Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2010, 20:09   #69
stibium
 
stibium's Avatar
 
Reputacja: 1 stibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwu
Klub należący do ruskich nie był najlepszym miejscem, w jakim mogła się w tej chwili znaleźć. Bez wątpienia dojście do siebie po całym tym szaleństwie, gdy zdejmą im z nóg obrączki i wyczyszczą kartoteki, zajmie chwilę. Całkiem ładną chwilę. Bo co właściwie tak mały kaliber jak Chau robił w samym środku koszmarnego horroru, w którym główne role grali psychopatyczny zjeb z Syberii, federalni, faceci, którzy jaja swoich wrogów wpierdalają codziennie na śniadanie – na miękko?


To wszystko było jak sen, tylko scenografia w miarę się zgadzała. Broker, Algonquin. Samochody, klatki schodowe, kluby. Odrąbana głowa Johnniego i cholerny krwawy kikut tego sukinsyna… A w tym wszystkim zero miejsca na strach. Na to pozwolić sobie można będzie później… Po śmierci?


Psychotyczna muzyka i migające światła działały jak reset; po wyjściu z gabinetu opasłych Rusków ze złotymi łańcuchami na czerwonych szyjach skierowała swoje kroki w stronę źródła świateł, pod podest dla DJów. Nie zamierzała tańczyć, to te światła, pulsujące i drgające… Tańczyła ile sił w nogach, tańczyła tak, że równie dobrze jutro mogła nie mieć siły podnieść się z łóżka.


Nagle, kątem oka zobaczyła jak ktoś, coś, przelewa się po parkiecie, przeciska między półnagimi ciałami tancerzy, zmierza dokładnie w jej stronę – zamarła, a przynajmniej czuła się, jakby zamarła, chociaż jej mięśnie wciąż pracowały w rytm ekstatycznej muzyki. Snop różowego światła przeciął przestrzeń oślepiając ją na moment, tyle wystarczyło, by ta bezkształtna masa – taki wydawał jej się teraz Siergiej, bo to był on – przylgnęła do niej, przywarła i nie chciała zejść, przyrosła do skóry. Angie zaczęła zbierać ciężko myśli, wmawiając sobie, że nigdy więcej nie kupi towaru Peanuta, zaczęła zbierać myśli, gdy czas było już odpowiadać, bo góra mięsa pofałdowała się, tworząc usta i wyrzuciła z siebie jakieś słowa; odpowiedź nie miała znaczenia, znaczenie miał taniec, to się liczyło, więc wydobyła z siebie obracając oczy w słup jakiś przekaz…


Zaczęło się tango! Kto wie, jak dokonał tego Siergiej opierając ciężar swego ciała na jednej nodze i kto wie, jak zarejestrowała to Angie, schowana głęboko wewnątrz siebie, ale chyba tańczyli i chyba dokonywał się właśnie koszmarny five step… Przerwany po czterech krokach, bo oto pofałdowana skóra Siergieja odkleja się od jej kości i spływa z jej włosów, twarz przenika wyraz… Bólu? Zdziwienia? Zdrowa noga ugina się pod górą mięsa za sprawą tkwiącego w udzie małego, orientalnego nożyka.


Tak, nosiła go już od jakiegoś czasu w płaskiej kieszeni na łydce – szkoda było zostawić go teraz w Siergieju, ale grunt że powracały jej zmysły, grunt, że zebrała się w sobie i przemogła odrętwienie, grunt, że…


Chwiejnym krokiem dotarła do baru, gdzie siedziała Sue. Coraz lepiej pojmowała zasady tej gry i czuła, że Siergiej odczyta ostatnie wydarzenie jako coś w rodzaju komplementu, uścisk dłoni, czy delikatne wyzwanie. Na pewno nie będzie mieć z nim do czynienia do końca tej nocy, choćby pozostawali zamknięci na stu, a nie tysiącu, jak tutaj, metrach.


Zajęła miejsce obok nieźle już zrobionej Morrison, sama walcząc z uczuciem, które miała jeszcze w gabinecie ruskich, uczuciem, jakby ktoś nabił jej przełyk na sopel lodu, jakby zamieniła się w stertę kamieni, jakby nie była w stanie poruszyć choćby powieką. Wiedziała, że mówi bardzo wolno, więc bardzo wolno odezwała się do Sue:


- Ty chyba… Nigdy nie rozmawiałyśmy, ale… Chyba nie masz zamiaru tańczyć, jak te sukinsyny nam zagrają?
 
stibium jest offline