Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2010, 13:11   #134
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tymczasem elf szybko podążył do wspomnianego sklepu. Jako mag był najbardziej odpowiednią osobą do sprawdzenia sprzedawcy... wiedział że to magom wciska się magiczne pierdoły...


W składzie Towarów Wszelakich Barwina


Skład Towarów Wszelakich Barwina był sklepem, gdzie można było kupić wszystko i wszystko sprzedać. Na półkach porozstawiane były słoje z przetworami spożywczymi, ubrania, elementy wyposażenia wnętrz i wszystko co przedstawiało jakąkolwiek wartość transakcyjną. Typowy sklep sprzedający szwarc, mydło i powidło. Sam sprzedawca był niewysokim, dość pulchnym człowiekiem, lekko utykającym na prawą nogę.

- Witam, witam. W czym mogę pomóc szanownemu panu?

-A witam, obiecałem sobie, że koniecznie kupię jakąś pamiątkę z podróży, no i tak się złożyło, że zamierzam zakupić ją w tym mieście " Tylko nie kłam... nie musisz..." Pomyślałem , że u pana znajdę coś ciekawego... jestem magiem interesują więc mnie zwoje, księgi, może jakieś składniki...
" no cóż teraz będzie kwadrans wybredzania, dopóki mi czegoś magicznego nie zaproponujesz..." - pomyślał elf, wiedząc, że nie może od razu zdradzać się ze swej wiedzy, mógłby wzbudzić u sprzedawcy podejrzliwość... - Choć nie... składniki to sprawa pracy, a ja chciałbym pamiątkę dla siebie... lub może dla mej pięknej damy " którą kiedyś znajdę..."- dopowiedział w myślach...

- Jakiego rodzaju ma to być pamiątka? Coś praktycznego, czy ładnego? Taniego czy drogiego? Mam tutaj prawie wszystko czego tylko można potrzebować? - rozpromienił się wyraźnie - Ah, coś dla damy... Myślę, że miałbym tutaj coś odpowiedniego. Chwileczkę - wyszedł na chwilę na zaplecze - mam tutaj wisior, doskonała robota, srebro - zaczął z typowym kupieckim zacięciem zachwalać jego zalety i piękno - lub, dla bardziej wymagającego klienta, takiego jak pan; tę oto złotą bransoletę. - Ponownie rozpłynął się w zachwytach nad pięknem i wykonaniem, uważając jednak bardzo, aby nie dać niczego dotknąć.
Elf zwrócił uwagę na fakt iż handlarz odszedł na zaplecze...znaczy się , że istotnie grzebał wśród swoich skarbów.

- Chmmm magiczne może? Nie lubię niepraktycznych rzeczy...- patrzył nieco krytycznie na obie biżuterie, starając się ni to im przyglądać ni to oczekiwać lepszej reklamy lub lepszych towarów... Zresztą niech no może sam spojrzę...jeśli będą magiczne to kupię ! - powiedział śmiało nie usłyszawszy przecież ceny, czekał aż kupiec pozwoli mu sprawdzić magiczność przedmiotów.
- Oh, sprzedaję nie tylko rzeczy piękne, ale i praktyczne - pozwolił dotknąć bransolety jednak cały czas trzymał ją w ręku, była lekko umagiczniona Lilawanderowi wydawało się, że to coś ze szkoły przywołań nie udało się jednak dokładnie określić cóż to za zaklęcie znajduje się w świecidełku - 450 sztuk złota. Oczywiście do lekkiej negocjacji... Lub 280 sztuk złota za wisior. - zakończył uśmiechając się przymilnie.
- A na czym polega praktycyzm jej magii?? - elf starał się nie dać zbić z tropu ceną...nie miał tylu pieniędzy ale właściwie to otrzymał już wiadomość po jaką tu przyszedł... czuł jednak że może wyciągnąć więcej..."Normalny sprzedawca powinien znać właściwości sprzedawanej rzeczy...chyba że odkupił ja w dziwnych okolicznościach...zobaczymy..." Miał jeszcze jeden perfidny plan w zanadrzu, przez który spoglądał obecnie na branzoletę z wyraźna dezaprobatą...Starał się tez zwrócić uwagę na to gdzie sklepikarz trzyma klucz, zwraca uwagę na szyję czy ma wisiorek, czy też może przewieszony klucz przewiesił przy pasku... - dyskretnie i nie nachalnie bo i tak nie po to tu przybył...
- Wiele osób podróżuje bez wierzchowca, z różnych względów, z tą bransoletą nie ma tego problemu. Podobnie jak z przywołaniem czegoś znacznie bardziej...walecznego. - widząc minę elfa dodał pośpiesznie - oczywiście, dla szanownego pana, mogę zejść trochę z ceny, choć jak pan rozumie; rzecz warta jest swojej ceny...
Elf zaczął przeszukiwać ubranie, jak gdyby w poszukiwaniu sakiewki, po chwili jednak zrobił smutną minę i stwierdził rozbrajająco, ze niedługo wróci... z pieniędzmi. Zamierzał iść jednak najpierw do karczmy i opowiedzieć wszystko...

Wracając do karczmy zastanawiał się i nad sklepikarzem i nad pisarzem. Oboje byli podejrzani i zamieszani w nieczyste afery, próbował myślą wrócił do porannej rozmowy z niby pisarzem..

Pamiętał jak podszedł do jego stolika próbując nawiązać rozmowę jak uczony z uczonym...

- Witam szanownego pana - Lilawander zagadnął pisarza, - widzę, że jest pan człowiekiem wiedzy , więc mamy już z sobą coś wspólnego, może więc wymienimy się nieco informacjami i wiedzą ku obopólnej korzyści? Jeśli słyszał Pan może coś o ruinach twierdzy... jej historii ? " O cmentarz też będzie trzeba go wypytać , tylko nieco później, delikatniej... " - może herbatki? - zaproponował próbując wkupić się w łaski pisarza...

- Nie sądzę, abym był zainteresowany rozmowa z panem. - odparł szorstko - Dziękuję za herbatkę, jak widać - mam. Skoro to wszystko. Żegnam.
- Nawet jeśli niepostrzeżenie udam się na cmentarz i postanowię sprawdzić... jak on wygląda?
- Lilawander tak łatwo nie ustępował... Bo tak się zastanawiam które z tych miejsc jest ciekawsze... - teatralnie przyłozył dłoń pod brodę a wzrok utknął jakby w sufit rozmyślając na celem " wycieczki"
- Żegnam. Czego nie rozumiesz w tej wypowiedzi?
- Rozumiem doskonale, nadaremnie jednak doszukuje się choć odrobiny kultury. Szkoda.

Elf przyjrzał się pisarzowi po raz ostatni nim na dobre opuścił stolik. Człowiek wydał mu się realnie podejrzany, nie zachowywał się jak powieściopisarz, ani nawet jak badacz..." Dziwne" Odszedł lecz wciąż nie mógł pozbyć się pewnego niemiłego odczucia po "rozmowie" z nieznajomym..."tak, nawet się nie przedstawił..."

Tak spotkanie nie należało do owocnych... oprócz ewidentnego dziwnego zachowania...pisarza. Elf z zafrapowaniem odkrył dopiero, że skarcił wcześniej w myślach pisarza, ale i sam mu się nie przedstawił zaczynając rozmowę. " Co za gafa" - pomyślał na odchodnym wracając do wspólnego stolika.
 
Eliasz jest offline