Lilawander właśnie przybył do miasta, klął jak szewc gdy okazało się nad rankiem, że miasto było oddalone o godzinę drogi gdzie urządził sobie nocleg. "Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem" - pomyślał i niemal od razu skierował swe kroki ku karczmie. Miasto zainteresowało go z powodu swej opuszczonej twierdzy, o której usłyszał mimochodem u swojego mistrza. Właściwie jego wiedza ograniczała się do tego że twierdza... a może wieża? Istnieje i że jest opuszczona...albo nie całkiem, ale w każdym razie, że nikt normalny tam obecnie nie mieszka. Wiedział więc niewiele i zamierzał ten stan rzeczy zmienić, poza tym podróż nieco wyczerpała jego środki i koniecznie musiał rozejrzeć się za jakimś źródłem dochodu.
Miasteczko wyglądało ładnie i ... sielankowo. Elf był wręcz zachwycony a widząc karczmę od razu postanowił zaspokoić swój głód...kulinarny.
Po chwili do karczmy wszedł elf, ubrany w strój podróżny, z plecakiem i ładnym grawerowanym kijem którym wspierał się w podróży. Przez plecy miał przewieszony łuk i kołczan ze strzałami... Były to jednak pozory, które ukrywały prawdziwą profesje elfa.
Zamówił u karczmarki śniadanie
- Jajecznicę na boczku... ze szczypiorkiem jeśli można... i z chlebem
A na obiad mam nadzieję że znajdzie się coś z tutejszych specjałów??
- Ależ oczywiście - odrzekła karczmarka z uśmiechem- przygotuję coś specjalnie dla szanownego gościa - zainkasowała należność i uśmiechnęła się jakby szerzej...
Elf odwzajemnił uśmiech po czym szukając wolnego miejsca i jednocześnie źródła informacji ( karczmarkę zostawił sobie na później) przysiadł się do stolika - jak mniemał poszukiwaczy przygód, bo na chłopów czy mieszczuchów to mu nie wyglądali, choć pozory mogą mylić - o czym świadczył choćby i jego zwykły strój.
- Witajcie jestem Lilawander, - elf przedstawił się i lekko ukłonił - -Przybyłem do tego miasta w poszukiwaniu opuszczonej twierdzy...nie słyszeliście o jakiejś? A może wiecie gdzie tu można zarobić trochę uczciwych pieniędzy? Może sami macie jakieś ciekawe zajęcie, bo na miastowych to mi raczej nie wyglądacie? - zagadnął elf
- Idąc na północ traktem można dojść do twierdzy, a w zasadzie jej ruin, przynajmniej tak mówią... - odparł młody chłopak - Nazywam się Jonn.
- Witaj Jonn, no a ruszył już tam ktoś czy może wyprawa się jakaś zbiera? Nigdy tam nie byłeś?? - zapytał rozumiejąc że chłopak chyba sam jej nie widział, - Czemu? A i pozwól że postawie ci piwo, skoro już suszę twoje gardło tak dokładnie wypytując.
- Czemu? Bo z rozwaloną nogą i obitymi żebrami ciężko się gdzieś ruszać. Ale może inni mieliby ochotę...
- A więc się rozpytam...
- Obecny tutaj Kumalu - wskazał na czarnoskórego mężczyznę - czy jego towarzysze również zajmują się tutejszymi sprawami... Więc to bardzo dobry stolik do tej rozmowy.
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 16-03-2010 o 11:21.
|