Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2010, 21:26   #275
Whiter
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dzień za dniem leciał nieubłaganie. Trenowanie ludzi co prawda nie było jego marzeniem, ani celem w jego życiu, ale nie wiedząc czemu sprawiało mu to ogrom satysfakcji, kiedy z dnia na dzień obserwował postępy uczniów.

"Są gotowi" pomyślał, stojąc miedzy czterema ludźmi. Sprawa była prosta, mieli go obezwładnić. Każdy z nich stał z pałką długości sześćdziesięciu centymetrów. Otoczyli go. Pół ork stał tak, z rękoma luźno opuszczonymi, obserwując i nasłuchując reakcje. Pierwszy krok zrobił jeden zza pleców bezbronnego barbarzyńcy. Słysząc to, obrócił się uginając na nogach, by szybko rozeznać się w sytuacji. Tą chwile wykorzystali wszyscy. Co do jednego, pozostali ruszyli w jego stronę.
"Dobrze..."mruknął pod nosem, po czym ruszył na pierwszego lepszego. Liczył na prostą sytuacje. Miał nadzieję, że kiedy obezwładni jednego z nich, pozostali stracą na duchu. Nic bardziej mylnego. Kiedy ten zrywał się do szarży, któryś z ludzi których miał na plecach rzucił się mu pod nogi, wytrącając go z równowagi. Kiedy jego twarz spotkała się z suchym piaskiem, na plecach poczuł dobre dwa buty, przygniatające go do gleby. Dwóch rzuciło się na jego ręce, skutecznie ograniczając jego ruchy. Jedyne uczucie jakie nawiedziło jego osobę, to gniew. Wpadając w szał, wyrwał się z pod obezwładnienie rąk, po czym poderwał się do gwałtownego wstania. Na plecach nie czół już butów, tylko jednego dobrego mężczyznę, który ciężarem chciał wykupić trochę czasu. Chwile potem cała gromada, którą nie wstrząsnął nawet krwiożerczy okrzyk barbarzyńcy, dociskała wszystkimi sposobami jego osobę do piachu. Jego starania poległy na niczym. Chwile potem poczuł jak słabnie, a następnie powiedział słowa, które w normalnych okolicznościach nie przeszły by mu przez gardło.

-Wygraliście - wyjęczał z piachem w ustach. Ucisk na plecach i całym ciele ustał, a on sam poderwał się by wstać.

-Brawo, widać że czegoś się nauczyliście - wyskrzeczał, plując piaskiem. Spojrzał się po ich twarzach, po czym ryknął śmiechem. Reszta przyglądających się temu wiwatowała i skandowała z radości imiona wygranych. Pół ork przeszedł się miedzy mini, klepiąc każdego w ramie.

-Dobra robota - powiedział każdemu, a oni odpowiedzieli mu szczerym uśmiechem. Co jak co, ale jeszcze nie zżył się jeszcze tak dobrze z żadnym człowiekiem, jak z tą grupą ludzi !

Kiedy miał już iść na posiłek, podbiegł do niego chłopak, informując go, że jest wzywany na palisadę w celu narady.

-Nareszcie coś się może będzie działo - odrzekł sam do siebie - możesz już uciekać. Zaraz ich odwiedzę.

Nie wiedząc co zrobić, poszedł po swoje klamoty, i przywdział je. Dawno już nie miał przy sobie swego kata, jak i na sobie kolczugi.

***

Na miejscu umówionym przedtem zastał Arina wraz z znanym mu już z widzenia elfem. Na miejscu zastał już wojownika, z którym przyszło mu już walczyć. Kiedy obaj odczekali już kilka dobrych chwil, i pozostali kompani, z którymi przez ten okres czasu widywał się bez mała wcale zebrali się, Arin zaczął mówić, co miał do powiedzenia. Elf, jak wynikło z rozmowy, nazywał się Tearies, i prawdopodobnie był tropicielem. Na ostatek, po tym jak elf powiedział o śladach, arin zapytał co dalej, dając pozostałym przykład wyboru.

Wojownik powiedział, że lepiej iść doświadczoną ekipą. Gerax był innego zdania.

-Moim zdaniem - wszedł do rozmowy, co mogło być dość dziwne, gdyż głos zabierał ostatnio dość rzadko- By iść dwoma grupami. Ludzi mamy dosyć, a szanse są zawsze większe na znalezienie celu. Z drugiej strony natomiast - spojrzał w stronę Paula - myśl wybrania się jedną i małą też jest dość dobra.

Mówił ciężko i akcentował wiele prostych słów. Przyzwyczajony do gardłowego języka orków, nie mógł płynnie wyrażać się w wspólnym.
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline