Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2010, 23:33   #22
Strofa
 
Reputacja: 1 Strofa nie jest za bardzo znany
Clara przetrwała jakimś cudem każący wzrok nauczycielki, gdy weszła spóźniona na zajęcia. Lekcja przeminęła tak szybko, że dziewczyna prawie zapomniała o tym, że zbliża się czas, który wyznaczyła sobie na odwiedziny u dyrektora. Jonathan Gringe napawał ją niekiedy ogromnym strachem. Zawsze obawiała się reakcji, jaka pojawi się na jego surowym obliczu po tym, gdy wygłosi swoje kolejne przemówienie. Tym razem liczyła jednak na jego zrozumienie – w końcu jemu też zależało na bezpieczeństwie uczniów. W zanadrzu miała przygotowane argumenty, odnoszące się do sprawy, jaka miała miejsce w szkole dwa lata temu. Układając sobie w myślach wypowiedzi przemierzyła zatłoczony odcinek głównego korytarza i schody, na których minęła kilka koleżanek, wymieniając z nimi uśmiechy. Ze zdziwieniem odkryła, że na trzecim piętrze panuje nieco napięta atmosfera. Pani Mayflower zdenerwowanym głosem rozmawiała z kimś przez telefon. Minęła szybko jej gabinet, starając się nie wsłuchiwać zbytnio w wymawiane przez nią słowa i od razu skierowała się w stronę centralnego pokoju. Energicznie zapukała w oszklone drzwi i po chwili nacisnęła klamkę. Dyrektor stał przy biurku, w zamyśleniu spoglądając przez okno.
- Dzień dobry, panie dyrektorze. Chciałam się zwrócić do pana ze sprawą… - zaczęła cichym głosikiem Clara, ale rozgniewany wzrok Gringe’a wybił ją z tropu.
- Nie teraz, Lawrence. Mam pilniejsze sprawy do załatwienia. – powiedział dyrektor, po czym wskazał jej dłonią wyjście.
Ze spuszczoną głową Clara opuściła gabinet. Nie wiedząc co ze sobą począć stała chwilkę na korytarzu.

