Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2010, 15:59   #45
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
John w końcu musiał zejść do piwnicy. "Trzeba nakarmić obiekty i nanieść nową porcję żelu..." - myślał przygnębiony tym, że nawet takie rzeczy musi teraz wykonywać własnoręcznie...

Pomieszczenie piwniczne było całkiem spore, doktorek od razu zwrócił uwagę na swój pierwszy okaz - szczura, zapierniczał on na torze wyścigowym, ścigając się sam ze sobą.



Drugi z kolei siedział w klatce bez jakiegokolwiek ruchu. Oba miały na skórze liczne infekcje, niezagojone rany i różnego rodzaju wypryski - efekt uboczny stosowanego żelu... " Wkrótce trzeba będzie wymienić okazy..." - pomyślał, powoli tracąc już miejsce na dalsze eksperymenty na skórze obiektu.
Każde swoje zwierze labolatoryjne nazywał obiektami, czasem - w przypadku kilku przedstawicieli tego samego gatunku, nadawał im numery. Nie zamierzał jakkolwiek wiązać się z obiektami, byłoby to nieodpowiedzialne i przyniosło by większe cierpienie niż jakąkolwiek radość.

Skóra zaczynała się goić - na ogolonym kawałku poddanym wcześniej jątrzeniu rany. Hodował ją przez dwa tygodnie, wdarła się już gangrena, rozpoczął się proces gnilny, wypływała ropa... A ledwie dzień po nałożeniu żelu...efekty były obiecujące:



To że pyszczek szczura był nieco spieniony było niepokojące...ale po prawdzie nie wiedział już czy z ogólnego wycieńczenia organizmu zwierzęcia czy też z powodu efektów ubocznych żelu. Kolejne testy na innych osobnikach powinny jednak wykluczyć pewne możliwości," I krok po kroku zbliżamy się do celu..."- myślał radośnie, aplikując powstanie kolejnego tężca na skórze kota.



Obiektowi wyraźnie się ten pomysł nie podobał... jak zresztą i wszystkie poprzednie Johna. Syczeniem i parskaniem dał wyraz swemu niezadowoleniu... na więcej pozwolić sobie nie mógł, a przynajmniej nie ze związanymi łapkami i głową. Przy tego typu eksperymentach John nie mógł sobie pozwolić na zadrapanie spowodowane przez zwierzę.

Nawet zwłoki należało spalić dla ogólnego bezpieczeństwa - masywny żeliwny piec umieszczony w piwnicy idealnie się do tego celu nadawał.

Pozostawało jeszcze nakarmić i napoić obiekty a także nałożyć mu nową porcję żelu. Jednak nawet przy tych prostych czynnościach John myslał o rzeczach nieprostych.

Pracując ostatnio nad zwierzętami uzmysłowił sobie, że wraz z projektem robaczek mogłyby być doskonałymi cyborgami... a przynajmniej doskonale wypełniając wszelkie rozkazy. "Cyber-szczur..." Instalacja mini cyberoka, wraz z panelem sterującym w mózgu obiektu... Później wystarczyło zamieścić odpowiedni kawałek plastiku i mamy mini zamachowcę - kamikadze... Myszy, szczury, można by stworzyć całą armię... " Tak Polfarma z pewnością zainicjowałaby nowy projekt...ale tu..."
- rozejrzał się po swym małym zwierzęcym labolatorium. Nie było czego porównywać do kompleksu sal ze zwierzętami na których robiono eksperymenty.

Niestety John obawiając się dopuszczania do tego miejsca kogokolwiek sam musiał sprzątać po zwierzętach, karmić je, torturować eksperymentami i nakładać żel w celach gojąco-poznawczych.
"Albo zwiększę ilość obiektów i przyśpiesze badania, albo te chuje z Polfarmy mnie wyprzedzą..." - co prawda rozpracowanie składu nowego żelu, było także grą wartą świeczki... ale świeczka była w tym przypadku mniejsza, węższa i ogólnie skromniejsza.

Gdy uporządkował i nakarmił zwierzęta, nie mówiąc już o przeprowadzeniu kolejnej serii testów - nakładając nowe próbki żelu, spojrzał jeszcze rzewnie na dużą klatkę, czekającą już niemal od początku przeprowadzki na małpy. Projekt nowych filtrów nosowych był właściwie na zakończeniu... a powstrzymywał go brak obiektu do badań...

Wrócił na górę do przerwanego programu... a właściwie do lokalnych newsów, wciąż nie znał dokładnie miasta a każdy reportaż czy inne wiadomości przybliżały go do zrozumienia i ogarnięcia Cytadeli... o ile było to w ogóle możliwe...
 
Eliasz jest offline