Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2010, 18:05   #77
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Trzydzieści minut dość szybko minęło. Zdecydowanie za szybko. Przecież zdążył wypalić ledwo dwa papierosy. Albo wypalił ich więcej i tego nie zauważył? Sam nie był pewien. Od chwili wylądowania na tej cholernej planecie jego organizm nie funkcjonował tak jak powinien.
Zbiórka. Otrzymane rozkazy bardzo mu się „spodobały”. Będzie musiał ochraniać ludzi, od których może zależeć życie niejednego w tym oddziale. Zdecydowanie wolał iść na przedzie. No, ale cóż. Z wyższym stopniem nie ma sensu dyskutować. Nie przejął się za bardzo brakiem dwójki snajperów. Widać chcieli być w odosobnieniu i nie zauważyli upływu czasu. Den jednak miał to w głębokim poważaniu.
Spokojnie udał się w stronę APC, gdzie zamierzał czekać do chwili wyruszenia. Gdy do niego dotarł sprawdził jeszcze raz swoją broń. Zarówno stan Smartgun’a jak i Vektor’a nie zmienił się od ostatniego razu. Przynajmniej miał pewność, że sprzęt go nie zawiedzie.
Nagle wydało mu się, że słyszał wystrzał. Przez chwilę był przekonany, że się przesłyszał. Kolejny wystrzał oznaczał, że ktoś naprawdę strzelał. Na tyle szybko na ile pozwalał mu ciężar ekwipunku udał się w stronę, z której dobiegły strzały.

xxxxxxxxxx

Gdy dotarł na miejsce było już po wszystkim. Corvax otrzymała już pierwszą pomoc. Den przez chwilę przyglądał się jej raną.
„Małe te sukinsyny a tyle na złość mogą zrobić. Ciekawe, co te duże gnoje umieją?”
Mężczyzna jeszcze chwilę stał oglądając nogę kobiety, po czym skierował się z powrotem do APC.
Teraz przynajmniej musiał szczególnie ochraniać tylko jednego medyka. Jednakże jedna osoba mniej chroniła jego dupę. Ciekaw był tylko czy taka sytuacja nie przysporzy mu więcej problemów niż korzyści.

xxxxxxxxxx

W końcu mógł wysiąść z APC. Cała przejażdżka była nawet miła. Pomijając te cholernie wkurwiające wstrząsy. Teraz jednak stał już na twardej, nieruszającej się powierzchni. Był z tego powodu bardziej niż zadowolony. Ustawił się we wcześniej wyznaczonym miejscu w szyku i ruszył w ślad za innymi. Dokładnie rozglądał się wokoło. Cały czas miał wrażenie, że ktoś go śledzi i nie były to osoby idące za nim. Co jakiś czas odwracał się za siebie. Cała odwaga, jaką miał w sobie zgromadzoną została przy wejściu do bloku. Z dość dużym trudem powstrzymywał się przed odwróceniem się na pięcie i ucieczką gdzie pieprz rośnie. Widocznie jednak coś z tej odwagi zostało i pozwalało mu stawiać kolejne kroki.
„Tylko spokojnie. To tylko rutynowa operacja, w której przeciwnikami nie są ludzie.” powtarzał sobie w duchu. „Wszystko będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze. Jeszcze nie czas na umieranie. Zdecydowanie nie czas.”
Zagłębiał się coraz bardziej w głąb bloku. Było mu coraz duszniej. Każdy kolejny krok wydawał mu się ostatnim przed utratą przytomności. I do tego jeszcze ten jebany ciężki pancerz. Co prawda zapewniał ochronę, lecz ważył w chuj i jeszcze trochę.
„Dlaczego nie zostałem takim mechanikiem czy informatykiem? Dlaczego wybrałem akurat Smartgun’a?”
- No, dlaczego? - wypowiedział na głos swoje myśli.
Nie przejął się tym specjalnie. Całą uwagę poświęcałby zmusi swoje ciało do dalszego marszu na przód.

xxxxxxxxxx

Oddział dotarł do wejścia do szybu. Den zjechał wraz z Venom i dwoma innymi osobami, których z przyczyn znanych tylko jego organizmowi nie rozpoznał. Każdy krok w przód był coraz bardziej wymuszony. Smród, jaki uderzył w jego nozdrza niemal go cofnął.
- Kurwa, co tak cuchnie? - powiedział krzywiąc się.
Mimo wyraźnego obrzydzenia malującego się na twarzy szedł dalej. Rozglądał się bacznie po ścianach i suficie kolejnych pomieszczeń, przez które przechodzili. Na szczęśnie nie zauważał żadnego ruchu.

xxxxxxxxxx

Beznamiętnie patrzył na ludzi przylepionych na ściany. Cały strach, jaki do tej pory przepełniał jego umysł nagle znikł. Jego miejsce zastąpiła nienawiść. Szczególnie, gdy patrzył na rozwaloną klatkę piersiową swojego towarzysza.
- Co za skurwysyny. Jak można coś takiego zrobić? - zacisnął ze złości zęby. - Niech no się tylko tu zjawią…
Pik. Pik. Ostatnie słowa wypowiedział chyba nie w porę. Pik. Pik. Pięćdziesiąt jak nie więcej celów pojawiło się wokół nich.
Den sprawdził czy Smartgun chodzi tak jak należy.
- Zaczęło się… - wyszeptał.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline