło, na szyi ofiary znalazłem trzy małe rany ułożone na kształt trójkąta. Wyglądają jak by były wydrapane lub zadane bardzo małym ostrzem. Mówiąc to podszedł do szmaty i uniósł ją.
Hymmmm na moje oko, pasuje idealnie. Wygląda jak gdyby ktoś zadał te rany przez tą właśnie tkaninę. Ale to tylko moje domysły. A więc co o tym sądzicie?

Jego wesoły głos zabrzmiał w całej piwnicy, a zamaskowane lico zwrócił w stronę swoich słuchaczy.

No i co teraz, amatorzy?
 
Ajas jest offline  
Stary 17-03-2010, 04:31   #19
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Maroco wysłuchał i drowki i nowego, z lekkim powątpiewaniem patrzył na poczynania krasnoluda. Jednak czekał cierpliwie dając się wypowiedzieć innym. Kiedy wydawało się, że wszyscy skończyli stwierdził, że może po raz kolejny namieszać. Najpierw nowy, bo jakimś dziwnym trafem go irytował.
Odwrócił się twarzą do niego powiedział.
- Choć w większości masz pewnie rację, to gospodyni wcale nie musiała znać ani ufać mordercy, bo po pierwsze wystarczyło podać jej środek nasenny, lub ożyć prostego zaklęcia. Po drugie co do kurzu, to sam trochę starłem szukając dźwigni do tych drzwi. - Mierzył go wzrokiem - A co do naszej współpracy, to nie zwykłem pracować z kimś kto boi się pokazać twarz przed współpracownikami. I choć wydaje mi się iż próbujesz przez to stworzyć pozory tajemniczość, czy nawet może, w co osobiście wątpię, ochraniać swoich bliskich, to ludzie z którymi masz zamiar "owocnie", jak to ująłeś pracować powinni znać twoją tożsamość, choćby po to, żeby kiedyś, kiedy to będziesz bez maski mogli ci pomóc. - Nie czekał na odpowiedz, tylko odwrócił się do drowki.

- Z ciałem chętnie pomogę, może się czegoś nauczę. Mam nadzieję, że będziesz w stanie stwierdzić, obecność trucizny lub właśnie środka nasennego. Z tego co mi wiadomo, w martwych organizmach ich ślady pozostają o wiele dłużej. - Zamilkł na chwilę, ważąc słowa i dodał - I nie unoś się, bo w żadnym moim słowie nie mówiłem ci co masz robić. Dopóki kapitan nie wyznaczy pośród nas dowodzącego, każdy odpowiada za siebie przed sierżantem. Jedyne co robiłem to informowałem, o moich planach. Nie wiedziałem, że będziesz w staniem pomóc nam przy badaniu ciała, wierz mi następnym razem zwrócę się z tym prosto do ciebie. - Swoją drogą dodał w myślach, przy tej ilości rekrutów, pewnie i tak będzie dwóch dowódców, i dwie grupy.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 17-03-2010 o 05:00.
deMaus jest offline  
Stary 21-03-2010, 10:19   #20
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Sierżant patrzył jak wszyscy wzięli się do roboty. Odpowiadał na ich pytania

-Szczegóły tamtego morderstwa. Niezwiązane z tym, tamtego teściowa zadźgała nożem. Glina powiadasz, w Neverwinter nie mamy gliny ale możecie ją znaleźć w wiosce wypalaczy cegieł na bagnach, zapytajcie ich o lorda. droga elfko zapewne chodzi ci o pomoc magów ze skrytowieży. Już po nich posłałem tak jak i po narzędzia żeby przeprowadzić sekcję zwłok. A ty człowieku nie krytykuj tego że inni noszą maski, mógł złożyć ślub lub coś podobnego, to nie nasza sprawa.

Wcześniej jednak sierżant znikł na pewien czas a chwile później wrócił, poszedł aby wysłać gońca do skrytowieży i do lekarza.

W tym czasie do piwnicy przyniesiono stół i ustawiono na nim zwłoki.

Młoda kapłanka zaczęła chodzić dookoła zwłok, mamrotać coś pod nosem, dotykać jej czoła oraz ust. Nikt nie rozumiał co ona robi. Nagle z ust kobiety (gosposi) wypłynęła czerwona mgiełka, ciało uniosło się trochę ponad stół a zaraz potem upadło z powrotem. Wszyscy myśleli że to koniec ale nagle zwłoki usiadły, usta kobiety rozwarły się gwałtownie i wykrzyczały to co zostało w nich zdławione dwie noce temu.

-Błagam, proszę. Czemu mi to robisz.- Później dłonie kobiety zbliżyły się do jej twarzy a po policzkach popłynęły łzy. -Błagam, nie, przecież nic ci nie zrobiłam. Proszę nie!
 
pteroslaw jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172