Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2010, 14:05   #16
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
No to kurwa zajebiście! – przemknęło jej przez myśl gdy jeden z goniących ich samochodów przywalił w bok autobusu.

Nie powinna była wsiadać wczoraj do tego cholernego grata, już to wiedziała. Niestety było za późno. Czy do cholery wcześniej było tak źle? Było, ale teraz było gorzej. Jak zwykle wpadła z deszczu pod rynnę.

Autobus przewrócił się i przeturlała kilkakrotnie zapewniając Sherry bliższe spotkania z podłogą i sufitem grata na zmianę i zaliczenie kilku foteli. Na domiar złego na zewnętrznej stronie dłoni poczuła ciepłe wymioty Bonnie spływające powoli po palcach.
Nie, nie z deszczu pod rynnę Z deszczu w cholerny, śmierdzący kanał ściekowy.

W sumie nie bardzo wiedziała co się właściwie dzieje. Jedyną pewna rzeczą był silny ból pulsujący pod lewą łopatką i krew sącząca się z długiego skaleczenia sięgającego od nadgarstka po pomalowany na czarno paznokieć kciuka. Wywleczona z busa i rzucona na kolana przez jakiegoś dryblasa czuła strach. Nawet go nie ukrywała, nie próbowała grać twardej czy obojętnej na to, co się dzieje. Bała się, po prostu cholernie się bała i siedziała cicho starając się nie rzucać w oczy zerkając co jakiś czas z pod byka na faceta który miał ją na muszce.

– Zrobisz mi loda, tu i teraz, to mała cena jak za Wasze życia. – Zrobisz mi dobrze ustami i puszczę Was wolno, nie zrobisz, to i tak się chłopaki z wami pobawią, no i będziecie gryźć ziemię…

Mimo strachu prychnęła w duchu śmiechem i ciekawa jego raekcji odwróciła twarz w kierunku Rozwały.
Jak się za chwilę okazało nie była jedyną osobą rozbawioną tą bądź co bądź nie codzienna scenką. Ten kretyn Gorzała miał niezły ubaw, póki jeden ze strażników nie sprowadził go „na ziemię” celnym kopniakiem w rękę. On jednak udowadniając wszystkim totalny zanik mózgu zaczął pieprzyć coś od rzeczy. Po chwili dołączył do niego Rozwała i obaj wybuchli dzikim śmiechem. Patrzyła na nich wzrokiem wyrażającym jednocześnie ciekawość, strach i cos jakby oczekiwanie.

Strzały. Instynktownie skuliła się zasłaniając głowę rękami. Ostry nóż przypięty do skórzanego pasa nie miał raczej szans w starciu z bronią palną tym bardziej, że blondynka nie miała doświadczenie w tej materii. Skulona na ziemia czekała na rozwój wypadków. Po prostu.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline