Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2010, 21:24   #18
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Żmija na reakcje drowki zareagował milczeniem. Póki co wolał zgrywać pozory miłego, niezbyt rozgarniętego jegomościa. Ale mrocznej to zapamięta, i wymyśli sposób by uprzykrzyć jej życie.

- No skoro już mam być strażnikiem, o warto było by poszukać jakiś śladów. Cóż za ironia, mistrz zacierania po sobie tropu teraz o szuka.

Myśląc to uśmiechnął się pod maską, i powolnym krokiem przespacerował po pokoiku. Sądząc po odgłosach osoba która przebywała wcześniej u góry schodziła właśnie do piwnicy. Żmija jednak skupił się na szukaniu. Właśnie, on nie szukał tak jak jego „towarzysze”. Nie doszukiwał się niezwykłości czy spalonych dokumentów. On myślał zupełnie od drugiej strony. Wiedział co przestępca zawsze musi po sobie ukryć co zatrzeć, i właśnie tego szukał, fuszerki w fachu chowania po sobie śladów. Widać było ,że nie zabił go profesjonalista. Mistrz sztuki zabójstwa nie zostawił by takiego bałaganu, czy tylu śladów. I właśnie tak jak Żmija się spodziewał, znalazł to. Drobny błąd w sztuce włamywacza, praktycznie niezauważalny dla kogoś kto by go nie szukał. Zamaskowany osobnik przykucnął i przetarł ręka dywan.

Taaaa, nie ma wątpliwości. Amatorszczyzna...- to stwierdzenie przemknęło mu przez głowę niczym błyskawica. Żmija prychnął ironicznie, poczym odkaszlnął kilka razy by zwrócić na siebie uwagę sierżanta.

- Nie wiem czy to zauważyliście... - wesoły głos znowu zabrzmiał w uszach wszystkich w sali, a sierżant spojrzał w stronę zamaskowanego osobnika. ... ale z tego pomieszczenia zostało coś skradzione lub przeniesione. Na moje oko jakiś barek, szafka nocna lub może jakaś półeczka , niezbyt dużych rozmiarów. Dosyć ciężka, możliwe że był to sejf właściciela, lub schowek na coś. Puste meble nie ważą ,aż tyle by wywołać tak widoczny efekt.

Mówiąc to Żmija wyprostował się i wskazał miejsce na dywanie któremu się przyglądał. Na wskazanym obszarze wykładziny widoczne były cztery okrągłe dosyć głębokie wgniecenia. Cos co tu wcześniej stało musiało trwale odkształcić dywan, pewnie przebywało tu sporo czasu.

- I co amatorzy? Kilka minut i już, a wy pewnie myślicie ,że kradzież lub zabójstwo ogranicza się do poderżnięcia komuś gardła lub wyniesienia kufra ze złotem.. A ja się dziwiłem ,że nigdy nikt mnie nie przyłapał. Cóż za żenada, a nie wykrywanie śladów.

Zachowanie Żmii nie zdradzało w żaden sposób jego myśli, można by powiedzieć ,że nic nie zdradzało. Chciał powrócić do dalszych oględzin pokoju lecz wtedy jakiś mężczyzna zawołał sierżanta z piwnicy. Zamaskowany stwierdził ,iż pójdzie zobaczyć kolejnego ze swych nowych współpracowników, oraz to co go tak zafascynowało.

Inni pomyśleli tak samo bo chyba wszyscy z obecnych w salonik usłyszeli na dół. Oczom Żmii ukazała się mała piwniczka z winami. Nic specjalnego, jedynym co wyróżniało ją spośród setek innych piwniczek była martwa kobieta, z trzema kołkami które tkwiły w jej ciele. Krasnolud szybko do się do niej zbliżył i począł ja obwąchiwać.

Co to ma być?! Wąchać zwłoki?! Może niech jeszcze skosztuje kawałeczek? Zamaskowany nie wytrzymał i wypalił szybko do brodacza.
- Tylko za bardzo nie pogryź tego ciała. Niedaleko widziałem karczmę, tam nasycisz głód chyba bardziej niż tu - tym razem ton głosu był ironiczny, lecz wciąż przepełniony niezwykła wesołością.

No i pozostał jeszcze ten nowy mężczyzna, Żmija zmierzył go wzrokiem tak ,że jegomość mógł swobodnie przyjrzeć się jego masce. Mężczyzna był wysoki, i porządnie ubrany. Nie wyglądał na strażnika. Zaczął szybko mówić do sierżanta, a po tonie jego głosu zamaskowany sądził iż jest osobą w miarę inteligentną. Nie chcąc przerywać człowiekowi wywodu począł oglądać piwniczkę. Elfa grzebała cos przy ciele, więc on skupił się na butelkach. I ponownie szybko zobaczył to na co zwykłe oko nie zwróciło by nawet uwagi. Uśmiechnął się ponownie pod maską.
No tu już choć trochę się postarał. Ale to wciąż za mało, zbytnie różnica klas kolego. Nie byłbyś dla mnie konkurencją Mężczyzna właśnie skończył mówić, oddając głos drwoce.
Żmija spojrzał na mężczyznę i zdejmując kapelusz i lekko się kłaniając powiedział do niego:

- Nie zostaliśmy sobie jeszcze przedstawieni. Witaj jestem Żmija, mam nadzieje ,że nasza współpraca będzie niezwykle owocna

Kapelusz ponownie wylądował na jego głowie ,a mroczna skończyła mówić do sierżanta. Żmija odkaszlnął głośno i uniósł rękę by zwrócić na siebie uwagę.

- Pozwolicie ,że dodam cos od siebie?- nie czekając na odpowiedź kontynuował. Jak zapewne już wiecie jedna z tych butelek... – wskazał rząd zakurzonych butli. ... otwiera tajne przejście za którym znajduje się ciało tej kobiety. Lecz nie wiem czy zauważyliście ,że osoba która otwierała je ostatnio, czyli prawdopodobnie ten którego szukamy. Więc osoba ta, wiedziała ,iż przejście tu jest ale nie wiedziała jak dokładnie je otworzyć. Zapewne dziwi was ,że mogę to stwierdzić z cała pewnością ale już tłumaczę jak mogę tego dowieść. Ręką wskazał butelki znajdujące się na tej samej półce co „Butelko-dźwignia”. Butelki te są zupełnie inaczej zakurzone od reszty butelek w tej sali. Warstwa kurzu znajdująca się na nich jest o wiele świeższa, możecie to sprawdzić zwykłym przejechaniem palca. Jak na moją głowę, włamywacz, sprawdzał każdą butle po kolei szukając tej właściwej ,a następnie by zatrzeć ślady okrył pozostałe flaszki nowa warstwą kurzu. Niezłe posunięcie ale wykonane nieudolnie jest łatwe do wykrycia. Spostrzeżenie to rodzi w mym umyśle jeszcze jedną hipotezę, lecz by ją przedstawić muszę najpierw obejrzeć zwłoki tej kobiety.

Żmija podszedł powoli do ciała, i przykucnął przy nim. Obejrzał je całe i cóż znalazł to czego się spodziewał, a właściwie nie znalazł nic, a właśnie tego chciał. Już chciał się wyprostować gdy jego wzrok przykuł mały szczegół, kobieta na szyi miała trzy ślady, układały się one w trójkąt. Wyglądały jak gdyby ktoś wydrapał je paznokciami lub jakimś malutkim ostrzem.

Ten facet, mówił coś przed chwilą o jakiejś szmatce, na której krew tworzyła trójkąt. Hymmm czyżby kolejny trop? Myśl przemknęła w głowie Żmii błyskawicznie, gdy ten wyprostowywał się. Ponownie odchrząknął i kontynuował swój wcześniej przerwany wywód.

- Cóż moja Hipoteza potwierdziła się. A przynajmniej na pierwszy rzut oka wydaje się dla mnie słuszną. Zobaczcie wszyscy iż na ciele nie ma żadnych, powtarzam żadnych śladów walki. Jak gdyby kobieta nie spodziewała się ataku. A kiedy nie spodziewamy się ataku? Wtedy gdy albo nie widzimy naszego oprawcy, albo ufamy mu. Ja stawiał bym na to drugie, tłumaczyło by to sprawę z butelkami. Jeżeli sprawca znał gosposię mógł zapewne dowiedzieć się o tym tajnym przejściu, a wolnym czasie sprawdzić które butelki otwierają tą ścianę. Miałbym wtedy też czas na nałożenie świeżej warstwy kurzu, bez obaw że ktokolwiek go tu przyłapie. Żmija przełknął ślinę i kontynuował swój wywód.

Jest jednak coś co mnie zaciekawiło, na szyi ofiary znalazłem trzy małe rany ułożone na kształt trójkąta. Wyglądają jak by były wydrapane lub zadane bardzo małym ostrzem. Mówiąc to podszedł do szmaty i uniósł ją.
Hymmmm na moje oko, pasuje idealnie. Wygląda jak gdyby ktoś zadał te rany przez tą właśnie tkaninę. Ale to tylko moje domysły. A więc co o tym sądzicie?

Jego wesoły głos zabrzmiał w całej piwnicy, a zamaskowane lico zwrócił w stronę swoich słuchaczy.

No i co teraz, amatorzy?
 
Ajas jest offline