Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2010, 19:56   #14
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Nowa znajomość okazała się interesująca i wielce satysfakcjonująca. Arina uśmiechała się cały wieczór na wspomnienie popołudnia w lesie, a zwłaszcza na jego finał. Pomysł z zamieszkaniem w jednej izbie wydał jej się bardzo dobry nie tylko z powodu sporej oszczędności dla jej raczej cieniutkiej sakiewki. Mark bowiem po rycersku zobowiązał się sam płacić za lokum.
Z ciekawością słuchała jego opowieści. Najwyraźniej duszę miał tułaczą i skłonny był do bitki, sadząc po szybkiej odpowiedzi na zaczepkę miejscowego osiłka. Wiedźmina nie pamiętała kiedy ostatnio bawiła się tak dobrze jak tutaj w Vixen. Wczorajszego dnia dzięki opowieści starego barda i dzisiejszego za sprawą spotkania z Alezem.
Zmęczona zasnęła szybko wtulona w jego ciało i objęta męskimi ramionami.

Sen przyszedł znowu i po raz kolejny nie należał do przyjemnych, choć tym razem kruki nie rozerwały nikogo na strzępy. Obudziła się z myślą, że musi poszukać kogoś znającego się na mowie snów.
Obudził ją krzyk z zewnątrz. Był bardzo realny.
Pożar... najbardziej przerażająca siła w drewnianym mieście! Mark nie musiał je poganiać. Pospiesznie wciągnęła na siebie ubranie i wybiegli razem na zewnątrz. Czy to co widziała na górze płonącego domu, było twarzą człowieka? Jeśli tak czy istniała jeszcze szansa, by go uratować? Zastanawiała się na tym zbliżając do budynku. Gdy dotarli na miejsce wszelkie myśli o ratowaniu kogokolwiek z płomieni odeszły od dziewczyny. Nie była samobójcą.


Ogień omiatał ściany niczym kochanek ciało kochanki. Lizał pieszczotliwie i pozostawiał ciemny ślad swojego języka. Wypełniał go cały. Penetrował i pochłaniał w odwiecznym tańcu zniszczenia i śmierci.
Złocistoczerwone smugi unosiły się w górę, rozchylały na boki, obejmując w całkowite posiadanie.
Nie powiedziała nikomu o tym co widziała. Może było to tylko przywidzenie? Wizja? Nie była pewna.
Nieopatrzne słowa mogły narazić życie jakiegoś szalonego bohatera. Niepotrzebnie bez sensu. Zacisnęła usta i z determinacją podawał kolejne wiadra wody. Polewali tylko ziemię wkoło. Ten dom był już stracony. Najważniejsze było by ogień się nie rozprzestrzenił na kolejne.
Potem nie myślała już o niczym. Istniały tylko kolejne porcje wody i jeszcze kolejne.
W końcu strawiona ogniem budowla zapadła się w siebie. Dach na piętro, piętro na parter, a ściany objęły je upadając do środka. Żywioł wypalał się nie znajdując już więcej pożywki dla swojego głodu. Do świtu tylko dym i sczerniałe kikuty pozostały z piętrowego budynku. Słoneczne promienie wyłowiły zabrudzone od dymu twarze i spocone ciała walczących. Bitwa o wioskę była wygrana, ale drugie takie wydarzenie w ciągu dwóch dni nasuwało wiele niepokojących pytań.
Dziewczyna ruszyła między zgliszcza. Być może teraz dopisze jej więcej szczęścia?
 
__________________
The lady in red is dancing in me.
Eleanor jest offline