***

Clara należała do tego typu ludzi, którzy lubią lekcje, ale woleliby wyciąć z grafiku przerwy. Tłok i ścisk na korytarzach oraz nieustanny huk powodowały, że wolała się zaszyć w jakimś miejscu, żeby przeczekać największy nawał uczniów, przemieszczających się do swoich sal. Na długiej przerwie postanowiła zjeść lunch. W przeciwieństwie do swoich rówieśników nie spieszno jej było do stołówki. Wiedziała, że zdąży szybko zjeść lunch pod koniec przerwy, a zaraz po dzwonku w bufecie jest sporo ludzi i wszystkie stoliki są zajęte. Włócząc nogami skierowała się w stronę północnego gmachu. Po drodze minęła dwie grupki podnieconych dziewczyn, szepczących coś do siebie.
Tak jak się spodziewała, w stołówce zebrało się pół szkoły i panował tu niezły rozgardiasz. Wśród mlaskających i głośno rozmawiających uczniów wypatrzyła stolik przy oknie, gdzie siedziała tylko jedna osoba. Gdy podeszła bliżej rozpoznała w postaci nowego chłopaka.
- Cześć, mogę się dosiąść? - zapytała wskazując brodą na krzesło i uśmiechając się lekko.
- Proszę, nie krępuj się - powiedział z rozbawieniem.
Kiedy dziewczyna usiadła, chłopak pokręcił głową i zaśmiał się.
- Jesteś już druga osobą, która się o to pytała - powiedział rozbawiony, patrząc w oczy dziewczyny.
- Poprzednią osobę wygoniłeś? - odpowiedziała na jego uśmiech wyszczerzając wszystkie ząbki, po czym położyła tackę na stoliku i odsunęła krzesło. Cały czas towarzyszyło jej niemiłe uczucie, że jest obserwowana przez wszystkich zgromadzonych w stołówce. Przeszło jej nawet przez myśl, że może to dlatego, że dziwnie dziś wygląda.
Michael parsknął śmiechem.
- Jestem szalony, ale nie aż tak, aby rezygnować z towarzystwa ładnych dziewczyn - oparł się na łokciu i mrugnął.
- To na pewno spodoba ci się w naszej szkole, jest tu dużo ładnych dziewczyn - odpowiedziała, nieco pochmurniejąc. - Będziesz miał je wszystkie okazję podziwiać na balu szkolnym. O ile się na niego wybierasz...? - zerknęła na niego i zamarła w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Szczerze mówiąc to nie wiem czy będę na balu... no chyba że organizatorzy poproszą mnie o "zaszczycenie uroczystości moim występem" - ostatnie słowa powiedział z lekką ironią, uśmiechając się łobuzersko.
- Ja również wolałabym zostać w domu, ale niestety cały samorząd musi pojawić się na imprezie - zmarszczyła lekko brwi w zamyśleniu. Po chwili doszła do wniosku, że widocznie nie załapała żartu z wystąpieniem i postanowiła zmienić temat. - A jak ci się podoba w naszej szkole? Lepsza czy gorsza niż poprzednia? - zapytała, po czym chwyciła butelkę z wodą, by ugasić pragnienie.
Chłopak zanim odpowiedział na pytanie, musiał zebrać myśli.
- Macie tu fajną atmosferę. Nie to co w tych ciasnych szkołach Nowego Yorku. Chociaż i tak najlepiej wspominam Stillwater.
- Stillwater? To gdzieś na wschodzie? - udała zainteresowanie, choć tak naprawdę jej wiedza geograficzna była na niskim poziomie i raczej niewiele dałoby jej dookreślenie położenia miejscowości. W rzeczywistości bardziej skupiona była na walce z zakrętką od butelki. "Wadliwy produkt" pomyślała, po czym stęknęła z niezadowolenia.
- Stillwater, Oklahoma, centrum kraju - powiedział spokojnie. - To tam się urodziłem i założyłem swój zespół.
- Hym... - zrezygnowała z napoju i odstawiła go z powrotem na tackę. Zerknęła na chłopaka. - Zespół?
Kolejny uśmiech.
- Oh, naprawdę nie słyszałaś? - powiedział szczerze zdziwiony. - Myślałem, że wieści szybko się tutaj rozchodzą.
- Szczerze mówiąc nie jestem zbytnio na czasie - powiedziała nieśmiało, zakładając włosy za ucho. - Często bywa nawet tak, że dopiero po zerwaniu pary dowiaduję się, że w ogóle byli ze sobą. Zechcesz opowiedzieć coś więcej o zespole? - zerknęła na niego zachęcająco.
- No cóż... jestem wokalistą, chłopaków poznałem w szkole w Stillwater. Gramy ze sobą do dziś, chociaż ostatnio coraz rzadziej się widujemy. Jeśli chciałabyś wiedzieć więcej, poszukaj w google "All American Rejects". - uśmiech.
- Na pewno zajrzę - uśmiechnęła się do niego. "Czy on naprawdę uważa, że znajdę jego szkolną kapelę w google?" przeszło jej przez myśl. Zupełnie nie mogła pojąć tej mody na zakładanie własnych zespołów. - To na pewno musi być duża frajda śpiewać w zespole. Występujecie gdzieś? - zapytała uprzejmie. Rozmowa pochłonęła ją do reszty. Zapomniała nie tylko o lunchu, ale także o nieprzyjemnym uczuciu bycia obserwowanym przez innych, które towarzyszyło jej odkąd podeszła do chłopaka.
- Koncertujemy po całych Stanach, mamy sporo teledysków no i jakoś się kręci wszystko. - powiedział czekając na reakcję dziewczyny.
Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. "Wkręca mnie czy naprawdę mu się wydaje, że jest sławny?" pomyślała. Rozważała przez chwilkę pociągnięcie go za język, aby potwierdzić pierwsze przypuszczenie. Po chwili milczenia doszła do wniosku, że musi mieć chyba strasznie głupią minę, więc wszystko co powie zabrzmi niezbyt mądrze.
- To naprawdę super - uśmiechnęła się, nadając swojej twarzy na powrót łagodny wygląd. - Może gdybym oglądała telewizję wiedziałabym coś o was.
- Oh, z pewnością. - wciąż opierając się na łokciu obserwował Clarę.
"Wkręca mnie" potwierdziła swoją hipotezę w myślach. "Pewnie uważa, że jestem nudna" wytłumaczyła sobie zachowanie chłopaka.
- Będę musiała nadrobić zaległości – dopiero w tym momencie zauważyła intensywny wzrok rozmówcy. Speszyła się nieco i zerknęła na zegarek. - Wiesz, chyba już na mnie czas. - Wstała od stolika. Na tacce leżał nie ruszony lunch.
Michael spojrzał na jedzenie Clary, po czym jego wzrok przeniósł się na nią. Uśmiechnął się przyjaźnie na pożegnanie. Clara szybkim krokiem opuściła stołówkę, po czym lekko zdenerwowana udała się do biblioteki, gdzie na jednym z komputerów mogła sprawdzić informacje podane przez chłopaka. „All American Rejects” powtarzała sobie w myślach, bawiąc się srebrną bransoletką, oplatającą jej nadgarstek.
 
Strofa jest offline