Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2010, 20:08   #132
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Kumalu obudził się dzisiaj wcześnie i szybko zszedł na śniadanie. Był trochę zaniepokojony nieobecnością Emmy (w końcu szkoda byłoby takiego fajnego ciała). O innych towarzyszy nie martwił się zbytnio, gdyż wczoraj służący widzieli ich udających się na spoczynek. Gorzej było właśnie z młodą czarodziejką, bo nikt nie widział jej od momentu powrotu do miasta.

Będąc już w jadalni zauważył wychodzącego mężczyznę.

"Z tego co pamiętam ten facet miał z konkurencyjną grupą zbadać ruiny twierdzy. Chyba nie zrobili tego w tak krótkim czasie? Ciekawe." - pomyślał rozglądając się w poszukiwaniu znajomych osób, jednak nikogo z podróżujących z nim towarzyszy jeszcze nie było na dole. Usiadł przy stole i gdy czekał na kelnerkę, usłyszał rozmowę toczącą się obok. Ewidentnie rozmówcy człowiek i elf rozmawiali o nim.

Kumalu nie zastanawiając się wiele podszedł do nich i zapytał.
- Wybaczcie, ale przez przypadek usłyszałem że o mnie mówicie. Czy mogę wiedzieć o co właściwie chodzi?
- Tak dokładnie to o mnie - uśmiechnął się przedstawiciel starej rasy do czarnoskórego towarzysza, - mam nadzieję, że nie będziecie mieli nic przeciwko pomocy maga w wyprawie na twierdzę...koboldy czy tez inne dochodowe i wzbogacające wiedzę zajęcia? Oczywiście w zamian za swą magię chcę być uczciwie potraktowany przy podziale łupów...
- Ja chętnie widziałbym nowych członków w drużynie, natomiast nie wiem co powiedzą na to moi towarzysze. Poczekajmy więc jak zejdą na śniadanie, a my w tym czasie poznamy się lepiej. Jestem Kumalu - rzekł czarownik podając wszystkim rękę na przywitanie.
- Nazywam się Jonn, i widziałem Was wczoraj rozmawiających przy stoliku, a ponieważ też byłem zamieszany w sprawę z końmi, znam wasze imiona...
- Miło mi jestem Lilawander - odpowiedział elf

W tym samym czasie do jadalni zszedł Dagna i widząc Kumalu od razu skierował kroki ku niemu.
- Dowiedziałem się czegoś ciekawego, co ma związek z naszym biedaczkiem z lasu i kogoś kogo ścigam.- powiedział dosiadając się- Ditto Waldez, za którym podążam pojawił się ostatnio w Winterheaven, podając się jako Parl Cranewing. Jak pamiętasz znaleźliśmy informację o nim w dzienniku... Podobno chciał sprzedać jakąś magiczną błyskotkę. Podobno rozmawiał z Barwinem, ale ten się wszystkiego wypiera. Jakby tego było mało wynajął pokój w tej karczmie, ale ten cały pisarz ze zranioną ręką twierdzi, że nikogo takiego nie widział. Prawdę mówiąc wydaje mi się, że on też kłamie, ale nie mam pojęcia jak wyciągnąć prawdziwe informacje z Barawina i pisarza. Mam wrażenie, że Waldez znalazł coś ciekawego w okolicy i może chciał się pozbyć wspólnika... Wiem, że to nie twój interes, ale chciałem cię prosić o pomoc w znalezieniu Ditta. Obiecuję, że nie będziesz na tym stratny.- dodał do Kumalu.
-A kim jest ten Ditto i czemu go szukasz?-zapytał zaniepokojony czarownik.
- Ditto to morderca, za którego wyznaczono sowitą nagrodę. Jestem tropicielem i zajmuję się między innymi szukaniem takich jak on.

"Cholera jasna, a więc Dagna jest łowcą nagród."

