Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2010, 15:37   #75
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
W końcu dotarli do windy. Ta mogąc przewozić tylko cztery osoby naraz musiała kilka razy jechać w dół i górę. Cherry jako jeden ze szturmowców postanowił jechać jako ostatni. Pierwsza czwórka miała silę ognia w postaci Flipera, wiec nie mógł pozbawić podobnej ochrony ostatniego transportu. Denerwował się nieco, w końcu mogli znowu spotkać tam owego "smoka". Z jego kolegami.

Zjeżdżając na dół sprawdził ostatni raz swój ekwipunek. Nie miał ochoty stwierdzić, że karabin mu się zaciął w momencie strzelaniny. Wszystko działało. Uspokoił się nieco i zapalił papierosa. Nim wypalił połowę byli już na dole. Smród panujący na dole gryzł w nosy.
- Yyyaak. Ohyda - czuł jak ubranie przesiąka tym zapachem. Zaciągnął się papierosem z nadzieją, ze to coś pomoże. Nadzieja złudna jest. Nie protestując na zapewne szkodliwe warunki pracy i nie przyjemne zapachy ruszyli przed siebie. Prowadził ich sygnał z nadajnika Tupicu. Miał nadzieję, że jeszcze jest żyw.

Niestety widok ciał górników, kobiet i dzieci napawał nie małym lękiem. Nie to, żeby bał się takich widoków. Był żołnierzem. Na wojnie różne rzeczy się widzi. Jednak ten widok zmniejszał szanse na pomyślność akcji. Jego złe przypuszczenia nie były mylne. Indianin był martwy. I prawdopodobnie zginął śmiercią bardzo bolesną. Z wrażenia niedopałek wypadł z ust Japonczyka i upadł na podłogę, by zgasnąć w kleistej mazi ogarniającej całe pomieszczenie. Nie wyglądało to dobrze. Do tego pikanie czujnika J.D. wskazywał na powtórkę z rozrywki. Masa obiektów czająca się w mroku musiała się do nich zbliżać.
- Szefuńciu, ja bym powoli zaczął się wycofywać. Jemu już nie pomożemy... - rzekł do sierżanta i wodził światłem latarki na jego karabinie po ciemności przed nim. Tym razem nie miał zamiaru uciekać w popłochu. Za to zgrane odejście było wielce kuszące.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline