- Myśleć to wy sobie możecie, ale później - Roger skomentował słowa Sabrie będąc w połowie drogi do schodów. I zatrzymując się, bowiem mimo wszystko jego wiara w nagły zanik złych mocy bagien nie była zbyt wielka. - To wszystko się wali. - Jego słowom towarzyszył kolejny huk rozsypującej się budowli.
"Dupy w troki i wynosimy się" - pomyślał. - "Kretyni" - dodał, również w myślach.
- Na co czekacie? Jakie zabezpieczenia chcecie tu instalować? Trochę tu postoicie i sami zobaczycie, co się stanie z posągiem. Staruszek czas odbiera to, co przez tyle wieków było dla niego niedostępne.
Może inni byli głusi i ślepi, ale on aż za dobrze widział, jak wszystko dokoła zaczyna się rozsypywać. I jak zaczynają drżeć kamienne płyty pod jego stopami.
- Bagna pochłoną każdą cegłę, każdy kamień z tych budowli, a posąg znajdzie się na samym dnie moczarów. Każda magia, jaką będziecie chcieli zabezpieczyć posąg będzie jak drogowskaz dla każdego, co magią się posługuje.
Była to może przesada, ale z pewnością niewielka.
Nie czekał dłużej na to, aż trzymający lampę Teu raczy ruszyć się z miejsca. Wolał ryzykować wpływ bagien, niż skakać z wysokości pierwszego piętra. Lub lecieć w dół wraz z cegłami i płytami tworzącymi ten poziom. Kontynuował przemowę schodząc po schodach. I ciesząc się, że jeszcze istnieją.
- Możecie tu przyjechać za jakiś czas. Jeśli znajdziecie posąg, to możecie go utopić w bagnie. To będzie najpewniejsza ochrona.
Iluzja. Dobre sobie.
Wszak mieszkańcy wioski każdemu, kto będzie tędy przejeżdżać, będą opowiadać o tym, co się stało na bagnach. I każdy poszukiwacz przygód tam polezie mając nadzieje na znalezienie w ruinach jakiegoś skarbu pozostałego po elfach. I w końcu znajdzie się taki, któremu iluzja w niczym nie przeszkodzi. |