-Czy ten Ditto to jedyny przestępca, którego poszukujesz?- zapytał czarownik starając się zachować naturalny ton głosu.
- Nie. Szukam jeszcze kogoś, ale szczerze mówiąc teraz interesuje mnie tylko Waldez.

"Niech to szlag. Interesuje go tylko Waldez bo mnie już znalazł i teraz chce mnie wciągnąć do poszukiwań by mieć mnie na oku, a po wykończeniu tego Ditta, czy jak mu tam, kropnie mnie."

- Jeżeli idzie o Barwina to myślę, że wiem jak sprawdzić czy ma tą błyskotkę. On jest dziwny. Wszystkie cenniejsze rzeczy trzyma w drewnianej szkatule na zapleczu sklepu. Szkatule, lub czymś takim. Podczas rozmowy zaproponował mi kupno amuletu, kiedy chciałem go obejrzeć wszedł na zaplecze i otworzył coś drewnianego. To mi przypomina mojego wuja. On przeżył kilka pożarów i wszystkie swoje cenne rzeczy trzymał w jednej szkatule, aby w razie pożaru ratować tylko jedną rzecz. Barwin twierdzi, że wiele podróżował to tłumaczyłoby takie zachowanie - upilnowanie jednej rzeczy jest prostsze niż kilku. Więc jeżeli ma tą biżuterię - to ma ja w tej szkatule... - podjął wątek Jonn.
- A tak się świetnie składa, że potrafiłbym pewnie rozpoznać czy owa błyskotka jest rzeczywiście magiczna... Mag Lilawander do usług szlachetnego pana - elf ukłonił się Dagnie po chwili kontynuował.
- Widzę, że nie jestem w pełni w temacie, ale służę pomocą i jeśli mógłbym rzucić okiem na ów dziennik. A co do Barwina, skoro wszyscy są zgodni, to można by faktycznie przeprowadzić jakąś akcję...zna się ktoś na otwieraniu zamków? Magią mógłbym skutecznie odwrócić uwagę, gdyby była taka potrzeba... - zaoferował się.

"Ach te elfy, czy wszystkie są takie beztroskie" - Kumalu westchnął w duchu. Humor ewidentnie mu się pogorszył

- Można spróbować dostać się do bransolety, jednak co potem? Będziemy mięli tylko nowe pytania bez odpowiedzi -Dagna zwrócił się bardziej do Kumalu i Jonna, którzy byli w temacie.- Moim celem jest dowiedzenie się, gdzie jest Waldez, który teraz podaje się za niejakiego Cranewinga. Jeżeli chcecie zarobić to zapraszam. Za jego głowę jest wyznaczona nagroda, lecz kto wie... może uda się zgarnąć coś jeszcze?
- W zasadzie masz rację to czy Barwin kłamie czy nie niczego - samo w sobie nam nie daje... - zastanowił się Jonn. Przerwał na chwilę kiedy do karczmy wszedł poddenerwowany Otto. Chłopak wiódł za mim wzrokiem za nim nie stało się jasne, że mężczyzna podchodzi do ich stolika. Kiedy Otto usiadł kontynuował:

"Cholera czy tu się wszyscy znają?"

