Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2010, 18:02   #43
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
dialog by Ouz & Płomień & merill

Gdy po półgodzinnej przejażdżce dotarli w końcu do tuneli kanalizacyjno burzowych pod miastem, zniknęli z powierzchni na dobre. Miejsce, do którego nikt nie rościł sobie praw, poprzecinane siecią kabli idącą w betonie do tego stopnia, że nawet nadajniki najnowszej generacji traciły zasięg. W głównych miejscach można było spokojnie wjechać tam małą ciężarówką, w najwęższych tunele były szerokie na nieco więcej niż pojedynczego człowieka. Policja nie wysyłała tutaj patroli, bo wracały jako karma dla psów, biedota szanująca swoje organy też się nie zapuszczała w te strony. Jedynymi gośćmi tutaj były zdesperowane dzieciaki, psychole i od czasu do czasu Golem.
Mimo że sieć rozciągała się pod całym miastem, to tylko na obrzeżach dało się wjechać i ukryć gdzieś pojazdy. Gdy już się zatrzymali, pokazał reszcie ruchem głowy gdzie mogą ukryć swoje maszynki, sam wyciągnął mutację na temat M-60 i ruszył do tuneli. Prowadził ich jeszcze przez parę minut, aż doszli do czegoś w rodzaju pokoju technicznego. Pod ścianą znajdował się stary wojskowy materac, a obok dwie skrzynki. Solos podszedł do jednej z nich, sprawdził z wierzchu czy nie ma tam żadnych niespodzianek i wyciągnął ze środka kilka porcji wojskowych - chemicznego samo podgrzewającego się gówna.


- Zjedzcie coś najpierw, potem możemy pogadać na spokojnie, tutaj nikt nas nie powinien znaleźć przez jakiś czas.
Rodzeństwo skinęło głowami, po czym mężczyzna wziął puszkę od Golema i najpierw sam ją sprawdził, nim oddał siostrze. Było widać, iż jest dobrze zaznajomiony z tego typu posiłkami i uśmiechnął się na widok etykiety.

- Nawet jadalne, trzymaj
- podał kobiecie posiłek. - Itadakimasu.


- Itadakimasu... - odpowiedziała. Musiał jej pomóc "uruchomić" obiad, po czym zaczęli jeść. Azjatka bez wyraźnego zapału, jej brat wręcz przeciwnie.


- Czym tak bardzo nadepnęliście na ogon Białej Suce, że tak bardzo chce was dorwać? - zapytał Golem, spoglądając na nich.
Midoriko spuściła wzrok, wpatrując się w porcję dymiącego czegoś w swoich dłoniach, a jej brat na pytanie zareagował gromkim śmiechem.


- Chyba nie lubią tu twojej koleżanki, siostro
- uśmiechnął się do niej szeroko.
- Koleżanki? - Golem podniósł nieco brew. - Tutaj nikt jej nie lubi, zwykle nawet ci którzy dla niej pracują. No i biorąc pod uwagę że każdy z metalowymi wszczepami jest od razu na liście poszukiwanych raczej nie pomaga całej sprawie?
- Zasadniczo jest to całkiem zrozumiałe
- mruknął Miroku.

John stał nieco z boku, przysłuchując się rozmowie Golema z parą Azjatów. Jego spojrzenie nienachalnie analizowało ruchy i zachowanie dwójki nieznajomych. Nieznajomych, którzy narobili w "ich" miejsce niezłego burdelu, a do tej pory to oni zawsze odpowiadali za tę część podziemia Old Chicago. Solos sam uśmiechnął się do swoich myśli -
"zazdrosny się robisz Johny".

- Z której korporacji zwiałeś, nie wyglądasz jakby twoje cacka dało się dostać gdziekolwiek poza prywatną armią Arasaki.
– zapytał Golem.


- Owszem, kilka z tych rzeczy znajdziesz jedynie na żołnierzach Arasaki. Mam ten luksus, że jak moja droga siostra jakiegoś ubije, to mi zostawia sprzęt. Reszta to robota znajomego. A co? Nie podoba ci się? - spojrzał na Golema przenikliwym wzrokiem czarnych oczu i uśmiechnął się szeroko.
- Tia, mi się podoba, ale w tej okolicy to organiczne są popularne, chociaż ja też wole stare dobre cacka.


- Wyglądacie na nieźle wyposażonych, to samo można powiedzieć o waszym wyszkoleniu ale nadal nie wiemy, dlaczego robicie tutaj taką rozpierduchę? I nikt nie nazywa Ann "Koleżanką", chyba że drwi, albo jest niespełna rozumu
- John skrzywił się przy słowie "Ann" tak jakby zgryzł coś nieprzyjemne


- Jak nas gonią i strzelają, to się bronimy. Prawo miejskie czy jakoś tak - burknął w odpowiedzi, marszcząc lekko brwi i robiąc urażoną minę. Skrzyżował przedramiona na piersi. Chyba podobało mu się to, że ktoś docenił jego sprzęt i wszczepy.

- Ta wasza koleżanka jakoś chce was dorwać z tego co słyszałem i nie liczy się z żadnymi kosztami, akcja typu otwarte konto. Nie wiem czy jej zabiliście matkę, obcięliście łechtaczkę czy wykradliście patent, ale jest na was chyba ostro cięta i wątpię, żeby chodziło o twoje wszczepy tym razem.
- No ale chyba nie robicie tego dla cholernej zabawy?
– dorzucił Gunman.