- Pisarz też jest ciekawy... Strasznie dokładnie przygląda się wszystkim nietutejszym... Zresztą - im dłużej o tym myślę tym bardziej mi to nie pasuje - skoro coś pisze to dlaczego nie w domu, w ciszy; tylko w głośnej karczmie? Jak rozmawiałem z nim o okolicy zrobił się strasznie nerwowy kiedy pytałem o to stare cmentarzysko.
- Ciekawy to mało powiedziane, rozmawiałem z nim przed chwilka... ten gość z pewnością nie jest tym za kogo stara się uchodzić... wierzcie mi , wiem coś o tym. Od lat skrywam się ze swą znajomością sztuk magicznych, wiedząc jak niektórzy na to reagują... To na pewno nie jest pisarz, ani nawet naukowiec... szpiega w tej... mieścinie raczej też sobie nie wyobrażam...Wiadomo w ogóle jak się on nazywa?? Mi się nie przedstawił...
- Szpieg... - słowo na chwilę zawisło nad stolikiem. - Też o tym myślałem...
- A co jest tu... do szpiegowania - zapytał cicho mag, niemal konspiracyjnie.- I czyj szpieg??
- Ja i Kumalu odkryliśmy wczoraj coś co pozwala nam sądzić, że w mieście jest szpieg, najprawdopodobniej wspólnik Waldeza. W sumie to by się zgadzało... na tym liście było napisane, że w mieście jest człowiek Cranewinga. A skoro Waldez najprawdopodobniej podszywa się pod Cranewinga... - łowca zawiesił zdanie w powietrzu.
- A jak ma na imię ten pisarz?? Mi go nie zdradził... Może warto zapytać się karczmarki za kogo się podał, jak długo tu jest i co tak właściwie o nim sądzi...? - zapytał Lilawander niemal gotów z miejsca ruszyć na spytki...
- To moim zdaniem to ma sens... - odparł Jonn po chwili zastanowienia - Wracając do szpiega. Zakładasz, że Waldez to Cranewing i że ma on w mieście wspólnika, co wynika z notatki. Póki co wszystko się trzyma kupy. Przestaje na kwestii co tu szpiegować i dla kogo? Tu wszyscy się znają, w pobliżu nic nie ma... - zawiesił głos - albo jest... Pisarza, czy tam tego gościa, bo nie wiem czym on się zajmuje tak naprawdę, możesz sobie podarować, nazywa się Rond Kelfen, jest tutejszy i wszyscy go znają od co najmniej kilku lat.
- Może Waldez robi w okolicy coś, o czym nie chciałby, żeby dowiedzieli się inni. Dla tego przekupił kogoś w mieście, żeby stał się jego informatorem i dostarczał mu nowinek na przykład o przyjezdnych.

Dagna zauważył, ze Jonn chce coś powiedzieć, ale elf zadał kolejne pytanie i rozmowa potoczyła się w innym kierunku.
- Cmentarz powiadasz? A coś ciekawego na nim jest? Daleko stąd?
Jonn spojrzał na elfa, najwyraźniej zamierzając coś powiedzieć, ale powstrzymał się.
- Hej no śmiało, przecież nie pójdę tam rabować grobów, jestem magiem, mówiłem przecież, może jest tam jakaś aura czy coś... - a wy słyszeliście coś o tym cmentarzy - zwrócił się do Kumalu i Dagny.
- Jak nie ruszam się do twierdzy to chyba logiczne, że nie ruszam się też na cmentarzysko...
- A kto tu wie najwięcej o wieży...cmentarzu i miejscowych podaniach?? - dopytywał elf, czując, że rozmówca ma bardzo ograniczoną wiedzę na ten temat. Wyglądało na to, że z racji swojej nogi sporo wiedział o osobach w mieście, mało zaś o miejscach poza nim...
- Mędrzec z wieży - Altrun, ale jak wszyscy ludzie jego profesji wygląda na lekko stukniętego i tak się zachowuje...
- To nic - uśmiechnął się elf, - dam radę i postanowił odwiedzić wspomnianego mędrca.

Kumalu nie wiele obchodziła ta rozmowa choć postanowił się przyłączyć do poszukiwań Waldeza, bardziej martwił go sam Dagna.

"Będę miał go na oku, jeżeli rzeczywiście na mnie poluje w taki sposób jak myślę to może łatwo go gdzieś po drodze zaskoczę."

Rozmowa toczyła się dalej, pojawił się nowy towarzysz i nawet Amberlen dołączyła do ekipy, czarownik jednak ciągle zamyślony tylko zdawkowo wtrącał swoje zdanie. Po dłuższej chwili Kumalu opuścił towarzystwo i udał się do stajennego. To w jego towarzystwie ostatnio widział Emmy.
 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 17-03-2010 o 20:22. Powód: literówki
Komtur jest offline