Rodzeństwo wymieniło między sobą zdziwione spojrzenia i kobieta już się chciała odezwać, ale widząc zaciętą minę brata, powstrzymała się i spuściła wzrok. John drążył wątek:
- Pomogliśmy wam, chyba mamy prawo wiedzieć co się dzieje w naszym mieście? Jak to powiedziałeś, prawo miejskie czy jakoś tak? - zwrócił się do mężczyzny.
- To już nie mój temat... - mruknął i spojrzał na kobietę.

- Co to w ogóle za pomysł żeby nam wpadać do miasta zaraz przed Sylwestrem i robić taki burdel, wiecie jak będziemy się musieli postarać żeby następny z odpowiednim hukiem zacząć? - wypalił nagle Golem, zmieniając temat na nieco wygodniejszy. Skoro nie chcieli mówić wprost, trzeba było jakoś inaczej zagadać.
- Pretensje miej do organizatora imprezy, który wysłał zaproszenie w takim a nie innym terminie - Miroku wzruszył ramionami. - Spokojnie, za rok też możemy wpaść. Weźmiemy jeszcze paru kolegów po fachu - uśmiechnął się szeroko. W jego oczach zabłysło coś jakby szaleństwo.
- Ja tam nic do większej imprezy nie mam, tylko kto was zaprosił a nas pominął bo to prawie faux pass
. - mruknął zaintrygowany Golem.


Zegarek Azjaty zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki, a poirytowany mężczyzna zerknął na niego, szarpnięciem ręki odsłaniając rękaw. Dało się zauważyć aż do krwi popękaną skórę na jego przedramieniu. Wyglądało to tak, jakby kawałki skóry miały mu zaraz odpaść.
- Cholera, pogadałbym, ale wozy nadal krążą i nas szukają - skrzywił się. - Pójdę ich wywabić i odciągnąć, pilnujcie mojej siostry. I niech się stąd nigdzie nie rusza - polecił, po czym skierował się w stronę korytarza prowadzącego do motocykli.

- Poczekaj, złapię coś cięższego i ci pomogę, nie pamiętam, kiedy ostatnio koguty w te okolice zajrzały, trzeba ich nieco oduczyć znowu. Będę za dwie minutki
. - solos zniknął szybko w labiryncie korytarzy, słychać było odgłos szybkich kroków i przesuwanie czegoś cięższego.
- Muzyka dla moich uszu - Miroku uśmiechnął się, po czym odkręcił dłoń i wystawił potężną lufę z rękawa.


Po paru chwilach słychać było że Golem wraca i jeśli to możliwe, jego kroki były jeszcze cięższe. Na ramieniu miał małe działo, inaczej się tego za bardzo nazwać nie dało.
- To jakbyśmy trafili na czołgi, nie lubię się z nimi bawić na gołe pięści. - oświadczył solos z szerokim uśmiechem.

John poczekał, aż Miroku i Golem znikną w korytarzu, po czym skierował pytające spojrzenie w stronę dziewczyny. Musiał przyznać, że choć w Azjatkach nie gustował, to jednak harmonijna twarz dziewczyny go zaintrygowała. - Cóż to za temat, o którym mówił twój brat?
Przez chwilę było widać konsternację i jakby lekkie wahanie, w końcu jednak się odezwała, a w jej głosie nie było słychać nawet śladu obcego akcentu, jak u jej brata.
- Ann to moja przyjaciółka, parę dni temu wysłała mi komunikat.


To mówiąc sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej mały projektor. Weszła na swoją skrzynkę, wrzuciła ostatniego maila i po chwili wyświetliła się wiadomość video. John od razu rozpoznał Białą Sukę, była jednak jakby starsza i miała dłuższe włosy niż na plakatach. Typowe.
- "Ohayou, Kikyou-san" - powiedziała Ann. - "Potrzebuję twojej pomocy. Wiem, że dawno się nie odzywałam, ale twój brat już się zgodził tu przyjechać, więc i ciebie nie może zabraknąć. Sprawy wymknęły się spod kontroli, spotkajcie się ze mną jak najszybciej. I unikajcie wozów. Uważaj na siebie!"


Rozmowa video zakończyła się, a Azjatka spojrzała na Johna z dziwnym wyrazem twarzy.
Mężczyzna prawie nie rozpoznał kobiety z video wiadomości jako Ann, była od niej dużo starsza i w niczym nie przypominała tej wyrachowanej ździry, która trzęsła miastem. McClane nic nie rozumiał:
- Skąd właściwie znasz Ann?
Midoriko uśmiechnęła się szeroko.
- Chcesz przeprowadzać ze mną wywiad, koteczku? - zapytała. - Zaczynałyśmy w tej samej korporacji niemal w tym samym czasie. I to ładny kawał czasu temu. Była wtedy jeszcze nic nie znaczącą medyczką z wielkimi ambicjami i małymi środkami... - zamyśliła się.


- Bez obrazy - John zrobił pauzę - ... koteczku - uśmiechnął się ironicznie - ale nie wyglądasz mi na kogoś bardzo starego, albo kłamiesz, albo masz niezłe wszczepy biologiczne, czy tam inne bajery. - mówiąc to wyciągnął z kieszeni płaszcza paczkę Lucky Strików i zapalił wyciągając ku dziewczynie otwarte opakowanie.


- Nie palę, dziękuję. Dbam o zdrowy tryb życia
- pokręciła przecząco głową i odwzajemniła ironiczny uśmieszek. - Nawet nie wiesz, ile kasy się już wpakowało w to, by wyglądać dobrze i tak samo dobrze działać, nawet po trzydziestu latach - puściła mu oczko i uśmiechnęła się krzywo, gdy usłyszała ciche pikanie. Zerknęła na zegarek, na którym widziała mrugający punkcik na niewielkiej mapie. Zmarszczyła brwi.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline